Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Czy specjalne strefy ekonomiczne są nam potrzebne?

Marcin Pociecha

Marcin Pociecha

Zwykły obywatel, który mówi i pisze, to co myśli.

  • Opublikowano: 19 sierpnia 2013, 12:25

    Aktualizacja: 19 sierpnia 2013, 12:29

  • 19
  • Powiększ tekst

Na wtorkowym posiedzeniu rząd zajął się m.in. nowelizacją rozporządzeń dotyczących rozszerzenia o nowe tereny  kostrzyńsko-słubickiej i mieleckiej specjalnej strefy ekonomicznej. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że strefy ekonomiczne, to fantastyczna sprawa, bo generują dziesiątki-setki nowych miejsc pracy. Prawda niestety nie jest taka słodka.

Powstanie firm w strefach ekonomicznych wiąże się z wieloletnimi zwolnieniami podatkowymi dla takich podmiotów. Już w latach 90-tych podczas prywatyzacji przedsiębiorstw Zakładów Produkcji Papieru i Celulozy w Kwidzynie stosowano podobne praktyki. Okazało się, że zwolnienia podatkowe osiągnęły w tym przypadku ponad 140 mln zł, czyli były równe nakładom jakie poniósł koncern zagraniczny na zakup fabryki. Oczywiście nie było to zgodne z polską racją stanu. Nie powielajmy rozwiązań, które od lat do niczego dobrego nie prowadzą. Moim zdaniem działanie specjalnych stref ekonomicznych w obecnych czasach nie jest dobrym pomysłem. Państwo dopłaca 2 mld złotych rocznie zachodnim koncernom (zwolnienia podatkowe), które zakładają u nas firmy w strefach ekonomicznych, mają tanią siłę roboczą (zazwyczaj płace wynoszą 1600 zł brutto), a zyski są transferowane za granicę (nie płacą podatków w Polsce). Gdybyśmy o 2 mld złotych zmniejszyli obciążenia podatkowe przedsiębiorcom, to podatek CIT mógłby zostać zmniejszony o jeden punkt procentowy. Obniżkę CIT-u poczuli by wówczas wszyscy przedsiębiorcy, a tak to mamy sytuację, w której część firm ma lepsze warunki (specjalne strefy ekonomiczne), a reszta ma zdecydowanie trudniej. Takie preferencyjne warunki prowadzenia działalności dla wybranych są nieuczciwe i niemoralne. Czy nie lepiej byłoby stworzyć dobre warunki do prowadzenia działalności dla wszystkich ? Oczywiście, że byłoby to lepsze rozwiązanie, ale nie jest to na rękę urzędasom, którzy straciliby swoje stołki.

Nawet wiceminister finansów mówi, że strefy ekonomiczne nie rozwiązują problemu bezrobocia na terenach na, których zostały wprowadzone:

„Jeśli pokazać lokalizację stref i porównać mapy bezrobocia obecną i sprzed 15 lat, to ta mapa byłaby bardzo podobna. Czyli cel powołania stref nie został zrealizowany. Do tego firmy w strefach z powodu ulg stanowią silną konkurencję dla tych poza strefami. Mamy listy od przedsiębiorców zaniepokojonych tym zjawiskiem, bowiem nie są w stanie konkurować z tymi zwolnionymi z CIT. W strefach działają firmy produkujące na eksport. Są tam także firmy zwolnione z CIT - takie jak pralnie, centra logistyczne, konferencyjne - konkurujące z firmami za płotem strefy.”

Skoro strefy ekonomiczne są tak nieskuteczne, to po co one tak właściwie są ?

Z pewnością na istnieniu stref ekonomicznych zyskują urzędnicy, którzy mają pracę w licznych agencjach rozsianych po całej Polsce. Inwestycje w specjalnych strefach ekonomicznych idą często w dziesiątki/setki milionów złotych. Zatem istnieje spore ryzyko, że niektórzy urzędnicy za pozytywne decyzje dla inwestorów biorą duże łapówki. Takie ryzyko jest niestety bardzo realne. Zachodnie koncerny, które mają swoje fabryki w specjalnych strefach ekonomicznych mają wprost idealne warunki do prowadzenia biznesu: zwolnienia podatkowe, tanią i dobrze wykształconą siłę roboczą, która chce pracować, a od września 2013 roku także możliwość wprowadzenia elastycznego czasu pracy. Inwestorzy z tych stref mają tak dobre warunki, więc nie opłaca się im lokować produkcji w Chinach, bo płace robotników w Polsce są na podobnym poziomie jak w Azji. Poza tym takie podmioty oszczędzają czas i pieniądze na transporcie. Mając fabryki u nas mają swoje produkty niemal na miejscu. Produkcja w Azji wiązałaby się ze zdecydowanie dłuższym czasem oczekiwania na dostawę produktu finalnego (to także dodatkowe koszty). Specjalne strefy ekonomiczne są na rękę także lokalnym włodarzom i partii rządzącej, bo każde otwarcie nowej firmy w takiej strefie, to możliwość propagandowego przecięcia wstęgi/propagandy sukcesu.

Taka polityka na dłuższą metę nie zbawi naszej gospodarki. Potrzebna jest radykalna zmiana w podejściu do firm. Bez obniżenia danin ponoszonych przez przedsiębiorców, wprowadzenia prostszego prawa i odbiurokratyzowania gospodarki nie ma szans na radykalną poprawę. Politycy, którzy tego nie rozumieją sami podcinają sobie gałąź na, której siedzą. Obecny model rządzenia już się wyczerpał. Albo doczekamy się maksymalnego odbiurokratyzowana gospodarki i państwa, albo nasz kraj czeka rewolucja. Na dłuższą metę nie da się utrzymać tak opresyjnego państwa z jakim mamy teraz do czynienia. Obywatele powiedzą w końcu „dość” na ulicy, albo wyemigrują z tak nieprzyjaznego kraju.

Powiązane tematy

Komentarze