Opinie

fot. Facebook
fot. Facebook

Polska Sitwospolita Neo-feudalna

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 9 czerwca 2015, 20:04

  • Powiększ tekst

O tym, iż jest III RP krajem w swej istocie feudalnym chyba nie trzeba nikogo przekonywać, jednak wyciek akt z afery podsłuchowej którego jesteśmy dziś świadkami udowadnia to, że tak powiem, z mocy prawa.

Czym jest polski neo-feudalizm i czym różni się od feudalizmu klasycznego już wielokrotnie pisałem, tutaj więc tylko powtórzę dla porządku.

Otóż – feudalizm w swej istocie porzuca rozwiązania wolnorynkowe, na rzecz szeregu powiązań biologicznych i stanowych. W feudalizmie o sukcesie jednostki nie decydują jej predyspozycje intelektualne, umiejętności lecz powiązania – kmieć, choćby był obdarzony wszelkimi przymiotami nigdy nie osiągnie sukcesu, blokowany przez powiązania których nie przebije, z kolei syn feudalnego pana, choćby był ostatnim matołem, zawsze będzie miał zagwarantowaną pozycję, dzięki specyficznej budowie całego systemu nastawionej na niego, tak jak rusztowanie, utrzymujące chylącą się ku upadkowi budowlę przed zniszczeniem. W ten sposób mamy realnie dwa stany – uprzywilejowaną w powiciu arystokrację oraz wiecznie spętany stan „chłopstwa”, z tą różnicą, iż w klasycznym, historycznym feudalizmie arystokracja, mówiąc językiem ekonomicznym – przynajmniej coś produkowała. Kmieć harował (choć nawet on płacił mniejsze podatki niż współczesny Polak), to prawda, ale w zamian arystokracja była producentem równie cennych usług – nauki czy obronności.

Polski neo-feudalizm, przy tym rozróżnieniu będę się upierał, jest systemem posiadającym tylko pierwszą połowę cech prawdziwego, klasycznego feudalizmu. O sukcesie już nie decyduje urodzenie (choć jak za chwilę zobaczymy – ono także) ale powiązania, układy, sitwy. Tak oto mamy neo-arystokrację, lub (bardziej mi to pasuje) łże-arystokrację. Lumpen-arystokrację. To jest – taką arystokrację, która, owszem, korzysta ze wszelkich przywilejów systemu jednak nie produkuje nic w zamian, będąc zajętą tylko i wyłącznie dojeniem klas niższych. O tym jak się to przejawia chyba pisać nie musze, każdy czuje, każdy wie, a nawet jeśli wiedzę na ten temat musi posiąść – zachęcam do sięgnięcia po dzieła innych publicystów, dużo bieglejszych w opisie tego stanu ode mnie.

No więc, czemu ujawnienie akt tak mocno obrazuje ten neo-feudalizm? Albowiem mamy w nim perfekcyjny opis tego jak neo-feudalne powiązania rządzą III RP. A więc, a wybieram z 2500 stron tylko pewne drobne wątki, pewien oligarcha (nazwijmy go Hrabią) wskutek swoich majętności (czy zdobytych na drodze ciężkiej pracy, proszę sobie odpowiedzieć samemu) wpływa na decyzje rządu w celu uzyskania niskiej ceny nabywczej dużej spółki. Z drugiej strony mamy członków owego rządu oddających się w najlepsze cielesnym rozkoszom z kurtyzanami, zaś córka Hrabiego również nie stroni od tego rodzaju uciech wskutek czego mamy obraz in flagranti jak w typowo feudalny sposób o bycie państwa decyduje łóżko. I tak dalej, i tak dalej, mógłbym bez końca.

Z systemem feudalnym było jednak tak, iż w końcu musiał on upaść. Gorset powiązań i układów zawsze paraliżował byty państwowe, tłamszenie jednostek wybitnych pod butem kretynów doprowadził realnie do jego upadku. Gdyby tak nie było a system by był sprawny przecież funkcjonowalibyśmy do dziś. Jaskrawo było to widać w okresie napoleońskim, kiedy ze starcia wciąż feudalnej, choć przecież porewolucyjnej Francji ze zrzucającą gorset feudalizmu Wielką Brytanią, zwycięsko wyszła ta druga. Owszem – arystokracja, tak jak książę Wellington, wciąż panowała w wojskach lądowych, jednak otwarte drogi awansu umożliwiły rozwój chociażby admirałowi Nelsonowi, który potem spuścił łupnia francuskiej marynarce, cały czas tkwiącej pod feudalnym kagańcem, przez co dowodzonej przez kompletnych matołów (choć przecież dobrze urodzonych).

Czy taki sam koniec spotka Polską Sitwospolitą Neo-feudalną, dla niepoznaki zwaną III RP (nazwa w sumie złożona z trzech przekłamań, bo nie jest to Rzeczpospolita, republika, a więc tym bardziej nie jest trzecia, a biorąc pod uwagę siłę zagranicznego kapitału tylko symbolicznie można ten twór nazwać Rzeczpospolitą Polską)?

I może wtedy wreszcie uda się zbudować normalne, wolnorynkowe, polskie państwo. Czego sobie i Państwu życzę.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.