Opinie

Źródło: wikipedia
Źródło: wikipedia

Pierwszy emeryt w rządzie rozmontuje nam OFE?

Izabela Kordos

Izabela Kordos

Dziennikarka "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 28 marca 2013, 08:25

    Aktualizacja: 28 marca 2013, 08:33

  • 3
  • Powiększ tekst

Przeszło 2300 zł miesięcznie - czyli 1,5 przeciętnej emerytury wpływa od niedawna na konto wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego. Niewiele osób wie, że druga osoba w rządzie po premierze, już jest emerytem. I pomyśleć, że to właśnie emeryt chce rozmontować system Otwartych Funduszy Emerytalnych, w których przyszłe pokolenia zbierają pieniądze na starość.

Jacek Rostowski nie oszczędza pieniędzy w OFE. To jednak nie przeszkadza mu sięgać po pieniądze tych, którzy w funduszach emerytalnych odkładają. Pierwszy raz zrobił to dwa lata temu, tnąc wysokość składki przekazywanej do OFE. Dzięki temu do budżetu państwa trafił dodatkowy strumień pieniędzy, przeznaczony m.in. na wypłaty emerytur dla obecnych seniorów. Chodzi tu o ogromne kwoty - rzędu nawet kilkunastu miliardów złotych rocznie.

Zamiast oszczędzać w polskich OFE, wicepremier Rostowski wybrał brytyjski fundusz emerytalny Universities Superannuation Scheme Limited, na którym zgromadził ponad 184 tysiące funtów. Ponieważ wicepremier skończył już 60 lat, otrzymuje już z tego funduszu emeryturę. Jak wynika z najnowszego oświadczenia majątkowego - za okres od 30 kwietnia 2011 roku do 21 lutego 2013 roku - Jacek Rostowski otrzymał 11 733,34 funty czyli ponad 58 tysięcy złotych. To daje przeszło 2,3 tysiąca złotych miesięcznie. Dla porównania - obecnie przeciętna emerytura wypłacana przez ZUS to ok. 1,6 tys. zł na rękę.

Mało? Nie tylko o wypłatach, takich jakie ma Rostowski, ale nawet o równowartości dzisiejszej średniej emerytury obecnie pracujący być może będą jednak mogli jedynie marzyć. A to za sprawą, a jakże - Jacka Rostowskiego.

Trwa właśnie przegląd prawa dotyczący funkcjonowania funduszy emerytalnych. Premier Donald Tusk zapowiedział, że w maju lub w czerwcu powinna zapaść decyzja w sprawie zmian w OFE. W tym czasie analizowane będą różne warianty. Także ten zaproponowany przez Ministerstwo Finansów, a przewidujący, że na 10 lat przed naszym przejściem na emeryturę, ZUS przejmie wszystkie pieniądze zgromadzone przez nas w OFE. A to byłaby już zmiana - delikatnie mówiąc - dla przyszłych emerytów niekorzystna. Bo ZUS, jak to ZUS pieniądze te pewnie przeznaczyłby na wypłatę bieżących świadczeń. A ubezpieczonym, zamiast realnej gotówki, zostałby zapis księgowy w systemie informatycznym ZUS.

- Pomysł przejęcia aktywów OFE przez ZUS - poprzez wprowadzenie obowiązku przenoszenia środków z OFE do ZUS na 10 lat przed przejściem na emeryturę jest kolejnym krokiem w rozmontowywaniu reformy emerytalnej - uważa Paweł Pelc były dyrektor w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego. - Teoretycznie wypłata przez ZUS może być skonstruowana bądź na zasadach analogicznych, jak w pierwszym filarze, czyli wpływy do ZUS, także z OFE przeznaczane byłyby na wypłaty bieżących emerytur, a przyszłe emerytury, także związane z wcześniejszymi oszczędnościami w OFE, finansowane byłyby ze składek opłacanych przez osoby pracujące w momencie ich wypłaty lub dotacji budżetowych. Bądź na zasadach kapitałowych - wówczas ZUS musiałby przez 10 lat przed przejściem na emeryturę i w całym okresie wypłaty emerytur inwestować te środki.

Zdaniem eksperta, pierwsze rozwiązanie znacząco zwiększa obciążenia przyszłych - mniej licznych pokoleń i rodzi pytanie o możliwość państwa wywiązania się z tych zobowiązań, zwłaszcza w kontekście ubiegłorocznej akceptacji Trybunału Konstytucyjnego dla "waloryzacji" kwotowej emerytur i rent w 2012 r.

- W drugim przypadku ZUS, a więc państwowa osoba prawna, pośrednio kontrolowana przez rząd, miałaby inwestować na rynku finansowym znaczące środki, co w praktyce dawałoby politykom bezpośredni wpływ na giełdę i rodziło pokusę "zagospodarowania" środków w dyspozycji ZUS na inwestycje wspierane przez tych polityków. Inwestowanie środków przez ZUS byłoby inwestowaniem przez monopolistę, co w praktyce wyłączałoby stosowanie mechanizmów rynkowych. Konstrukcja, w której to ZUS zarządzałby środkami zamiast OFE, byłaby najlepszym dowodem na nieudolność rządu, który nie zdecydował się na zaskarżenie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczącego inwestycji zagranicznych OFE i teraz próbuje je "obejść" - dodaje Paweł Pelc.

Powiązane tematy

Komentarze