Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Gazeta Finansowa: Niewolnicy banków

Gazeta Finansowa

Gazeta Finansowa

„Gazeta Finansowa” jest pismem ekonomicznym. Jednak ekonomię i jej praktyczny gospodarzy wymiar pojmuje jako przestrzeń humanistyczną, obszar wpisany w całokształt życia społecznego. Przyświeca jej pogląd, że podmiotem gospodarki – kreującym wszystkie procesy ekonomiczne – jest człowiek. Chce opisywać życie gospodarcze w kontekście szerokich wachlarzy społecznych, politycznych, kulturowych i etycznych.

  • Opublikowano: 14 września 2013, 15:06

    Aktualizacja: 14 września 2013, 15:06

  • 7
  • Powiększ tekst

Banki zamieniają nas w niewolników. Widać to wyraźnie w naszym kraju, gdzie już 2,25 mln osób nie radzi sobie ze spłatą długów. Lwia część z nich to dłużnicy polskich banków. Aż jedna trzecia polskich dłużników zaciągnęła w bankach nowe kredyty tylko po to, aby spłacić stare. Należymy również do tych krajów, gdzie kredyty są najdroższe. Najwyższy czas sięgnąć do wzorców arabskich i bankowości opartej na zasadach moralnych.

Wydawać by się mogło, że niewolnictwo nie istnieje we współczesnym świecie, a przynajmniej w krajach zaliczanych do zachodniej cywilizacji. Że nie ma sytuacji, w której ktoś musi na kogoś pracować przez całe swoje życie i nie może się od tej przymusowej pracy uwolnić. Nic bardziej mylnego. W cywilizowanym świecie Zachodu, do którego nasz kraj się zalicza, wcale tak nie jest. W Polsce zostać niewolnikiem jest jeszcze o wiele łatwiej niż w innych krajach Europy. W Polsce – „zielonej wyspie” – która ostatnio skutecznie „odparła” nawet gospodarczy kryzys, niewolnikami w ostatnich latach zostały tysiące jej obywateli. Wystarczyło, że zaciągnęli kredyty hipoteczne na zakup mieszkania czy budowę domu, zwłaszcza, jeśli zaciągnęli je we frankach szwajcarskich.

Złapani w marketingowe sieci

Takie właśnie kredyty zaciągnęło w ostatnich latach w naszym kraju ponad 700 tys. obywateli. Po kilku latach spłacania kredytu mają go znacznie więcej, niż wzięli, a wartość mieszkań, jakie nabyli za ten kredyt, znacznie spadła i, jak wszystko wskazuje, nadal będzie spadać. Nasze banki, posługując się nachalnym marketingiem, wcisnęły klientom także wiele innych swoich „produktów”, czyniąc z nich współczesnych niewolników. Ostatnio reklamowanym „dobrodziejstwem” polskich banków są m.in. hipoteki odwrócone. Klientom w dojrzałym wieku, którym ZUS i rząd zaserwowali głodowe emerytury, za które trudno jest wyżyć, banki proponują odebranie ich materialnego dorobku życia, w zamian za emeryturę na… dożycie. Podpisując tzw. hipotekę odwróconą, obywatel staje się nędzarzem z tą jedyną gwarancją, że nie wyeksmitują go z domu do czasu, kiedy lobby bankowe przekona posłów, aby ci wreszcie uchwalili w Sejmie prawo o eksmisji dłużników, którzy zbyt długo żyją w domach i mieszkaniach, których już nie są właścicielami w ramach hipoteki odwróconej!

