Opinie

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Analogie między początkami I i II Wojny Światowej z Krymem w tle

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 2 września 2014, 15:27

    Aktualizacja: 3 września 2014, 10:21

  • Powiększ tekst

1 września, podczas obchodów 75-lecia napaści Niemiec na Polskę, trudno patrząc na stale zaostrzającą się sytuację międzynarodową, nie mieć obaw wojennych. Z jednej strony analizując bezwzględność Niemiec i sowieckiej Rosji w dążeniu do totalnego zniszczenia naszego kraju, gdyż nie zgadzała się on na bycie satelitą żadnego z nich, a z drugiej na stulecie wplątania Turcji w pierwszą wojnę światową. Wtedy to niemieckie krążowniki, z niemieckim dowództwem i niemiecką załogą, dokonały wojennej prowokacji, gdy pod banderą turecką ostrzelały rosyjski Sewastopol wciągając Turcję do I Wojny Światowej. Wojny w interesie Niemiec, która kosztowała obywateli Turcji miliony ofiar, utratę połowy terytorium i olbrzymich zasobów ropy naftowej.

Financial Times na str. 4 przedstawiając premiera Donalda Tuska jako nowego Przewodniczącego Rady Europejskiej na koniec uznał za istotne poinformować swoich czytelników że jest on Kaszubem

„Son of a carpenter and a nurse, Mr Tusk is a member of Poland’s Slavic Kashubian ethnic minority.”

Wcześniej ten dziennik jak i Wall Street Journal w artykule „Polish Premier and Italian Foreign Minister Win Top EU Jobs” wielokrotnie podkreślono że oto jedno z głównych stanowisk w UE objął polski premier. Przy czym co charakterystyczne stwierdzano, że jest to stanowisko silnie reprezentacyjne, a dotychczasowy przewodniczący Herman Van Rompuy zawsze reprezentował stanowisko wypracowane przez głównych rozgrywających UE, a więc Niemcy. Nic nie wskazuje że obecnie cokolwiek się w tym zmieni, biorąc pod uwagę stale podkreślany fakt, że nominacja powyższa nie dokonałaby się bez silnego wsparcia Kanclerza Niemiec Angeli Merkel. Financial Times w artykule Alex Barker’a „Cameron looks to reap dividend from backing Tusk for top EU job” ukazuje, że również poparcie brytyjskie nie było bezinteresowne i najprawdopodobniej wiązało się z koniecznością stonowania polskiej krytyki względem polityki ograniczania praw Polaków pracujących w tym kraju:

„Mr Tusk mentioned his openness to tightening rules that address benefit abuse”.

Również ze względu na charakter zajmowanego przez Tuska stanowiska Brytyjczycy liczą na możliwość zrozumienia dla ich planów renegocjacji ich związku z UE, bez konieczności wystąpienia z Unii. Niestety ale my politycznych planów tego typu nie formułujemy, a ponadto wielu komentatorów zwraca uwagę, że absurdalnie może to zwiększyć presję na Polskę w celu przyjęcia euro i pozbycia się złotówki. Walka o stanowiska przy poparciu Niemiec niestety ale uzmysławia wielu polskim politykom, że polityczne wspieranie naszego sąsiada okazuje się gratyfikujące personalnie, ale wiąże się z ryzykiem konieczności odpuszczania żywotnych interesów naszego kraju, w sytuacji kiedy nie są zbieżne z niemieckimi. A o cenie wczorajszego sukcesu najprawdopodobniej dowiemy się niedługo, kiedy to okaże się że w zamian za to jednak prestiżowe stanowisko, zrezygnowaliśmy z posiadania komisarza energetycznego i będziemy musieli likwidować naszą energetykę węglową i przestawiać się na drogie „zielone energie” – atomową i wiatrową.

Jedyna nadzieja, że ze względu na często podkreślaną pragmatyczność premiera, zdoła on nas uchronić od awantury na większą skalę jaka niebezpiecznie rysuje się na wschodzie Europy. Zgodnie ze scenariuszem zarysowanym na blogu już pół roku temu, Rosjanie nie pozwolili bez uzgodnień politycznych wojskom ukraińskim na militarne zduszenie rebelii w Donbasie. W efekcie mamy militarny pat, w którym zarówno Ukraina nie wierzy w demokratyczną możliwość utrzymania swojej władzy w okręgach rosyjskojęzycznych tzw. Noworosjii, ani Rosja nie wierzy w możliwość demokratycznej reprezentacji Rosjan na Ukrainie. Dzisiejszy Wall Street Journal w artykule Alan Cullison’a, Gregory L. White’a, Laurence Norman’a „Ukraine Loses Ground to Russian-Backed Rebels Ahead of Cease-Fire Talks” uważa że obecne zaognienie sytuacji jest strategią w celu wzmocnienia pozycji przed oczekiwanym zawieszeniem broni. Niemniej sytuacja może być zdecydowanie groźniejsza w sytuacji oczekiwania na kompletne załamanie gospodarcze Ukrainy i obawy o pogorszenie nastrojów społecznych podczas zimy, które mogą skłonić obecne władze tego kraju do eskalacji konfliktu. A mamy już wrzesień, robi się coraz zimniej, Ukrainie kończy się gaz w magazynach, a na zakupy na okres zimowy nie ma ona środków, a na dodatek jak zauważył w Financial Times’ie Bartosz Głowacki termin spłaty euroobligacji na $1,6 mld przez Naftogaz przypada na koniec obecnego miesiąca. Jest to kwota równa 1 proc. ukraińskiego PKB, której aby nie zbankrutować Ukraina potrzebują od MFW na równi z kredytowanymi dostawami broni. W praktyce to jednak oznacza, że to od przebiegu negocjacji ale na linii USA-Rosja będzie zależało czy obecny kryzys zostanie wygaszony, czy też będzie podlegał niebezpiecznej akceleracji. Polska korzystając z doświadczeń historycznych powinna pozostawić wynik tej konfrontacji decydującym o tym mocarstwom, aby czasem nie zostać „chłopcem do bicia”, na którym w celu ukazania iluzoryczności gwarancji (takie mieliśmy i w 1939 r.) przetestowany zostanie kasandryczny (nawet atomowy) scenariusz o którym pisze Anne Applebaum w „War in Europe”. Z tą różnicą że 75-lat temu walczyliśmy i narażaliśmy się broniąc swoje i naszej cywilizacji żywotne interesy, a teraz nie mając żadnego wpływu na toczące się negocjacje, sąsiada który nie uznaje zbrodni ludobójstwa na Polakach jakich dokonał podczas wojny której rocznicę wybuchu wczoraj obchodziliśmy.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.