Opinie

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Przyszłość Nord Stream – czyli co wybiorą Niemcy

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 18 stycznia 2023, 11:14

  • Powiększ tekst

Napaść Rosji na Ukrainę wiele zmieniła w Europie i nie chodzi tylko o kryzys energetyczny, wywindowanie cen surowców w zeszłym roku, odcięcie dostaw gazu przez Rosję

Chodzi także o podejście wielu państw – zwłaszcza tzw. starej Unii - do relacji politycznych i gospodarczych z Kremlem. Wydaje się, że w Paryżu, Rzymie a zwłaszcza w Berlinie dojrzewają decyzje o możliwej rezygnacji ze wspólnych z Rosją biznesów. Jednym z wyznaczników faktycznej zmiany – trwającego przez ostatnie dekady – trendu przyjaźni unijno-rosyjskiej będzie na pewno decyzja w sprawie przyszłości gazociągu Nord Stream1 i Nord Stream 2. Kilka dni temu Klaus-Dieter Maubach - ustępujący szef firmy Uniper, która po odcięciu rosyjskiego gazu stanęła na skraju bankructwa, przyznał, że Nord Stream „można naprawić w ciągu roku, ale nie jest jasne, czy Niemcy w ogóle będą chciały otrzymywać rosyjski gaz ziemny”. Trudno ocenić, co zdecyduje Berlin. Gdyby faktycznie szef niemieckiego rządu powiedział na przykład: „ani Nord Stream ani rosyjski gaz nie jest nam potrzebny”, byłby to  bez wątpienia jasny sygnał dla Europy, Rosji i USA. Kanclerz Olaf Scholz jest jednak z tej samej partii, co Gerhard Schroeder, który zarobił miliony będąc na etacie w kilku kluczowych rosyjskich koncernach przez wiele lat. I który jako kanclerz zawarł umowę na budowę Nord Stream 1 z Władimirem Putinem.

Z drugiej strony koszty, jakie gospodarka niemiecka ponosi w związku z „zakręceniem” gazowego kurka i wycofaniem z Rosji niemieckiego biznesu są ogromne. Tylko ratowanie bezpieczeństwa energetycznego i czyli budowa gazoportów i  zorganizowanie szybkich dostaw LNG (zamiast rosyjskiego importu) kosztowało dziesiątki miliardów euro. Potentata – czyli Uniper trzeba było znacjonalizować, a dziś gigant chemiczny BASF poinformował, że jedna z jej spółek, działająca w ramach joint venture z rosyjskim miliarderem Michaiłem Fridmanem straciła 7,3 mld euro. Dotychczasowy rachunek za błędną wobec Rosji politykę ostatnich 20 lat (i jej zerwanie teraz) jest dla Niemiec bardzo wysoki. Ale nie ma pewności, że na tyle wysoki, by Berlin podjął radykalne decyzje. Postawa władz Niemiec wobec Rosji i współpracy gospodarczej ma znaczenie nie tylko dla obu tych państw, ale będzie rzutować na całą Unię Europejską a w tym kontekście szczególnie na nasz region. Tym bardziej zatem polski rząd ma trudne zadanie, by łagodząc skutki kryzysu wojennego i zabiegając o wsparcie dla Ukrainy, skutecznie reagować także na postawę rządu w Berlinie.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych