Opinie

Źródło: https://www.facebook.com/Krakow2022
Źródło: https://www.facebook.com/Krakow2022

Więcej chleba, czy igrzysk?

Dawid Drabik

Dawid Drabik

Freelancer, publicysta i analityk w obszarze gospodarki turystycznej, spraw społecznych oraz infrastruktury komunikacyjnej.

  • Opublikowano: 28 lutego 2014, 13:38

    Aktualizacja: 28 lutego 2014, 13:48

  • 4
  • Powiększ tekst

Większość źródeł wskazuje, że organizacja niedawno zakończonych zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi pochłonęła ok. 60 mld dolarów. Jakkolwiek nie brać pod uwagę, iż jest to kwota grubo przesadzona, a dodatkowo podszyta kremlowską propagandą to z pewnością powinna stanowić sygnał opamiętania dla tych wszystkich, którzy tworzą baśnie o tym, że w 2022 w Krakowie igrzyska można zrobić tanio.

Jeżeli ktoś zapyta mnie, czy jestem zwolennikiem idei Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie oraz czy podołamy takiemu wyzwaniu odpowiem, że z pewnością tak. To nie ulega wątpliwości. Warto jednak pokusić się o poszukanie odpowiedzi na pytanie: czy obecnie jest to właściwy moment rozwojowy naszego kraju, aby takie starania czynić, żeby nie narazić się na potocznie formułowany zarzut porywania się z motyką na słońce. Jesteśmy dobrzy w tworzeniu tzw. prowizorki. Czy jednak o to w tym wszystkim chodzi?!

Weźmy pod uwagę EURO 2012, którego idąc o ścisłość zorganizowaliśmy tylko połowę, a o tym bardzo często zapominamy. Owszem, udało nam się wybudować sporo kilometrów autostrad i dróg ekspresowych, ale w zasadzie w dalszym ciągu żadne z miast gospodarzy nie jest od początku do końca połączone przyzwoitym ciągiem komunikacyjnym z drugim. Pociągi w zimie dalej przejawiają tendencję do masowego zatrzymywania się polach, pomimo, że część zmodernizowanych dworców śmiało nawiązuje do przyzwoitego poziomu europejskiego. Nie zapominajmy, że cała branża budowlana zapłaciła jednak za „sukces” w postaci EURO 2012 faktycznym rozkładem i masowymi bankructwami. Prędko też zapomnieliśmy o roztaczanych powszechnie wizjach o ożywieniu gospodarczym i trwałych tendencjach rozwojowych w zakresie nowych miejsc pracy i impulsów popytowych w obszarze turystki. Owszem takie były. Z pewnością jednak nie nosiły znamion zjawisk trwałych, a owe ożywienie miało charakter ściśle sezonowy. Zostały nam też dość drogie w utrzymaniu stadiony, jednak cały czas mamy problem z doborem odpowiedniej kadry zarządczej, żeby te obiekty tętniły życiem cały rok na przyzwoitym poziomie i nie tylko w związku z organizacją imprez o charakterze sportowym.

Dlaczego mamy więc mieć przekonanie, że w przypadku Igrzysk będzie inaczej?

Bazując na materiałach publikowanych na stronie posłanki PO Jagny Marczułajtis Walczak – przewodniczącej komitetu aplikacyjnego koszty organizacji kolejnych igrzysk zimowych, które w 2018 roku odbędą się w południowokoreańskim Pyeongchang szacowane są nieco ponad 1,5 mld dolarów, z czego dofinansowanie pochodzące z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego nie pokryje nawet 50% tej sumy i ma wynieść ok. 640 mln dolarów. Weźmy pod uwagę, iż są to budżety prognozowane, a jak pokazuje współczesna historia organizacji igrzysk prawie nikomu nie udało się zmieścić się w zakładanym planie finansowym, rekordziści zaś, przekraczali go wielokrotnie. Z dokumentów, jakie udało mi się pozyskać łączne zestawienie kosztów konkursowych, inwestycyjnych i operacyjnych Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich w Krakowie w latach 2013-2022 opiewa na kwotę ponad 21 mld zł, w tym ponad 6 mld zł ma wynosić wkład budżetu państwa, zaś ponad 2 mld zł muszą wyłożyć zainteresowane samorządy. Reszta obejmuje m.in. wsparcie unijne i dofinansowanie, jakie udziela MKOL.

Zejdźmy zatem na ziemię i powiedzmy sobie jasno: organizacja igrzysk nie niesie ze sobą żadnych korzyści natury ekonomicznej. Pozostają tylko te marketingowe, propagandowe i polityczne, a więc zupełnie niewymierne, sezonowe i o krótkiej trwałości, a mówienie o tanim sposobie organizacji tego typu przedsięwzięcia jest zwyczajnym kłamstwem.

Czy zatem kraj, w którym wedle danych unijnych ubóstwem zagrożona jest ponad ¼ społeczeństwa podoła poniesieniu tak gigantycznych kosztów? Śmiem twierdzić, że jesteśmy w stanie bardziej sensownie wydać te pieniądze.

Pozostaje jeszcze jeden aspekt. Chcemy organizować igrzyska wspólnie ze Słowakami. Bez odpowiedniej infrastruktury komunikacyjnej przeprowadzenie imprezy na tak rozległym obszarze może okazać się totalnym blamażem. Tymczasem realia są takie, że po dziś dzień Krakowa z Polską centralną, ani północą nie łączy ani jedna przyzwoita droga, co więcej planu rozbudowy drogi krajowej S7 od Krakowa do granicy z województwem świętokrzyskim nie znajdziemy z zagwarantowanym finansowaniem w żadnym dokumencie rządowym. W kontekście „zakopianki” słyszymy tylko o rozbudowie na odcinku Lubień – Rabka. Losy dalszego fragmentu drogi w kierunku Nowego Targu i Zakopanego okryte są płaszczem milczenia i na próżno dziś szukać odważnego, który podjąłby z góralami realną debatę w zakresie rozwiązania problemów własnościowych gruntów wzdłuż drogi, co jest warunkiem jej rozbudowy. Do tego kolej: wiekowa, zawodna i ze znikającymi coraz to częściej połączeniami. Trudno uwierzyć, że w ciągu najbliższych 5, 6 lat przeskoczymy w tym zakresie o dwie dekady do przodu, a bez tego mrzonki o udanych igrzyskach w 2022 możemy odstawić między bajki.

Wygląda więc na to, że granie nastrojami społecznymi i ostracyzm wobec sceptyków organizacji igrzysk już w 2022 roku jest na rękę tym wszystkim, którzy w blasku olimpijskiego złota ogrzewają tylko i wyłącznie swoje wizerunki, zaś cała kandydatura Krakowa jest niepoważna. Szkoda, bo Polacy zasługują na organizację igrzysk, niekoniecznie jednak już w 2022.

 

 

 

 

 

--------------------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------------------

Tylko w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl, można nabyć unikatowe gadżety portalu wPolityce.pl tj:

Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl

Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl

oraz

Kubek lemingowy wPolityce.pl

Kubek lemingowy wPolityce.pl

 

Powiązane tematy

Komentarze