Opinie

Na wzroście cen ropy naftowej korzystają także USA

Adam Gwiazda

Adam Gwiazda

Ekonomista i politolog, pracownik naukowy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Autor publikował w polskiej prasie oraz w polskich i zagranicznych periodykach naukowych.

  • Opublikowano: 24 maja 2018, 21:04

  • 1
  • Powiększ tekst

Realizowane od ponad 16 miesięcy porozumienie krajów OPEC i innych krajów naftowych o ograniczeniu wydobycia ropy naftowej, kryzys w Wenezueli oraz zerwanie przez prezydenta Donalda Trumpa układu z Iranem to główne czynniki powodujące w ostatnich kilku tygodniach wzrost cen ropy naftowej na rynku światowym. Na wzroście tych cen korzystają nie tylko takie kraje OPEC i Rosja oraz inni eksporterzy netto „czarnego złota”, lecz także Stany Zjednoczone.

Trudno jest precyzyjnie zmierzyć, który z wymienionych czynników wywiera największy wpływ na światowy rynek ropy naftowej. Podobnie zresztą jak trudno jest ocenić, które kraje osiągną największe korzyści, a które poniosą największe straty z obecnie szybkiego wzrostu cen ropy naftowej. Ceny te osiągnęły na początku maja br. najwyższy poziom od jesieni 2014 roku. Przy końcu kwietnia br. 1 baryłka ropy Brent kosztowała ponad 75 dolarów, a 21 maja br. już ponad 80 dolarów. Większość analityków światowego rynku naftowego przewiduje dalszy wzrost cen ropy naftowej nawet do poziomu 90-100 dolarów za baryłkę (ok.159 litrów). Podwyżki ceny ropy naftowej wcale nie muszą trwać „zbyt długo”.

Duży wpływ na obecny, szybki wzrost ceny ropy naftowej ma rosnący popyt oraz malejące zapasy ropy naftowej w krajach OECD. Nadwyżka ropy naftowej nie tylko w tych krajach może całkowicie zniknąć w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Może, ale nie musi, gdyż obecny, błyskawiczny wzrost cen ropy naftowej na rynku światowym będzie sprzyjać także wzrostowi jej wydobycia. Nie wszystkie kraje posiadające ogromne zasoby tego surowca takie jak Iran czy Wenezuela będą jednak mogły zwiększyć produkcję ropy naftowej.

Iran potrzebuje co najmniej 100 mld dolarów, aby zwiększyć produkcję ropy i kondensatów do poziomu 5 mln baryłek dziennie czyli o około 25 proc. Po nałożeniu 8 maja br. sankcji przez USA na ten kraj Iran nie ma raczej większych szans na pozyskanie od międzynarodowych instytucji finansowych i firm naftowych takiego kapitału. A pogrążona od 2014 roku w głębokim kryzysie gospodarczym Wenezuela nie jest w stanie nie tylko zwiększyć wydobycia i eksportu ropy , lecz nie potrafi zapobiec postępującemu spadkowi jej wydobycia. W marcu br. produkcja ropy w tym kraju wynosiła 1,5 mln baryłek dziennie i była najniższa od 30 lat. Według niektórych prognoz w br. produkcja ta może zmniejszyć się nawet do poziomu 1,1 mln b/dziennie. Państwowa firma PDVSA zajmująca się wydobyciem, przetwórstwem i eksportem ropy naftowej w Wenezueli jest w stanie rozkładu, podobnie jak cały ten kraj.

Na rosnącym popycie na ropę naftową mogą natomiast skorzystać Stany Zjednoczone. Obecny wzrost cen umożliwi bowiem w bardzo szybkim czasie znaczne zwiększenie wydobycia ropy naftowej ze skał łupkowych. Kraj ten w ostatnich latach dzięki rozpoczęciu eksploatacji złóż ropy naftowej także ze skał łupkowych zwiększył wydobycie tego surowca z 4 mln b/d w 2008 roku do 10 mln b/ d w 2018 roku. A możliwości dalszego wzrostu produkcji ropy naftowej w USA są bardzo duże pod warunkiem zapewnienia opłacalności jej wydobycia ze skał łupkowych.

Okazuje się bowiem, że z powodu relatywnie niskich cen ropy na rynku światowym sektor „łupkowy” w tym kraju funkcjonował w ostatnich kilku latach na minusie, w oparciu o zaciągnięte kredyty i nie generował zysków. Setki firm, które w kilku poprzednich latach zaciągnęły kredyty na sfinansowanie wydobycia ropy naftowej ze skał łupkowych w wysokości 265 mld dolarów zbankrutowały. Swoje kalkulacje opierały na założeniu, że wysoka cena ropy naftowej na rynku światowym utrzyma się na podobnym poziomie, jak w latach 2011-2014 czyli na poziomie ok.100 dolarów za 1 baryłkę. Natomiast opłacalność wydobycia ropy ze skał łupkowych w USA „gwarantuje”, jej cena na rynku światowym w wysokości od 60 do 90 dolarów za 1 baryłkę w zależności od stosowanej technologii wydobycia i trudności związanych z eksploatacją danego złoża.

Dlatego też tylko połowa z 1200 firm amerykańskich zajmujących się wydobywaniem ropy naftowej ze skał łupkowych przetrwała do dzisiaj po tym, jak cena 1 baryłki ropy Brent spadła z 135 dolarów w połowie 2014 roku do zaledwie 32 dolarów w styczniu 2016 roku. W tym ostatnim roku spadła też produkcji ropy naftowej w USA do poziomu 8,8 mld b/d w porównaniu do 9,5 mln b/d w 2015 roku. Obecny wzrost cen ropy naftowej na rynku światowym, który może nie trwać długo, daje ogromną szansę firmom amerykańskim na podjęcie eksploatacji „trudniejszych” złóż ropy naftowej i znaczne zwiększenie jej wydobycia. Stałe udoskonalanie technologii jej wydobycia ze skał łupkowych może szybko doprowadzić do wzrostu rentowności tego przedsięwzięcia już przy cenie ok. 60 dolarów za 1 baryłkę. Niektórzy eksperci przewidują, że od 2020 roku sektor wydobycia ropy naftowej w USA będzie generował już spore zyski i napływ ropy z tego źródła na rynek światowy może już wkrótce przyczynić się do spadku jej ceny . Może też przyczynić się, co jest rzeczą ważniejszą, do większej stabilizacji światowego rynku naftowego, na którym popyt na ropę zwiększa się co roku o około 4 mln baryłek dziennie.

Powiązane tematy

Komentarze