Trump szaleje na Twitterze
Wygląda na to, że napięć w globalnym handlu nie uda się szybko rozwiązać. Szczyt G7 w Kanadzie, który miał być okazją dla światowych przywódców do wywarcia nacisku na prezydenta USA jedynie doprowadził do eskalacji konfliktu. Jednak rynki finansowe powoli stają się znużone takimi zagrywkami i reagują coraz słabiej. W tym tygodniu ich uwaga z pewnością przesunie się na banki centralne.
Przynajmniej trzy kraje, tj. Niemcy, Francja oraz Kanada miały nadzieję na przyparcie do muru Donalda Trumpa i wyegzekwowanie od niego ustępstw w sprawie nałożonych ceł na import stali i aluminium. Stało się jednak dokładnie odwrotnie. O ile sam szczyt nie przyniósł większych rewelacji i nawet zakończył się wydaniem oświadczenia (o co były obawy w ubiegłym tygodniu), Trump rozpoczął kanonadę… wpisów na Twitterze już po opuszczeniu szczytu, skąd udał się do Singapuru na mające się odbyć jutro spotkanie z Kin Jong Unem. Zaatakował przede wszystkim Kanadę, punktując wynoszące 270 proc. cła na produkty mleczne i przy okazji obrażając samego premiera Kanady, wytykając mu postawę podczas szczytu. Dostało się też Niemcom, które zdaniem Trumpa znacząco za mało wydają na obronność, nie dopełniając zobowiązań wynikających z członkostwa w NATO. Przede wszystkim jednak prezydent USA traktuje nierównowagę handlową jako efekt wieloletnich porozumień w handlu, które były dla USA niekorzystne. Wydaje się jasnym, że w tej sytuacji jego determinacja do uzyskania przede wszystkim robiących medialne wrażenie ustępstw będzie duża, szczególnie, że w USA 6 listopada odbędą się ważne wybory uzupełniające do Kongresu. Co ciekawe jednak, rynki znieczuliły się na grę słowną, przede wszystkim na Wall Street w zasadzie nie widać reakcji, a indeksy pozostają na wysokim poziomie. Na te moment sytuację zmienić mogłoby chyba dopiero faktyczne wprowadzenie kolejnych ceł.
W tym tygodniu uwaga rynków przesunie się na poczynania banków centralnych, gdyż w odstępie kilkunastu godzin mamy wyczekiwane decyzje dwóch najważniejszych z nich: Fed (środa, 20:00) oraz EBC (czwartek 13:45). Fed niemal na pewno podniesie stopy procentowe po raz drugi w tym roku, ale sporym znakiem zapytania jest wizja prezesa co do kolejnych poczynań. Dla rynku bardzo istotne będzie, czy zasygnalizowana zostanie potrzeba łącznie czterech podwyżek stóp w tym roku. Oczekiwania przez posiedzeniem EBC również wzrosły. Co prawda tu do zmian polityki w najbliższym czasie z pewnością nie dojdzie, jednak po wypowiedziach przedstawicieli Rady rynek wywnioskował, że ogłoszone zostanie zakończenie programu skupu obligacji w tym roku. Warto odnotować, że na fali tych oczekiwań odnotowaliśmy wzrost kursu euro wobec dolara z okolic 1,15 do 1,18 (choć pomogło też wyciszenie politycznego zamieszania we Włoszech), więc ewentualne rozczarowanie zostałoby źle przyjęte przez euro, jak i prawdopodobnie przez złotego.
W poniedziałkowym kalendarzu pozycją numer jeden na rynku walut są dane z Wielkiej Brytanii odnośnie przemysłu oraz handlu. Europejska sesja rozpoczyna się w dobrych nastrojach, które udzielają się złotemu. O 9:05 euro kosztuje 4,2705 złotego, dolar 3,6164 złotego, frank 3,6682 złotego zaś funt 4,8551 złotego.
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB