Opinie

fot. PAP / Jacek Turczyk
fot. PAP / Jacek Turczyk

„Nie pomożemy frankowiczom” - mówią zachodni bankierzy - „i co nam zrobicie”?

Zbigniew Kuźmiuk

Zbigniew Kuźmiuk

Dr nauk ekonomicznych, poseł na sejm RP, poseł do PE w latach 2004-2009, obecnie ponownie wybrany, wcześniej marszałek województwa mazowieckiego, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski, nauczyciel akademicki Politechniki Radomskiej, promotor wielu prac magisterskich i licencjackich.

  • Opublikowano: 11 października 2015, 17:19

    Aktualizacja: 11 października 2015, 17:20

  • 11
  • Powiększ tekst

Wczoraj pod Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu, odbyła się demonstracja tzw. frankowiczów, którzy po raz kolejny przypomnieli opinii publicznej, że nie ma żadnej reakcji banków na ich postulaty.

Poprzedniego dnia minister Maciej Łopiński z Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy zorganizował spotkanie na które zaprosił prezesów banków, które mają największą pulę tzw. kredytów frankowych w swoich portfelach, ekspertów z tej dziedziny, a także przedstawicieli organizacji zrzeszających posiadaczy tych kredytów.

W Pałacu Prezydenckim pojawili się między innymi prezesi mBanku, Millenium, BZ WBK, Deutsche Banku, ale z ich wypowiedzi można wnioskować, że z własnej woli nie zrobią nic, co mogłoby zostać odczytane jako wyjście naprzeciw potrzebom tzw. frankowiczów.

Co więcej raczej będą głośno protestowali, a być może nawet skarżyli do międzynarodowych trybunałów polskie państwo jeżeli zdecyduje się ono podjąć działania prawne skutkujące uznaniem tzw. kredytów frankowych za toksyczne instrumenty finansowe ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Przypomnijmy tylko, że już pod koniec sierpnia byliśmy świadkami niespotykanej akcji w wykonaniu zagranicznych banków najbardziej zaangażowanych w udzielanie tzw. kredytów frankowych, które straszyły polski parlament i rząd krokami prawnymi, które podejmą jeżeli zostanie uchwalona ustawa o ich przewalutowaniu procedowana obecnie w Senacie.

Niemiecki Commerzbank (właściciel mBanku), austriacki Raiffeisen, portugalskie Millenium i amerykański General Electric (właściciel BPH, GE Money Bank) w listach wysłanych do rządu i parlamentu ostrzegali, że w przypadku przyjęcia ustawy o przewalutowaniu tzw. kredytów frankowych, będą domagały się od polskiego państwa rekompensat. Twierdzili, że jeżeli Parlament obciąży je kosztami przewalutowania tzw. kredytów frankowych w takiej wysokości jak przegłosował Sejm (90% banki, 10% kredytobiorcy), to wystąpią na drogę prawną na podstawie porozumień pomiędzy ich krajami, a Polską w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji.

Ostatecznie mimo tego, że senatorowie Platformy zmienili ten zapis o kosztach przewalutowania i rozłożyli je po 50% na bank i kredytobiorcę, to posłowie tej partii zdecydowali się na przerwanie prac nad tym projektem i ostatecznie powędrował on do sejmowego kosza.

Widać, że straszenie bankierów przyniosło skutek, posłowie Platformy i PSL-u nie chcieli dalej pracować nad jakąkolwiek wersją wspomnianej ustawy.

Już to wystąpienie cterech zagranicznych banków do parlamentu i rządu z ostrzeżeniem, że będą domagały się odszkodowań na drodze prawnej, pokazało jak bezczelne są kierownictwa tych instytucji.

Klientów, którzy traktowali banki jako instytucje zaufania publicznego wciągnięto w przecież w swoiste pułapki kredytowe (pracownicy banków, którzy „sprzedawali” te kredyty, a teraz pracują już poza sektorem bankowym w wywiadach prasowych mówią, że miejsca oferowania tych kredytów nazywano w slangu bankowym „rzeźniami” albo „ubojniami”), co tylko potwierdza, mówiąc najłagodniej, że bankowcy mieli złe intencje w stosunku do swych klientów.

Później parlamentarzystów, którzy chcieli wykonać jakiś gest pomocy w stosunku do środowiska tzw. frankowiczów (bo przecież ustawa tylko częściowo rozwiązywała ten problem), zwyczajnie zaszantażowano groźbą odszkodowań.

Teraz na spotkaniu w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy prezesi banków, które w swoich portfelach mają najwięcej tzw. kredytów frankowych, mówią mniej więcej tekstami szatniarza z filmu „Miś”, „nie pomożemy frankowiczom i co nam zrobicie?”.

Nie ma więc chyba innego wyjścia jak przygotowanie już w nowym Parlamencie projektu ustawy uznającego tzw. kredyty frankowe za toksyczne instrumenty finansowe i w konsekwencji obciążenie banków pełnymi kosztami wynikającymi z ich przewalutowania po kursie z dania udzielenia kredytu.

Inaczej zagraniczni bankowcy będą „grali na nosie” nie tylko kredytobiorcom ale także polskiemu państwu.

Źródło: wPolityce.pl

Powiązane tematy

Komentarze