Opinie

Rys. Adam Polkowski
Rys. Adam Polkowski

Między Krymem a Monachium

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 24 marca 2014, 11:06

    Aktualizacja: 24 marca 2014, 15:26

  • 0
  • Powiększ tekst

Ciekawe co sobie myślał Premier Wielkiej Brytanii David Cameron siedząc koło premiera Premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka? Minę miał co nieco zdegustowaną i to pewnie nie z powodu referendum niepodległościowego w Szkocji.

Mimo nagłośnionego podpisania umowy stowarzyszeniowej Unii Europejskiej i Ukrainy „kabaretowe” sankcje Zachodu ukazują że zarówno Niemcy jak i Wlk. Brytania oraz USA na ten moment pogodziły się z utratą Krymu. O czym najdobitniej świadczą cytowane przez Harriet Torry w Wall Street Journal słowa planującego swoją wizytę na Ukrainie ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera wzywającego Rosję aby nie anektowała żadnych obszarów Ukrainy poza(!) Krymem: „Mr. Steinmeier called on Russia to make clear it wouldn’t seek to annex any territory beyond Crimea”. Jak i depesze agencyjne z Tallina w którym przebywający francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian oznajmił, że „zamrożenie współpracy militarnej [między Francją a Rosją] obejmie wspólne manewry wojskowe” nic nie nadmieniając o ewentualnym anulowaniu kontraktu na dostawę okrętów desantowych typu Mistral do Rosji. Decydenci tak naprawdę to koncentrują się na powściąganiu Ukrainy aby nie zaostrzała kryzysu, jak i nie podejmowała prowokacyjnych działań jak te dotyczące pozyskania broni nuklearnej, a narastającą irytację co do form sprawowania władzy ukazują nawet niektóre tytuły w Wall Street Journal: „Ukraine Nationalists Deploy Gangster Tactics”. Niezależnie od tego na rynku kapitałowym nadal istnieją obawy że medialna konfrontacja może wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do pełzającej zimnej wojny. Jak i zaostrzenia napięć na wschodzie Ukrainy gdzie przeważający liczebnie Rosjanie zirytowani panującym kryzysem gospodarczym, jak i brakami w postępie rozmów dotyczących ich autonomicznego statusu, zaostrzą swoją aktywność w przypadku uzyskania wsparcia z Rosji. Obawy o rozwój zdawałoby się opanowanej sytuacji ilustrują piątkowe spadki na otwarciu giełdy moskiewskiej gdzie Micex Indeks spadł o 2,5%, a RTS o 3,2% które WSJ skrupulatnie odnotował w swoich porannych informacjach, podczas gdy Jack Farchy, Neil Hume i Peter Spiegel w artykule Financial Timesa „Sanctions trigger drop in Russian shares and rouble” zauważyli dalszy spadek o 0,5 pkt. procentowego, w połączeniu z podmiotami objętymi sankcjami bądź powiązanymi z sankcjonowanymi osobami – Novatek spadł o 9,5% a rentowność obligacji Gonwor wzrosła od wtorku rano z 7,4% do 12,3%. Niemniej jako bardziej znaczące należy uznać pogorszenie rynku dziesięcioletnich obligacji rządowych których rentowność wzrosła o kolejne 33 pb do niepokojącego poziomu 9,6%. Artykuł zauważa również że Rosja coraz głośniej domaga się od Ukrainy zapłaty zaległych płatności na kwotę $11 mld, i ukazuje brak reakcji na dzisiejszą wyliczankę premiera Miedwiediewa o konieczności zapłaty $2 mld za gaz.

