Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Branża LPG alarmuje: rząd chce wprowadzić niszczące zmiany!

Ewa Tylus

Ewa Tylus

Dziennikarka "Gazety Bankowej" i "wGospodarce.pl"

  • Opublikowano: 2 kwietnia 2014, 16:22

    Aktualizacja: 3 kwietnia 2014, 17:48

  • 4
  • Powiększ tekst

Od przyszłego roku za pomocą nowelizacji ustawy o zapasach ropy, produktów naftowych i gazu ziemnego Ministerstwo Gospodarki zamierza zwiększać poziom obowiązkowych rezerw paliw LPG (propan-butan) do trzykrotnego poziomu obecnych zapasów. Polska Izba Gazu Płynnego protestuje i ostrzega, że odbije się to na cenach LPG. Według projektu ustawy magazynowaniem ropy naftowej i paliw ma zająć się Agencja Rezerw Materiałowych, która nie posiada własnych zbiorników umożliwiających utrzymywanie zapasów  agencyjnych ropy naftowej i paliw. Za magazynowanie ARM ma płacić firmom, wyłonionym w przetargu. Rząd chce, także poprzez zmianę ustawy wprowadzić nowy podatek dla branży w formie opłaty zapasowej dla producentów paliw i handlowców (podmioty sprowadzające do Polski ropę naftową i paliwa). Ale to nie wszystko. Za chwilę może dojść do protestu także innych uczestników branży paliwowej, ponieważ projekt ustawy, który jest już przegłosowany przez Komisję Nadzwyczajną ds. energetyki i surowców energetycznych zakłada nałożenie opłat przed uzyskaniem koncesji na wytwarzanie paliw ciekłych oraz koncesji na obrót paliwami ciekłymi z zagranicą w formie zabezpieczenia majątkowego w wysokości 10 mln zł  z tytułu ewentualnych przyszłych kar i zaniechanych zobowiązań finansowych. Obowiązkowa opłata takiej wysokości oznaczałaby eliminację mniejszych uczestników rynku.

PIGP wylicza, że wszyscy użytkownicy LPG po zmianie zapłaciliby łącznie więcej od 200 do 320 mln zł (rocznie). Według szacunków PIGP blisko 2,7 mln kierowców tankuje LPG (autogaz). Gaz wykorzystywany jest także w gospodarstwach rolnych i używa go ponad 5 mln gospodarstw domowych. Obecnie branżę obowiązuje gromadzenie 30 dniowych  zapasów LPG. Rezerwy te są gromadzone przez firmy (m. in. Lotos i Orlen), które przy okazji sprzedaży tradycyjnego paliwa zarabiają na magazynowaniu ekwiwalentów gazu (ropa , benzyna) dla innych podmiotów nieposiadających własnych magazynów. LPG to produkt boczny rafinacji ropy naftowej. Podmioty te ponoszą tzw. opłaty biletowe płacąc koncernom za magazynowanie zapasów. Teraz państwo chce przejąć odpowiedzialność za rezerwy na siebie jednocześnie płacąc za usługę magazynowania (w większości w surowej ropie) koncernom – de facto za trzymanie własnej ropy. 

Stawka opłaty zapasowej za ekwiwalent gazu płynnego LPG ma wynosić nawet do 100 zł za tonę (w przypadku ekwiwalentu ropy – do 53 zł).
- Z uwagi na brak możliwości magazynowania w naszym kraju gazu płynnego, większość rezerw będzie utrzymywana w postaci benzyny lub ropy naftowej. A to oznacza, że firmy z branży LPG, wnosząc opłatę zapasową będą finansowały zakup produktów konkurencyjnych firm paliwowych! Trudno o większy absurd – podnosi PIGP.

Polska zużywa ponad 2 mln ton LPG rocznie. Ministerstwo Gospodarki tłumaczy, że potrzebę nowelizacji ustawy koniecznością implementacji unijnej dyrektywy z 2009 roku (2009/119/WE w sprawie zapasów obowiązkowych ropy naftowej i produktów ropopochodnych), według której najpóźniej do dnia 31 grudnia 2012 r. całkowite zapasy naftowe miały być utrzymywane w ilości co najmniej 90 dni średniego dziennego przywozu netto. 90-cio dniowe rezerwy obecnie obowiązują pozostałych uczestników rynku paliwowego. Wychodzi na to, że Polska jako jedyna chce w pełni zastosować się do tej dyrektywy. Wielka Brytania, będąca największym producentem LPG w Unii nie zdecydowała się na tworzenie zapasów tego paliwa. Tak dużych rezerw gazu płynnego jak Polska nie planuje utworzyć żadne państwo w Unii. Na 28 państw członkowskich jedynie Portugalia,  Hiszpania i Bułgaria mają odpowiadające 20 lub 30 dniom  rezerwy LPG.

