Opinie

Rosja to już nie eldorado dla handlowców

Marek Budzisz

Marek Budzisz

analityk, publicysta tygodnika "Sieci" i "Gazety Bankowej", znawca Rosji

  • Opublikowano: 26 lipca 2018, 21:07

    Aktualizacja: 26 lipca 2018, 21:07

  • 4
  • Powiększ tekst

Notowane na giełdzie w Londynie papiery największych rosyjskich sieci handlowych, delikatnie całą sprawę nazywając, nie mają się najlepiej. 19 lipca X5 Retail, lider rosyjskiego rynku, opublikował swój raport roczny, który był dla inwestorów tak rozczarowujący, że akcje firmy staniały o 7,7 % i zbliżyły się do dwuletniego minimum.

Koncern od początku roku stracił 1/3 swej kapitalizacji, co przeliczając na gotówkę oznacza spadek wartości firmy o 3,8 mld dolarów. Przy czym analitycy zauważyli, że o ile przychody firmy dość znacznie wzrosły (o 19,4 %), to stało się to głównie za sprawą rozbudowy sieci, która zwiększyła się w ciągu roku o ¼. Wolumen sprzedaży w przeliczeniu na punkt wzrósł tylko o 1 %, a gdyby odnosić się do wartości jednorazowych zakupów, to wręcz spadał – o 0,7 %. Jednym słowem inwestycjom nie towarzyszy wzrost sprzedaży i marży, a to oznacza, że akcjonariusze nie mają, co spodziewać się wyższych zysków, i dlatego kurs akcji pikuje w dół.

Wyniki sieci „O´Key” mającej 84 sklepy wielkopowierzchniowe w 33 rosyjskich miastach okazały się jeszcze słabsze. W ubiegłym roku jej przychody spadły o 2,5 % a w segmencie super i hipermarketów trend ten był jeszcze silniejszy, bo obroty zmniejszyły się o 5,1 %. Jej akcje w ciągu kilku ostatnich dni straciły 5,2 % wartości.

Stosunkowo najlepsze wyniku prezentuje trzecia sieć rosyjskich supermarketów notowana na giełdzie w Londynie – Lenta, jednak i w tym wypadku ostatni raport kwartalny informuje o spadku dynamiki wzrostu obrotów i istotnym pogorszeniu się wyników wobec niepowodzeniu polityki cięcia kosztów administracyjnych i finansowych. Jej akcje, po tym jak firma poinformowała o spadku rentowności EBITDA do poziomu 8,9 %, osiągnęły najniższy od kwietnia poziom.

To, co przytrafiło się największym rosyjskim firmom handlowym, których papiery notowane są w Londynie, nie jest wyjątkiem. W ten czwartek (26 lipca) dysponujący największą w Rosji siecią sklepów – koncern Magnit, który już w ubiegłym roku, jako jeden z pierwszych w branży informował o problemach i pogarszającej się kondycji został ostatecznie sprzedany przez jej założyciela Sergieja Galickiego. Transakcja anonsowana kilka miesięcy temu została właśnie sfinalizowana, nabywcą jest państwowy bank WTB, a Magnit stracił 40 % swej kapitalizacji. Przy czym na wieść o domknięciu sprzedaży rynek zareagował przeceną akcji firmy, które osiągnęły najniższy od 2012 roku poziom.

To, co się dzieje w rosyjskim handlu jest bezpośrednim efektem stagnacji wynagrodzeń ludności. W czerwcu, w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego wzrosły one o 0,2 %, w maju było podobnie (wzrost o 0,3%). Jedynie kwiecień był z tego punktu widzenia lepszym miesiącem, odnotowano wzrost, o 5,6 %, ale był to efekt jednorazowych wypłat dla emerytów i budżetówki, w związku z wyborami prezydenckimi. W całym półroczu, dochody statystycznego Rosjanina wzrosły o 2,6 %. Jednak w niemałej części ten wzrost skonsumowany został znacznym, wręcz skokowym, wzrostem ceny paliw na wewnętrznym rynku. Jeśli idzie o wydatki bezpośrednio konsumpcyjne, a te najbardziej interesują handlowców, wzrosły one w pierwszym półroczu o 2,2 %. W całym 2017 zwiększyły się one, o 1,2 %, ale ten skumulowany wzrost ostatnich 18 miesięcy jest i tak mniejszy niźli odnotowany w 2016 roku spadek sprzedaży o 4,6 %. Perspektywy nie są wiele lepsze, bo nawet polegając na szacunkach uznawanego w Rosji za hurraoptymistyczne Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego wynagrodzenia Rosjan wzrosną w roku przyszłym o 0,8 %, rok później o 1,5 % a dopiero w 2020 wzrost ma przekroczyć 2,3 %. Ale w związku z tym, że na zakończonej właśnie sesji Dumy uchwalono podwyższenie rosyjskiego VAT-u o 2 %, tego rodzaju wzrost wynagrodzeń nie musi wcale oznaczać, że Rosjanie będą kupowali więcej.

Stagnacja w rosyjskim handlu, dla wielu firm oznacza lawinowe narastanie strat. Według ostatnich dostępnych danych Rosstatu łączne straty rosyjskiego sektora handlowego w okresie styczeń – kwiecień tego roku wyniosły 275,9 mld rubli i były 2,4 raza większe niźli w tym samym okresie roku 2017.

Stagnację odczuwają również obecne na rosyjskim rynku zagraniczne sieci handlowe i koncerny produkujące dobra konsumpcyjne. I tak np. właściciele Media Markt, od 12 lat aktywni w Rosji, właśnie poinformowali o zakończeniu rozmów w sprawie sprzedaży swych rosyjskich sklepów. Przy czym nie czekając na ich wynik tylko w ubiegłym roku firma zlikwidowała 6 z posiadanych 60. Nieco inaczej repozycjonuje się Adidas, dla którego rynek rosyjski jeszcze kilka lat temu był jednym ze strategicznych kierunków ekspansji (planowano uruchomienie 1200 sklepów), bo generował 10 % obrotów. Teraz kierownictwo koncernu stawia się na Chiny i USA, a liczba firmowych sklepów w Rosji ma zostać zredukowana do 600. Podobnych przykładów można przytaczać więcej. Obraz, jaki się z tego wyłania jest dość jednoznaczny – rynkiem rosyjskim interesują się głównie importerzy surowców, producenci maszyn dla przemysłu i samochodów. Jeśli idzie o dobra konsumpcyjne to trend jest odwrotny.

Powiązane tematy

Komentarze