Opinie

Szczyt w Katowicach: redukcja to za mało

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 1 grudnia 2018, 10:42

  • 13
  • Powiększ tekst

Nie wystarczy zredukować emisję gazów cieplarnianych. Równie ważne, a dla Polski może nawet ważniejsze, jest ich pochłanianie. Nasza delegacja podczas COP24 w Katowicach będzie zabiegać o uwzględnienie go w bilansie klimatycznym.

Nie będzie to wcale takie proste, bo do tej pory nacisk kładziono przede wszystkim na redukcję zanieczyszczeń. Mniej węgla, mniej surowców kopalnych w gospodarce to mniejsze szkody dla środowiska. To prawda, ale czy w praktyce takie postawienie problemu oznacza jego rozwiązanie? Na radykalną walkę z emisją gazów cieplarnianych stać tylko najbogatszych, i to z ewidentną szkodą dla konkurencyjności gospodarek. Nie bez powodu Stany Zjednoczone dystansują się do ambitnego porozumienia klimatycznego.

Polska chce przekonać uczestników szczytu COP24, że w bilansie klimatycznym należy uwzględnić pochłanianie zanieczyszczeń. Nie tylko więc redukcja gazów cieplarnianych jest ważna, ale również tworzenie systemu pochłaniania i wliczania go do bilansu. Polska pod tym względem jest europejskim liderem, posiada dużo lasów, które są dokonałbym pochłaniaczem, ma rozwinięte rolnictwo, prowadzi sensowną gospodarkę leśną. Czy to się opłaca? Na pewno: w 2013 roku lasy odpowiadały za pochłanianie aż 37,6 mln ton dwutlenku węgla, co oznaczało, że około 9 proc. jego emisji zostało przez nie przyjętych. 1 hektar lasów absorbuje aż 4,5 tony dwutlenku węgla.

Oczywiście, redukować zanieczyszczenia można przy pomocy technologii, i tak się to coraz częściej robi. Ale dlaczego nie wykorzystać do tego o wiele tańszych i bardziej przyjaznych środowisku metod? Polska potrafi to robić, a że przy okazji – gdyby udało się wliczyć pochłanianie zanieczyszczeń do bilansu klimatycznego – odniesiemy wymierne korzyści finansowe, bo mniej musielibyśmy płacić za uprawnienia do emisji CO2… Według wyliczeń naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Krzysztofa Jabłońskiego i Włodzimierza Stempskiego, wprowadzenie jednostek pochłaniania dwutlenku węgla z tytułu prowadzenia gospodarki leśnej i zalesień́ do handlu emisjami, przy obecnych cenach dwutlenku węgla, mogłoby być́ źródłem przychodu na poziomie ok. 70 mln euro rocznie.

Zatem: bilans gazów cieplarnianych, a nie tylko ich redukcja… Jeżeli wśród konkluzji ze szczytu w Katowicach pojawi się takie ujęcie ochrony klimatu, Polska po jego zakończeniu będzie mogła mówić nie tylko o sukcesie wizerunkowym, ale i finansowym.

Powiązane tematy

Komentarze