- Rynek LPG osiągnął znaczący poziom rozwoju i nie potrzebuje dalszego utrzymania preferencji względem pozostałych paliw. Nie jest wiec już uzasadnione utrzymywanie dysproporcji obciążeń pomiędzy paliwami konkurującymi ze sobą na rynku – odpowiada wydział prasowy Ministerstwa Gospodarki.

Projekt ustawy zakłada rezygnację z częściowego finansowania z budżetu zapasów interwencyjnych paliw oraz rozłożenie ponoszonych kosztów systemu zapasów na poszczególnych uczestników rynku zgodnie z ich udziałem w tym rynku. W obrębie ARM ma powstać specjalny fundusz do rozliczania opłat. Rynek LPG w Polsce stanowi 10 proc. rynku paliw. Pod względem zużycia LPG do napędu pojazdów zajmujemy 2 miejsce w Unii i 4 miejsce na świecie. PIGP podnosi, że implementacja dyrektywy nie musi oznaczać zwiększenia rezerw ropy naftowej, bo już i tak zwiększyliśmy od 2011 roku rezerwy i wystarczy, że utrzymamy je na obecnym poziomie. Według Ministerstwa celem zmiany ustawy o zapasach jest tworzenie zapasów interwencyjnych ropy naftowej i produktów naftowych oraz wzmocnienie bezpieczeństwa paliwowego Rzeczypospolitej Polskiej. Branża neguje ten argument, ponieważ nie ma zagrożenia odcięciem dopływu tego paliwa ze względu na to, że ma wielu dostawców z importu. Natomiast stawia  pytanie: a co z interesem konsumenta, skoro podmioty handlujące LPG oznajmiają, że jeśli dojdzie do ponoszenia przez nie dodatkowych kosztów – zwiększenia opłat za magazynowanie gazu, wliczą je w cenę sprzedawanego produktu? - To jest finansowanie koncernów, a nie zapewnienie bezpieczeństwa i dołożenie nowego podatku – twierdzą członkowie PIGP. - Branża doliczyła się 16-stu podatków. To będzie 17-sty – zaznaczali na konferencji w PAP zorganizowanej w marcu.

- Opłata zapasowa wnoszona  za zapasy utrzymywane w ekwiwalencie ropy naftowej lub benzyny silnikowej nie zwiększy  bezpieczeństwa zaopatrzenia użytkowników gazu do celów komunalnych, ogrzewania czy procesów przemysłowych. Odbiorca butli gazowych to przede wszystkim klient ubogi, który już dziś na wypadek braku środków na zakup gazu utrzymuje własne zapasy w drewnie opałowym lub węglu – mówi Małgorzata Kondratowicz z PIGP. - Do kuchenek nie można używać benzyny zamiast gazu płynnego. Nie będzie to też paliwo alternatywne do zbiorników przydomowych, suszarni rolniczych czy  ferm drobiu – dodaje. Jak liczy PIGP, po planowanych zmianach kierowcy tankujący LPG mogą zapłacić od 7 do 11 groszy więcej za litr gazu, a gaz w butli może zdrożeć o ok. 2 zł.

Wielu kierowców, żeby ograniczyć koszty musiało przeinstalować swoje samochody na gaz płynny – paliwo przyjazne środowisku. Polska jest wzorem pod względem unijnych regulacji wykorzystania gazu do napędzania aut.

14 stycznia projekt ustawy został przyjęty przez Radę Ministrów. Zanim to się stało przedsiębiorcy zrzeszeni w PIGP bezskutecznie próbowali przekonywać, żeby porzucono plany zwiększenia rezerw LPG. - Czy powiększenie rezerw w Polsce ma jakikolwiek sens, skoro i tak nie mamy gdzie ich przechowywać, a zapasy będą robione w formie zamienników? - pytają członkowie Izby.  Sejmowa Komisja Nadzwyczajna ds. energetyki i surowców energetycznych 28 marca wniosła, po pierwszym czytaniu projektu ustawy w Sejmie i czterech posiedzeniach, na których go rozpatrywano wniosła o uchwalenie projektu przez Sejm.

 

 

 

 

-----------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------

Zajrzyj do wSklepiku.pl! Znajdziesz tam szeroki wybór najróżniejszych wydawnictw.

Gwarantujemy pewną i szybką dostawę zamówienia.

Powiązane tematy

Komentarze