Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Jak ośmiesza się politykę prorodzinną

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 3 stycznia 2013, 13:04

    Aktualizacja: 3 stycznia 2013, 13:14

  • 7
  • Powiększ tekst

Jak ośmieszyć politykę prorodzinną w Polsce i przyspieszyć proces likwidacji kraju – wymyślać jej karykaturalne pomysły i debatować nad nimi miesiącami.

W ostatnim okresie jestem wielokrotnie dopytywany o sensowność ostatnich oszczędności rządowych na ulgach rodzinnych dla osób najbogatszych. Z przykrością komentuję, że te działania nie mają żadnego znaczenia poza takim, że rząd korzystając na życzliwości mediów (głównego nurtu) sprawia że cokolwiek robi, a czy z korzyścią dla rodzin czy też nie, to i tak nie ma znaczenia z powodu fabrykowanego szumu medialnego. Występując kilka lat temu na jednym z międzynarodowych kongresów w debacie dotyczącej euro, podsumowując dyskusję, stwierdziłem że przestaję być eurosceptykiem, gdyż procesy przed którymi przez lata ostrzegałem właśnie następują, a staję się demografosceptykiem. Ale też nie bezterminowo, gdyż Polska odwrócić kataklizm demograficzny może jedynie jeszcze przez najbliższe, dosłownie 2 lata. Gdyż później panie z wyżu solidarnościowego, które obecnie już mają 30 lat, się zestarzeją i dzieci mieć nie będą mogły. Niestety ale do tej pory znaczna ich część nawet nie zawarła związku małżeńskiego, co jeszcze bardziej ogranicza optymizm. Rozumie te zależności nawet wielka rywalka naszej Justyny Kowalczyk Marit Bjoergen która w mediach się żali: „Mam 32 lata i jestem na szczycie moich możliwości, więc myślę że jeszcze kilka lat będę rywalizować na najwyższym poziomie. Zegar biologiczny przypomina mi jednak o macierzyństwie, o którym coraz częściej myślę i rozmawiam”.


Tego faktu za nic nie chcą przyjąć do siebie pseudoelity w Polsce. Obecny okres staje się już na tyle spóźniony, że o czekającej nas narodowej anihilacji pisze nawet Gazeta Wyborcza cytując m. innymi Xavier’a Devictora szefa Banku Światowego na Polskę i kraje bałtyckie: „Obecnie w Polsce żyje około 3 mln 200 tysięcy kobiet pomiędzy 25. a 35. rokiem życia, czyli w wieku najbardziej sprzyjającym prokreacji. Jednak ponieważ w latach dziewięćdziesiątych dzietność spadła, mamy tylko 1,8 mln dziewczynek pomiędzy 5. a 15. rokiem życia, a to one są potencjalnymi matkami następnego pokolenia: nawet gdyby wszystkie urodziły po 2,1 dzieci, nie wystarczyłoby to, by powstrzymać spadek demograficzny”.

Łączenie rodzin to bardzo istotny element polityki prorodzinnej. Niestety, nie naszej polegającej na ściągnięciu potomków zesłanych Polaków z Kazachstanu (dziwne ale o tym dziejowym, zaledwie ułamkowym, zadośćuczynieniu nikt już nawet nie mówi), czy też polskich emigrantów do pracy w kraju, lecz brytyjskiej i niemieckiej polityce przytrzymującej ich już na stałe za granicą. Dziennik Gazeta Prawna podlicza, że wyemigrowało już 300 tys. polskich dzieci do 14 lat, z czego 80 tys. w roku 2011. Niestety ale po wejściu do Unii Europejskiej zaczęliśmy tracić na masową skalę pokolenie Polaków urodzonych podczas demograficznego wyżu solidarnościowego początku lat 80-tych. Zamiast udrożnić kanał przepływu kapitału i przyciągnąć miejsca pracy do Polski, wypchnęliśmy młode pokolenie na emigrację do krajów ich potrzebujących do utrzymania starzejących się społeczeństw i tamtejszych organizacji gospodarczych, gdzie im zaproponowano pracę i wygodniejsze życie. To oni teraz ściągają swoje rodziny i dzieci, nie znajdując w kraju możliwości pracy w razie ewentualnego powrotu. Z danych Narodowego Spisu Powszechnego wynika, że za granicą przebywa ok. 2 mln Polaków, z czego ponad 220 tys. to dzieci w wieku do lat 14. Dziś jest już ich ok. 300 tys. gdyż łączeniu rodzin sprzyja polityka prorodzinna państw osiedlenia. Dla dzieci wychowanie w rodzinie jest optymalne, niemniej Polska już w niedalekiej przyszłości zapłaci wysoką cenę za tą krótkowzroczną politykę.

