Koronawirus wypiera elektrownie węglowe z Wielkiej Brytanii
System energetyczny w Zjednoczonym Królestwie nie wykorzystał ani jednej elektrowni węglowej przez ponad 438 godzin.
Epidemia koronawirusa zmusiła wiele państw świata do przemyślenia swojej strategii dotyczącej sektora energetycznego. Wyższe koszty wejścia w „zieloną energię” oraz fakt niskich cen ropy naftowej (która jest niezbędna do wydobywania wielu surowców, np. węgla) sprawiają, że w obliczu światowego kryzysu elektrownie węglowe powróciły do łask. Odwrotnie jednak sytuacja ma się w Wielkiej Brytanii.
Przez ponad 18 dni brytyjski sektor energetyczny był w stanie pokryć potrzeby wysp bez wsparcia elektrowni węglowych, opierając się na „zielonej energii.” Jest to najdłuższy taki okres w historii kraju od czasów rewolucji przemysłowej.
Z czego wynika dosyć zaskakujący rekord brytyjskiej energetyki? Po pierwsze rekordowo dużo energii zostało w tym roku wygenerowane przez elektrownie słoneczne. Na dzień 20 kwietnia wygenerowały one 9,6 GW, stanowiąc tym samym nowy rekord.
Drugim, równie istotnym czynnikiem, jest spadek zapotrzebowania na energię. Zamknięcie gospodarcze spowodowane koronawirusem oznacza znaczny spadek produkcji, co w konsekwencji przekłada się na zmniejszony popyt na energię elektryczną. Dzięki temu „zielona energia” jest w stanie samodzielnie pokryć zapotrzebowanie Zjednoczonego Królestwa bez potrzeby uruchamiania elektrowni węglowych.
Rekord ten wpisuje się w trend rezygnacji z elektrowni węglowych. W roku 2019 pokrywały one jedynie 2,1 proc. zapotrzebowania na energię. Jest to niesamowity wynik biorąc pod uwagę, że jeszcze 4 lata wcześniej aż 25 proc. energii było produkowane przy użyciu elektrowni węglowych.
Mimo że węgiel z uwagi na niskie koszty wydobycia oraz fakt, że elektrownie węglowe są stosunkowo tanie powrócił do łask w wielu regionach świata, Wielka Brytania obrała inną drogę. Wydaje się jak najbardziej możliwe, by do 2025 roku państwo to całkowicie zrezygnowało z energetyki węglowej.
Źródło: The Guardian