W Brukseli znowu o Nord Stream 2
Na środowym spotkaniu ambasadorów UE ma zostać poruszona sprawa nowelizacji dyrektywy gazowej, która wymierzona jest w Nord Stream 2. Według unijnych źródeł kraje UE mają zaprezentować wytyczne określające, w jaki sposób wyjść z obecnego pata w tej sprawie.
Projekt nowelizacji dyrektywy gazowej nie jest skomplikowany od strony prawnej. Ma jednak kluczowe znaczenia dla europejskiego rynku gazu - wprowadzone zmiany mają jednoznacznie wskazać, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom unijnego trzeciego pakietu energetycznego.
Jeśli takie przepisy zostałyby przyjęte, mogłyby zagrozić opłacalności projektu Nord Stream 2. Znaczenie ma jednak czas, bo budowa gazociągu już się rozpoczęła, a praca nad nowymi przepisami idzie opieszale. Część ekspertów wskazuje, że spowolnienie prac może spowodować, iż gazociąg powstanie, zanim nowe prawo wejdzie w życie.
Dlatego też Polska na początku czerwca na spotkaniu ministrów ds. energii krajów Unii Europejskiej w Luksemburgu zaapelowała o przyspieszenie prac. Do apelu dołączyło 10 innych krajów UE, natomiast przeciwko szybkim pracom wypowiedziały się cztery: Austria, Belgia, Holandia i Niemcy.
Wiceminister energii Michał Kurtyka mówił wtedy dziennikarzom w Luksemburgu, że ten apel to „ważny sygnał dla bułgarskiej prezydencji, która w tym momencie dzierży w swoich dłoniach przyszłość tego dokumentu”.
Oczekujemy nie słów, ale czynów. (…) Zobaczmy, w jaki sposób prezydencja bułgarska weźmie pod uwagę to, że 11 krajów UE, Komisja Europejska, ale również PE oczekują, aby prace nad dyrektywą gazową przyspieszyły - zaznaczył wiceminister.
Wszystko wskazuje na to, ze prezydencja bułgarska wzięła pod uwagę ten apel, bo sprawa ma zostać poruszona na środowym spotkaniu ambasadorów.
Liczymy na to, że ta dyskusja doprowadzi do jakiegoś postępu i że będziemy bliżej uzgodnienia mandatu do negocjacji z Parlamentem Europejskim nad ostatecznym kształtem nowych przepisów. Parlament jest już od tygodni gotowy do rozpoczęcia tych rozmów - powiedział PAP we wtorek polski dyplomata.
Według dyplomaty innego unijnego kraju, na środowym spotkaniu bułgarska prezydencja liczy na zbliżenie stanowisk państw członkowskich co do ostatecznego kształtu nowych przepisów.
Prezydencja bułgarska chce, żeby kraje członkowskie przedstawiły swoje polityczne wytyczne dotyczącego tego, jak prowadzić dalsze prace nad dyrektywą. Dotychczas negocjacje toczyły się na poziomie roboczym, ale nadszedł czas, by przedstawić oficjalne polityczne stanowisko dotyczące prac na dyrektywą. To założenie tego spotkania – wyjaśnił.
Każde państwo członkowskie będzie miało na środowym spotkaniu kilka minut na przedstawienie stanowiska. Jak informują źródła dyplomatyczne, nie należy jednak oczekiwać żadnych konkretnych decyzji czy oficjalnych dokumentów.
Wiele krajów oczekuje jednak czegoś więcej niż tylko dyskusji. Oczekuje kroku do przodu - powiedział unijny dyplomata.
Według źródeł trudno oceniać, czy do kolejnego spotkania ws. dyrektyw gazowej dojdzie jeszcze przed końcem czerwca, w okresie sprawowania unijnej prezydencji przez Bułgarię.
Bedzie to zależało od tego, co usłyszymy w środę od krajów członkowskich. Jeśli przedstawią czytelne polityczne wytyczne, być może uda się zorganizować kolejne spotkanie robocze jeszcze w czerwcu. Jeśli stanowiska nadal będą bardzo rozbieżne, być może będzie potrzeba więcej czasu w pracach nad dyrektywą. W takim scenariuszu zajmie się tym już Austria, która przejmuje 1 lipca przewodnictwo od Bułgarii - powiedział unijny urzędnik.
Bułgarzy tłumaczyli wcześniej przewlekłość prac nad dyrektywą m.in. tym, że istnieją wątpliwości prawne co do kształtu nowych przepisów, a to wpływa na różnice zdań wśród krajów unijnych. Według ocen dyplomatów w Brukseli szybkich prac nad tekstem chce 10-12 państw członkowskich, w tym Polska; jednak niektóre kraje, w tym Niemcy, na spotkaniach grup roboczych składały wnioski o dodatkowe analizy, co wydłużało debatę.
Niemcy, które są szczególnie zainteresowane projektem Nord Stream 2, bo gazociąg ma połączyć Rosję z ich krajem, w ostatnich tygodniach zmieniły argumentację. Na ostatnim spotkaniu ministrów w Luksemburgu podnosiły, że wkrótce mają rozpocząć się rozmowy między Rosją, Ukrainą i KE o przyszłości tranzytu gazu przez Ukrainę po wygaśnięciu umowy na przesył, a wejście w życie dyrektywy mogłoby osłabić pozycję negocjacyjną KE w tych rozmowach.
Dlatego - jak informują unijne źródła - niemiecki minister argumentował, że dyrektywa powinna być elementem tych negocjacji, a prace nad nią nie powinny przyspieszać.
My uważamy, że kwestie dyrektywy gazowej i tranzytu przez Ukrainę powinny iść osobnym torem, że to są kwestie, których nie powinniśmy łączyć. Łączenie ich doprowadzi tylko i wyłącznie do osłabiania możliwości negocjacyjnych. Niemcy uważają odwrotnie. (…)Naszym zdaniem w kontekście faktu, iż społeczność międzynarodowa nie jest w stanie zagwarantować nienaruszalności granic na Ukrainie, trudno oczekiwać jasnych i przejrzystych, a przede wszystkim wiarygodnych deklaracji co do tego, że zostanie utrzymany tranzyt przez Ukrainę - podkreślił Kurtyka odpowiadając na ten argument.
Przeciągnięcie sprawy do okresu, w którym przewodnictwo będzie sprawować Austria (lipiec – grudzień 2018 r.) jest fatalne z punktu widzenia krajów opowiadających się za zaostrzeniem przepisów. W Brukseli nikt nie ma wątpliwości, że Wiedeń, w którego interesie leży, by Nord Stream 2 powstał (w projekt jest zaangażowany austriacka spółka OMV), nie będzie skłonny do szybkiej pracy nad nowymi przepisami.
Komisja Europejska przedstawiła propozycje nowelizacji dyrektywy gazowej w listopadzie 2017 roku. Projekt musi być zaakceptowany przez kraje członkowskie, żeby mógł trafić do negocjacji z PE, który już nowe przepisy poparł. Dlatego po decyzji krajów ostateczny kształt dyrektywy mógłby zostać zaakceptowany dość szybko.
Na podst. PAP