Opinie

Rys. Marek Liberski
Rys. Marek Liberski

Niezdrowe pokrewieństwo, czyli przegrani w wojnie o pieniądz

Marek Liberski

Marek Liberski

Rysownik, satyryk

  • Opublikowano: 20 sierpnia 2014, 16:14

  • 2
  • Powiększ tekst

ZUS i US. Pokrewne akronimy, pokrewna proweniencja i pokrewne zachowania. Ożywiona dyskusja, jaka toczy się ostatnimi czasy wokół obu tych instytucji znajduje swój symboliczny początek w słynnym już „jak żyć?” i zmierza, sądząc po zakusach żarłocznego państwa do pytania „jak umrzeć?”

Odpowiedzi na powyższe wydają się być proste. Na to pierwsze z pytań odpowiedź brzmi: marzeniami! Zresztą człowiek od wieków nimi żył. Tyle, że wcześniej były one platformą (tfu! wybaczcie porównanie) dla realizacji celów, które miały całkiem materialny wymiar. Obecnie materialnie będziemy na dnie, za to marzenia wykwitną ponad miarę dając kojącą chwilowo iluzję. Ale ponieważ w dłuższej perspektywie jednak marzeniami garnka zapełnić się nie da, to być może czeka nas społeczna i może nawet biologiczna degradacja zakończona… no właśnie. I to daje nam odpowiedź na drugie z pytań: jak umrzeć? Szybko i w nędzy, bo jak pisała niegdyś w cyklu artykułów nawet Wyborcza „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Chapeau bas za rzadką trafną diagnozę.

Jeśli zaś zastanawiamy się skąd ta żarłoczność państwa, co tyczy też tematu tzw. niespójnych interpretacji podatkowych, to i w tej kwestii odpowiedź jest prosta. Istnieje jedna obowiązująca wykładnia podatkowa aczkolwiek skrywana pod rozlicznymi maskami i całą tą prawno – zwyczajową mimikrą. Jej credo to „wydusić z podatników, jak najwięcej, jak najskuteczniej nie bacząc na koszty i pozostałą po tym spaloną ziemię i spustoszoną okolicę”. Bierze się to z prostego faktu, że państwa, w tym nasze, w modelu gigantycznej ekspansji kredytowej inflacyjnego pieniądza i koniunkturalizmu polityki są albo bankrutami albo balansują na bankructwa krawędzi, o czym nikt głośno nie mówi, bo po co straszyć faktem, że długi są niespłacalne i przerywać doskonały bankowy i polityczny interes. Dławiący dług oddaje nas w niewolę drukarzy pieniądza i całego ich instytucjonalnego otoczenia, w tym np. agencji ratingowych. Oczywiście wszystko za zgodą, wręcz przy aplauzie łaknących władzy, (tego narkotyku możnych, bo narkotykiem biedoty jest nadzieja) polityków. Paląca potrzeba jest grabarzem litości, o uczciwych, czy chociażby przyzwoitych regułach nie wspominając.

Z tego punktu widzenia społeczeństwa są przegranymi w wojnie o pieniądz, oblicza której z dużą determinacją przybliżał Song Hongbing. Monopol na pieniądz pozostaje w bermudzkim trójkącie banków, polityki i korporacji. W nim tenże pieniądz ginie, przetwarza się (np. poprzez tzw. nowe instrumenty finansowe) i się odradza. Społeczeństwa zostały od niego odgrodzone wysokimi falami ich wspólnych i wypracowanych poza społeczną kontrolą reguł „porządkujących świat”. To, co otrzymują to resztki rzucane niczym ochłapy z pańskiego stołu po to tylko żeby organizm żywiciela, na którym wspomniane grupy bezczelnie żerują nie padł z wycieńczenia.

Państwo wykorzystuje coraz to nowy oręż służący niczemu innemu, jak tylko pacyfikacji obywateli. Wadliwie konstruowane i represyjne prawo jest wylęgarnią patologii, za które karze się podatników (czasami łaskawie zezwalając na abolicję) a nie, objętych immunitetem jego twórców bądź promotorów. Urzędnicza krótkowzroczność nie pozwala na dojrzenie skutków tej kośby a polityczny horyzont parlamentarnej kadencji rozmywa obraz przyszłości. Obserwacja polityczno urzędniczego molocha, jakim jest Unia Europejska mówi nam, że nadchodzą nowe czasy. Nowe czasy wymagają nowych środków, a nowe środki nowych funkcjonariuszy i to nas prowadzi do tego wątku dyskursu, który równa ich z mafijną rodziną. Stare powiedzenie, że „rząd się wyżywi” możemy, więc rozbudować dodając : „a wszystko (co ma jakąś wartość) pozostanie w rodzinie”.

http://www.galerialiber.pl/

Powiązane tematy

Komentarze