Niemoralna bankowość

Obiegowa definicja banku wydaje się prosta: bank prowadzi rachunki, pomaga w inwestowaniu, udziela kredytów klientom detalicznym i korporacyjnym. Tak w dużym skrócie na instytucję banku patrzy przeciętny obywatel świata zachodniego. Krótko mówiąc, w cywilizowanym świecie zachodnim, banki zajmują się zarabianiem pieniędzy poprzez udzielanie pożyczek i kredytów. Ich głównym źródłem dochodu jest zysk z oprocentowania. Najważniejszy w tym systemie jest zatem zysk, a nie moralna strona udzielania i wykorzystania pożyczek. To banków dzisiaj nie interesuje. Banki mogą też czerpać zyski na rynku spekulacyjnym, dokonując obrotu na rynkach pochodnych i surowcowych. Ten zaś, zdaniem wielu ekspertów, obarczony jest bardzo dużym ryzykiem. W ogarniętej kryzysem Europie wysuwa się coraz więcej zarzutów wobec banków i całego zachodniego systemu bankowego. Coraz częściej uważa się nawet, że to banki winne są europejskiego kryzysu, ryzykownie udzielając kredytów i prowadząc swoje nieczyste gry na rynkach pochodnych. Czasami nawet można usłyszeć, że to one doprowadzą w przyszłości do upadku całej Unii Europejskiej.

Bankowe rekordy absurdów

Głosy krytyki wobec banków pojawiają się także w Polsce, gdzie instytucje te stosują coraz bardziej agresywne strategie, na siłę szukając klientów, po to tylko, by zaoferować im swoje kolejne „produkty”. Bazują przy tym na ich niedoinformowaniu i ich niskim poziomie edukacji finansowej. W Polsce coraz częściej dochodzi na tym polu do bankowych rekordów absurdów. Trzy lata temu głośna była sprawa pewnego klienta banku Millennium, który stracił pracę i nie miał grosza przy duszy, a mimo tego bank zaproponował mu złotą kartę kredytową i kredyt gotówkowy. Adresat tej propozycji skierował nawet pismo w tej sprawie do Komisji Nadzoru Finansowego, skarżąc się na „niemoralne i nieetyczne praktyki działalności banku”. Innym głośnym przykładem wyjątkowo niemoralnych działań polskich banków była ubiegłoroczna sprawa Kwartalnego Profitu – jednego z produktów oferowanych przez Getin Bank. Kwartalny Profit to sprzedawane przez Getin Bank oraz towarzystwo ubezpieczeniowe Open Life ubezpieczenie na życie, połączone z funduszem oszczędnościowym. Wielu klientów szukających możliwości krótkoterminowego oszczędzania, zachęcanych przez bank decydowało się na nie, ponieważ – jak im mówiono – będzie ono szybko przynosić zyski. Podpisywaną na 10 lat umowę można było rozwiązać po sześciomiesięcznym okresie karencji i wypłacić pieniądze. Niestety, w praktyce okazywało się, że po sześciu miesiącach z kont klientów sporo pieniędzy ubyło. Jednemu z klientów z zainwestowanych 30 tys. zł po sześciu miesiącach pozostało niecałe 20 tys. zł. Okazało się, że Open Life, który dysponował pieniędzmi tego klienta, przez pół roku pobierał prowizje w wysokości ponad 1500 zł miesięcznie za zarządzanie środkami klienta. Właśnie dlatego ów nabywca Kwartalnego Profitu po kilku miesiącach miał mniej pieniędzy niż na początku swojej inwestycji. Zapewne po 10 latach byłby on już poważnym dłużnikiem. Potem okazało się, że inni nabywcy Kwartalnego Profitu, którzy uznali że zostali wprowadzeni w błąd przy zawieraniu umowy, zwrócili się w tej sprawie ze skargą do Komisji Nadzoru Finansowego. Ta stwierdziła jednak, że Getin Bank ma „czyste ręce”. Takich przypadków było w ostatnich latach w Polsce tysiące. W ich wyniku wielu Polaków stało się niewolnikami działających u nas banków.

Fenomen bankowości arabskiej

Co zatem zrobić, aby bankowe niewolnictwo przestało istnieć? Zmienić zasady funkcjonowania całej zachodniej bankowości. Oprzeć je na twardych moralnych zasadach, podobnie jak ma to miejsce w bankach arabskich.

