Opinie

Cyk Walenty, na bok czekoladki

xxxxx xxxxx

  • Opublikowano: 14 lutego 2015, 15:11

    Aktualizacja: 16 lutego 2015, 06:55

  • 3
  • Powiększ tekst

Zamiast wspierać chińskich producentów pluszaków i zagraniczne koncerny produkujące słodycze, w Walentynki wesprzyj polskiego księgarza – idź, kup książkę, kilka propozycji idealnych wybraliśmy specjalne z okazji święta zakochanych (albo cierpiących).

Od miesięcy coraz głośniej mówi się o upadających w całym kraju księgarniach. Publicyści wieszczą, że tragicznie niska sprzedaż książek to efekt tego, że Polacy nie czytają (przeciętnie po kilka książek w roku). Skoro więc mamy święto, święto komercyjne, służące napędzaniu przemysłu rozrywki, to czemu nie wykorzystać 14ego lutego, by w parze lub samemu wybrać się do pobliskiej księgarni?

Oczywiście, można uznać ten pomysł z góry za poroniony. Bo przecież ja bym przeczytał thriller, a ona, ona to by chciała jakieś romansidło, na przykład w stylu słynnej ostatnio powieści „Pięćdziesiąt Twarzy Greya”. A gdybyś trafił (lub trafiła), na świetnie napisaną, i krótką (134 strony) książkę, która rozkłada na czynniki pierwsze fenomen kulturowy fiksacji na temat tych mnogich twarzy Greya? A gdyby książka napisana przez socjolożkę okazała się trafna diagnozą społeczeństwa, które łaknąc głębokich doznań chwyta się tych najbardziej powierzchownych, pozwalających zagłuszyć na masową skalę prawdziwe potrzeby ludzi? No właśnie. To by było coś. Więc idź człowieku, i kup u księgarza „Hardkorowy romans. Pięćdziesiąt twarzy Greya, bestsellery i społeczeństwo” autorki Evy Illouz (wyd. PWN).

Bywa też tak, że pseudo święto zakochanych, to okazja do nawiązania bliskości w związku. Wymuszona kolacja, tanie wino, bełkot przy świecach. A tak chętnie poczytalibyście książkę, na przykład o zagubionych mężczyznach, którzy walczą z materią próbując zadowolić swoje kobiety. I tu z pomocą przyjdzie mała księgarnia, w której możecie znaleźć kilka pozycji, które was zadowolą (albo staną się wstępem do zadowolenia). Na przystawkę polecam „Miłość na szkle” Barbary Sęk (wyd. Świat Książki). I śmiesznie, i strasznie, i ciekawie, a do tego pisane z perspektywy szczerego mężczyzny, który ma dosyć bycia pantoflem, choć świadomie zgadza się dogadzać swojej kobiecie, byle tylko w ich związku działo się dobrze. Godne polecenia zwłaszcza w kontekście niepokojąco niskiej liczby narodzin dzieci – w książce Sęk opisuje drogę (trudną i śmieszną), jaką przechodzi para starając się o dziecko. I myli się ten kto sądzi, że powieść zalatuje tanim romansem. Zalatuje wodą kolońską, trawą i papierosami.

A czy single i singielki mogą wesprzeć księgarzy? Tak! I nie muszą obawiać się, że trafią na gnioty zalegające na półkach latami. Dwie nowości są szczególnie warte polecenia. Jedna, czyli „Kora”, autorki Lorrie Moore, to zbiór opowiadań o ludziach pragnących związku. I znów przestrzegam – nic z gniota, dużo z życia. Dobrze się czyta i jeszcze lepiej analizuje (można kupić dwie i jedną dać w prezencie sąsiadowi).

Najlepsze zostawiłam na koniec. Prawdziwa perła Wschodu, czyli poradnik dla kobiet i mężczyzn, wywracający teorię Darwina do góry nogami. Panowie powinni być autorce wdzięczni (na Dzień Kobiet można kupić jej książkę lub dwie). Pozycja „Kobieta alfa szuka partnera”, której autorki - Sonya Rhodes i Susan Schneider (wyd. Rebis), opisują jakie błędy popełniają silne kobiety chcąc nawiązywać relacje z silnymi mężczyznami, tzw. macho, zamiast skupić się na tych pozornie mniej atrakcyjnych, którzy jednak są naprawdę warci zainteresowania. Alfa, beta, beta, alfa – w poradniku łatwo się połapać kto jest kim, a do tego pierwszy raz od dawna jakaś kobieta staje w obronie mężczyzn. Warto zapoznać się z ciekawą teorią, która brzmi – kobiety, pozwólcie mężczyznom być mężczyznami! Nie szukajcie rycerzy na białych koniach, by chwilę potem zrzucić ich na dywanik i zapędzić do pilnowania dzieci, którym wyrzynają się ząbki. Amen.

Kto chce być szczęśliwy, niech zaraz leci do księgarni. Że co, że że Walentynki się już kończą? A komu to przeszkadza?! Księgarze czekają. Gospodarka się cieszy. Producenci chińskich pluszaków i niemieckich czekoladek niech zaczną zgrzytać zębami...

Powiązane tematy

Komentarze