Wszystko to dzieje się po poniedziałkowym wystąpieniu Putina który w opinii rosyjskiej zanotował największy sukces od czasu rozpadu Związku Sowieckiego zaanektowując niemalże bez jednego wystrzału Krym, co jest o tyle dziwne że na półwyspie stacjonuje 15 tyś. żołnierzy ukraińskich i że podczas całego konfliktu Ukraina nie odcięła buntującym się w tym okręgu Rosjanom ani prądu ani wody. W efekcie mimo złych aktualnych wyników gospodarczych Rosji to jak podaje Lukas Alpert w artykule Wall Street Journal „Ukraine Naval Commander Released” akceptacja rządów Putina w Rosji wzrosła aż o 11,4 pkt proc. do 75,7%, przy czym w 1/3 jest to wynik olimpiady a w 2/3 zajęcia Krymu. Jest to o tyle znamienne że o ile pozycja geopolityczna Ukrainy została znacząco osłabiona to również Turcja znacząco straciła. Gdyż pozycja militarna Rosji na jej południowym zachodzie uległa silnemu wzmocnieniu, w sytuacji przejęcia pełnej kontroli na geograficznie strategicznym półwyspem, a którego obronę do końca w ostatniej wojnie rozkazywał Hitler nazywając „ostatnią twierdzą Gotów”. I o ile jak to wynikało z przemówienia Putina nie wyobrażał on sobie aby na Krymie rozlokowały się wojska NATO, to jednocześnie okazuje się że kompletnie nie zostały uwzględnione obawy Turcji. Której pozycja względem Rosji po obecnym skłóceniu z Ameryką i Izraelem, uległa skokowemu pogorszeniu, a obietnica Putina co do wprowadzenia na Krymie trzeciego oficjalnego języka tatarskiego, w żaden sposób nie zrekompensuje faktu dominacji Rosji na Morzu Czarnym. Mimo tego na ten moment koszty pogorszenia sytuacji Tatarów krymskich ponosi nie Turcja tylko Polska, do której to właśnie emigranci zwrócili się o azyl – a pomyśleć że Polska utraciła Ukrainę w XVII wieku głównie dlatego że Tatarzy niespodziewanie poparli militarnie Chmielnickiego. Sytuacja Polski na ten moment jest o tyle neutralna, że Ukraina nie uległa podziałowi, a Krym jest strategicznie dla Polski nieistotny, a nawet prędzej jest to zwiększenie zagrożenia Izraela niż naszej pozycji.

Aneksja Krymu może być porównywana do Sudetów i porozumienia mocarstw w Monachium, o czym pisze Martin Wolf w artykule Financial Timesa „Prise Ukraine from Putin’s claws”. W zachowaniu Czechów i Ukraińców też można znaleźć podobieństwa, podczas gdy Polska zachowuje się odmiennie. Niemniej gdyby w 1938 r. Polska zamiast zajęcia polskiego Zaolzia rozpętała histerię antyniemiecką, to mimo sojuszu z Francją w roku następnym padłaby pod najazdem hitlerowskim i nie toczyłaby się o nią wojna światowa. Nie toczyłaby się również gdyby Polacy przez pół roku nie ukryli przed sojusznikami istnienia szantażu Niemieckiego. Gdyż światowa opinia publiczna nie byłaby w stanie zrozumieć dlaczego nie chcemy zrezygnować z niemieckiego Gdańska, w zamian za uprzemysłowione Zaolzie. W związku z powyższym biorąc pod uwagę fakt że nasze możliwości militarne są obecnie na poziomie państw bałtyckich przed wojną, że nasze elity są odpowiedzialne i są przekonane że analogicznego zagrożenia dla pokoju obecnie nie ma. Charakterystycznym jest również że analogiczna do obecnej, propaganda antyniemiecka była nagłaśniana w PRL gdy Polska była kondominium sowieckim. I wtedy było to uważane za naturalne działanie okupantów aby odwrócić uwagę od faktycznego zagrożenia i przygotować mentalnie Polaków do konieczności ponoszenia wyrzeczeń na polach bitew w interesie ZSRR.

Niemniej samo przesuwanie zainteresowania Rosji na jej zachodnie granice jest niekorzystne, w interesie Polski jest aby osią konfliktu były realne interesy Rosji na Syberii niż symboliczne na Zachodzie. Z tego punktu widzenia wydarzenia na Ukrainie i ich wynik są ostrzeżeniem dla polskich elit aby nie ignorować obaw i ostrzeżeń wyrażanych przez środowiska Kresowe.

---------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------

Promocje na ciekawe książki wSklepiku.pl!

Zniżki sięgają nawet 90%!

SPRAWDŹ SAM!

Powiązane tematy

Komentarze