Przy okazji podsumowań roku 2012 wielokrotnie przewijało się słowo kryzys, wszyscy narzekają na brak środków i zastanawiają się czy miliardy wydane na Euro2012 były efektywnie spożytkowane, zwłaszcza w świetle międzynarodowej kompromitacji związanej z zalaniem Stadionu Narodowego, mimo posiadania drogiego dachu. Ale okazuje się, że nie wszyscy ten pogląd podzielają. Mimo fal krytyki są tacy którzy Euro2012 uważają za jeden z nielicznych zeszłorocznych sukcesów, argumentując czasami w nieco cudaczny sposób. Na łamach "Newsweeka" Wojciech Fibak w odpowiedzi na pytanie: „Pieniądze wydane na Euro 2012 bez sensu?” zadeklarował, że „Rozpiera mnie duma, że jestem Polakiem” i to dlatego gdyż "Polska nie kojarzy się już z drobnymi złodziejaszkami, ale raczej z solidnymi murarzami, hydraulikami i godnymi zaufania gosposiami". Pytany z kolei, czy pieniędzy wydanych na stadiony nie byłoby lepiej zainwestować np. w żłobki, odpowiada zdecydowanie: „Nie łudźmy się, te żłobki i tak by nie powstały.” Nic ująć ani dodać, polityki prorodzinnej w Polsce nikt nie wprowadzi, a dumnymi powinniśmy być z solidności naszych nisko wykwalifikowanych emigrantów. Ciekawe, że w Polsce można ględzić bez składu i ładu i nikt tego nie wytyka. Nie piszę tego opiniując wcześniejszą wypowiedź, lecz brak reakcji na późniejsze niekonsekwencje. Otóż według tej samej osoby coś co było sukcesem, o tak sobie za chwilę staje się klęską. Gdyż po zeszłorocznym awansie Agnieszki Radwańskiej do finału Wimbledonu główne media bez refleksji cytowały taką oto wypowiedź tej dawnej sławy sportowej, a obecnie chyba zagubionego człowieka: „Navratilova, Lendl mi gratulują Agnieszki. Jej sukces to rekompensata za klęskę na Euro!”. I tak chyba na stałe zostanie w najbliższych latach, mniejsze niepowodzenia będą „odtrąbiane” jako nasze sukcesy.


Dlatego z obecnym kluczowym okresem, dla przebudzenia się Narodu, należy wiązać silne uaktywnienie się antyrodzinnych działań mających na celu abyśmy jednak ten okres… „przespali” i nie zdążyli zareagować i z tym należy łączyć najbardziej cudaczne działania. W obecnym klimacie należy oczekiwać wielu najbardziej kuriozalnych pomysłów - bo tylko na takie przez ostatnie 20 lat władze było stać - wspierających rodzinę, aby w efekcie miesiącami jedynie mówić na ten temat w dążeniu do ośmieszenie samego pojęcia „polityki prorodzinnej”. W celu zablokowania debaty nad koniecznością jej wprowadzenia, tu i właśnie teraz.

Powiązane tematy

Komentarze