Tak się stało, że w dzisiejszym świecie zachodnim, również w Polsce, wszystko co wiąże się ze Arabami i islamem, kojarzy się negatywnie. To bardzo ograniczony i nieprawdziwy obraz świata arabskiego. Tymczasem Arabowie, bazując na swojej religii i setkach lat doświadczeń, zwłaszcza w dziedzinie finansów, stworzyli własny system bankowości, który nie tylko jest całkowicie odmienny od zachodniego, ale przede wszystkim jest przyjazny dla klienta i nie robi z niego współczesnego niewolnika. Najważniejsza różnica pomiędzy bankami na Zachodzie a bankami islamskimi jest taka, że banki islamskie nie mogą czerpać zysków z obrotu pieniędzmi, podczas kiedy zachodnie właśnie na tym pieniądze zarabiają. Odsetki i oprocentowanie są, co wynika z zasad islamu, zabronione, więc kreacja długu kredytowego nie wchodzi w rachubę. Banki mogą jedynie zarabiać na produkcji dóbr i udziale w zyskach z ich sprzedaży – to w przypadku kredytowania działalności gospodarczej. Pieniądze są więc inwestowane wprost, z pominięciem działań spekulacyjnych. Zasady Koranu nie akceptują banków, które funkcjonują wyłącznie po to, aby przynosić zyski właścicielom, czy też aby wspierać takie czy inne grupy interesów. Taka działalność jest wprost zakazana. Bank islamski jest instytucją, która ma przyczyniać się do wzrostu zasobności lokalnych społeczności i ich rozwoju. Nie wspiera on działalności, która tej społeczności by nie służyła. Każdy wniosek kredytowy jest oceniany nie tylko pod względem stopy zwrotu inwestycji, ale przede wszystkim pod względem moralnym. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest podejście do klienta. W przypadku banków zachodnich naliczają one nieludzkie oprocentowanie za udzielane pożyczki i kredyty, natomiast w przypadku „potknięcia” całą odpowiedzialność ponosi klient. W bankach islamskich, które operują rzeczywistym kapitałem z depozytów, jest zupełnie inaczej. Klient banku ponosi rzeczywiste ryzyko, które daje mu prawo do udziału w osiągniętym zysku, którego wielkość nie jest wcześniej znana. Określenie bowiem oprocentowania depozytu z góry oznaczałoby lichwę. Islamskie banki dzielą się więc faktycznym zyskiem wypracowanym z gospodarowania pieniędzmi. Klient i bank solidarnie dzielą między sobą w taki sam sposób zyski, ryzyko straty oraz samą stratę. Przy czym w przypadku bankowości islamskiej rzeczywiście można mówić o równości stron.

Jaka będzie nasza przyszłość

Nie jest możliwe recypowanie arabskiego sytemu bankowego w Europie, a tym bardziej w Polsce. Wprawdzie w Szwajcarii powstają obecnie islamskie oddziały banków Faisal Private Bank, Blom Bank, Arab Bank, Bankmed i Banqu Audi, a ich udział w rynku globalnym stale rośnie, jednak aby móc w pełni korzystać ze standardów bankowości islamskiej, trzeba być po prostu muzułmaninem. System bankowości arabskiej został zbudowany na bazie żelaznych zasad Koranu, jego nauk i setek lat doświadczeń. Służy on przede wszystkim ludziom i lokalnym społecznościom, czyniąc je zasobniejszymi. Czy zatem jest możliwe stworzenie podobnego systemu w zdominowanej prze kult pieniądza i zysku za wszelką cenę Europie? Czy jest możliwe, aby europejskie banki całkowicie przemodelowały system osiągania dochodów i podejście do klienta? Dzisiaj wydaje się to jeszcze mało realne. Możliwe byłoby to wówczas, gdyby Europa powróciła do swoich kulturowych korzeni – czyli chrześcijaństwa i nauk kościoła katolickiego, który jeszcze w połowie XVIII w. (konstytucja Vix preventi Benedykta XIV z 1745 r.) zajmował negatywne stanowisko w sprawie oprocentowanych pożyczek pieniężnych. W czasach kryzysu warto przynajmniej pomyśleć o alternatywnym do zachodniego systemie bankowości, opartym na żelaznych zasadach moralnych, który znaczne bardziej jest odporny na takie kryzysy. A poza tym nie tworzy milionów niewolników niemoralnych banków.

dr Leszek Pietrzak, autor jest historykiem, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych

Powiązane tematy

Komentarze