Opinie

Poczta Polska Niewolnicza?

xxxxx xxxxx

  • Opublikowano: 26 listopada 2014, 07:00

    Aktualizacja: 26 listopada 2014, 09:01

  • 11
  • Powiększ tekst

Do faktu, że w Polsce panuje wyzysk pracowników, wielu zdążyło się już przyzwyczaić. Zbyt często państwowe spółki zamiast temu przeciwdziała, czerpią zyski z niewolniczej pracy ludzi, którym z pensji może starczyć jedynie na kawałek chleba

Zaczęło się zwyczajnie, od nadziei. Kobieta, wiek 54, mieszkanka Warszawy. Pracująca fizycznie od ponad dwudziestu lat. Biedna. Zdesperowana. Wracając z pracy, w jednej z ościennych dzielnic Warszawy, zobaczyła na słupie ogłoszenie „Poszukujemy pracowników do sprzątania urzędów pocztowych na umowę – zlecenie”. Natychmiast złapała za telefon i zadzwoniła. Bardzo chciała dorobić do skromnej pensji. Zależało jej, żeby udało się dostać pracę jeszcze przed świętami.

Po kilku minutach rozmowy z kobietą o zimnym, stalowym głosie, poczuła się jak śmieć. Jak niewolnik. Gorzej nawet, niż szmata, którą tak często resztkami sił wyciera podłogi, starając się jakoś związać koniec z końcem.

Oferta, może wciąż jeszcze aktualna, dotyczy sprzątania urzędu pocztowego (jednego, nie kilku), na obrzeżach Warszawy. Wymaga pracy codziennie, także w soboty. Z tego jak zostało to kobiecie przedstawione wynika, że po przejściu rekrutacji, zatrudniona osoba ma sprzątać pocztę - schody wejściowe, zaplecze i salę główną, a to w ciągu zaledwie 1,5 godziny, bo tak wyliczono czas pracy. Na wykonanie zadania nie ma ani minuty więcej, chyba że chce pracować za darmo. Niezmienna stawka to 8 złotych za godzinę – podobno. Bo ostateczna kwota do zarobienia, czyli 300 złotych miesięcznie, zdaje się temu przeczyć. Z ogłoszenia wynikało, że chodzi o pracę na umowę zlecenie. Z rozmowy nie do końca.

Zdesperowana kobieta opowiada o tym jak zapytała, czy 300 zł, to nie za mało pieniędzy za pracę sześć dni w tygodniu, i jak w odpowiedzi usłyszała, ze tak płacą wszyscy i że stawka jest optymalna. Optymalna? Za sprzątanie na akord jak w obozie koncentracyjnym, całego urzędu pocztowego, także w soboty i dni świąteczne, bez prawa do wolnego nawet na wypadek choroby? Czy to normalne? Nie! W żadnym razie! To oferta niewolnictwa w biały dzień, oferowana z użyciem nazwy państwowej spółki, sygnowana jest ponad czterechsetletnią tradycją, i tym jak spółka próbuje uchodzić za dobrego pracodawcę.

Natychmiast po otrzymaniu informacji o tej skandalicznej sytuacji zwróciliśmy się do poczty Polskiej z prośbą o wyjaśnienie standardów, jakie panują w firmie w związku z zatrudnianiem pracowników fizycznych, w tym osób do sprzątania urzędów pocztowych. Zapytaliśmy jak wygląda proces zatrudniania osób do sprzątania placówek w Warszawie, i jakie są ich umowy i wynagrodzenie.

Zasadne wydało się także zadanie pytania o to, w jaki sposób Poczta Polska weryfikuje pracowników do tego typu prac, i czy wykonują je kiedy chcą, czy jednak ktoś nadzoruje ich obecność w urzędach. Jeśli bowiem Poczta Polska zleca sprzątanie obiektów zewnętrznym firmom, a te tną koszty (jak widać na przykładzie), wybierając do pracy zdesperowanych ludzi gotowych na wszystko, za każde pieniądze, to jaka to gwarancja dla nas, klientów, że przesyłki, przekazy pocztowe i poufna korespondencja są właściwie chronione?

Poczta Polska nie udzieliła odpowiedzi na żadne z pytań. Sprawa wydaje się więc jeszcze bardziej podejrzana nie tylko w wymiarze etycznym, ale i z punktu widzenia praw i zasad, jakie powinny chronić pracowników. 300 złotych po odliczeniu kosztów dojazdów komunikacja miejską, to już tylko ok. 200 zł. Z 200 zł po odliczeniu kosztów utraty szacunku do samego siebie, człowiekowi nie zostaje już nic.

Powiązane tematy

Komentarze