Opinie

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

Może kogoś „jakoś” zatrudnimy

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 27 grudnia 2017, 07:53

  • Powiększ tekst

Stopa bezrobocia spadła do mniej niż 7 proc. a szefowie firm narzekają, że jedną z głównych barier rozwoju są problemy ze znalezieniem ludzi. Na Ukrainę i Białoruś spoglądają niektórzy jak na kraje dostarczające taniej siły roboczej, głównie do prostych prac. Dotkliwy staje się jednak brak specjalistów.

Nowy rok za pasem, więc i nowe możliwości. Najpopularniejsza rekrutacja przez ogłoszenia, skierowana do specjalistów, to nadal istny chiński mur zbudowany z zakłamania, przesadnego oszczędzania na ludziach nazywanego eufemistycznie „trzymaniem kosztów w ryzach” oraz z indolencji nie zawsze doświadczonych rekrutujących. Można oczywiście zarzucać poszukującym pracy, że skoro uważają tę formę poszukiwań za nieskuteczną, to czemu nadal wysyłają aplikacje?Są przecież inne sposoby, np. po tzw.znajomości. A może dlatego wciąż korzystają z ogłoszeń, chociaż już mniej chętnie niż kiedyś, bo w krajach Europy Zachodniej w ten sposób pracy się nie tylko szuka, ale prędzej raczej niż później się ją znajduje. Często satysfakcjonującą i na wiele lat.

Warto przypomnieć badania „Candidate Experience”, zrealizowane wiosną 2017 r. przez eRecruiter i Koalicję na rzecz Przyjaznej Rekrutacji. Powinny się one być lekturą obowiązkową każdego rekrutera. Aż 67 proc. szukających pracy zaznaczyła w ankiecie, że nie odpowiada na ogłoszenia firm, które ukrywają swoje nazwy. Połowie ankietowanych nie podoba się zamydlanie ogłoszeń anglojęzycznymi, czasem abstrakcyjnie brzmiącymi nazwami stanowisk; trudno im zorientować się, co właściwie miałoby się w danej firmie robić. Plagą jest ukrywanie informacji na temat oferowanego wynagrodzenia. W Europie zachodniej transparentność w publikowaniu widełek płacowych to standard poza wszelkimi dyskusjami. W Polsce wielu pracodawców tego nie robi. Na swoje usprawiedliwienie wysuwa kontrargumenty. Chodzi o usankcjonowaną prawnie poufność wynagrodzeń – gdy nie wiesz, ile zarobić może nowy pracownik w dziale, atmosfera pracy jest lepsza. Brak oferowanego choćby w przybliżeniu wynagrodzenia ma utrudniać też pozyskanie informacji o sile firmy przez konkurencję, czy co gorsza, uniemożliwiać podbieranie przez nią najlepszych pracowników. W postawę szefów firm starają się rozumieć eksperci: ,

– Trzech przedsiębiorców na czterech wie, że negatywne wrażenia z rekrutacji mogą mieć wpływ na późniejsze decyzje zakupowe kandydatów. Taka świadomość przekłada się na większą dbałość pracodawców o prowadzone procesy rekrutacyjne, m.in. coraz więcej firm deklaruje, że kontaktuje się z aplikującymi na każdym etapie procesu.– uważa Julia Urbańska, marketing manager w eRecruiter oraz koordynatorka Koalicji na rzecz Przyjaznej Rekrutacji.

Z badania badania „Candidate Experience” wynika też, że co trzeci kandydat już nigdy nie złoży aplikacji do firmy, której ogłoszeniem się rozczarował, a co piąty odradzi aplikowanie do niej innym osobom.

Brak informacji w ogłoszeniu o widełkach płacy na danym stanowisku jakże często ukrywa fakt, że rekruter szuka kogoś za najniższą stawkę. Za taką, którą kandydat jest jeszcze w stanie zaakceptować, choćby z tzw. bólem serca i niechęcią. HR-owcy liczą na to „że kandydat do pracy wyartykułuje swoje oczekiwania płacowe na poziomie znacznie niższym, niż „prezesostwo” przewidziało na dane stanowisko. A to pozwoli im wykazać się w oczach szefa. „oszczędnością” i dbałością o dobro firmy.

Kandydatów nie zachęca już dziś tylko sama informacja w ogłoszeniu o tym, za ile mogą sprzedać swoje kompetencje, dyspozycyjność i doświadczenie. Nie wabią ich spowszedniałe benefity w rodzaju darmowego parkingu, kawy, czy nawet dofinansowywanej przez firmę prywatnej opieki zdrowotnej i rekreacji. Chcieliby – o bezczelni – już na etapie czytania ogłoszeń wiedzieć, na jaką formę zatrudnienia mogą liczyć oraz czy w nowym miejscu pracy istnieje realna droga awansu. A jeśli istnieje, to jak ona wygląda i czy jest w praktyce realizowana?

Na rynek pracy wchodzą coraz młodsze pokolenia Polaków. Często naprawdę dobrze wykształconych, dla których świat stoi otworem. Szukają jej nieraz wiele miesięcy starsi i bardzo doświadczeni pracownicy. Wszyscy oni stanowią nieoceniony kapitał intelektualny Polski, a płacowa postawa roszczeniowa, którą lubi się im przypisywać, wcale nie jest częsta. Wielu Polaków rozczarowanych bezskutecznym poszukiwaniem satysfakcjonującej pracy coraz częściej dochodzi do przekonania, że wcale nie muszą na to tracić życia. Jeśli stawiają na rozwój własnego biznesu, to już dobrze. Jednak, gdy podejmują decyzję o wyjeździe zagranicę, by swoją pracą budować gospodarki innych krajów, to już niekoniecznie jest dobra wiadomość.

Rafał Zaza

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.