Analizy

Funt znokautowany nocą

źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 7 października 2016, 10:44

  • 0
  • Powiększ tekst

W nocy funt brytyjski zanotował tzw. “flash crash”, nurkując poniżej 1,20 względem dolara i w pobliże 4,60 względem złotego. Na wejściu Europy postępuje odreagowanie z pomocą łowców okazji, ale nerwowość pozostaje. Poza tym czekamy na raport z rynku pracy USA.

„Co się stało?” i „Gdzie był dołek?” to najczęściej zadawane pytania po nocnym załamaniu funta. Tąpnięcie GBP/USD o ponad 6 proc. trudno wytłumaczyć reakcją na jedną konkretną informację. Niektóre źródła wskazują na wczorajsze komentarze prezydenta Francji Hollande, według którego Wielka Brytania musi ponieść konsekwencje opuszczenia UE, wzmacniając tym samym groźbę „twardego Brexitu”. Ale to za mało, by odpowiedzieć za taką siłę spadku dokonana w zaledwie dwie minuty! Za dzieło zniszczenia winę ponosi niska płynność na starcie sesji w Azji spotęgowana nadgorliwością algorytmów transakcyjnych, które uderzyły sprzedażą funta w rynek, gdzie nikt nie chciał kupować. Zapewne kilka godzin zajmie ustalenie faktycznego dołka na GBP/USD, który znajduje się gdzieś między 1,13 a 1,19.

Rynek był przesycony krótkimi pozycjami w funcie jeszcze prze dzisiejszymi wydarzeniami, więc na rynku jest wiele zadowolonych osób. Części z nich może być zainteresowana zrealizowaniem zysków, ale poza nimi i spekulantami polującymi na dzikie okazje mało kto będzie odważny, aby budować duże pozycje na kupno funta. Przy poziomach niewidzianych od ponad 30 lat ciężko znaleźć jakikolwiek techniczny punkt zaczepienia, więc handel na funcie będzie zdominowany przez wątpliwości i nerwowe ruchy. Ponieważ wiadomości wokół tematu Brexitu w tym tygodniu pozostają ponure w swojej naturze, bardziej realne jest, że rynek z większą energią będzie podchodził do wygaszania podbić wartości funta, niż bronił lokalnych dołków.

Poza obserwowaniem wydarzeń na GBP rynek wyczekuje dziś czegoś, co miało być wydarzeniem dnia. Wokół wrześniowego raportu z rynku pracy USA zbudowały się podwyższone oczekiwania, które karmią się opublikowanych w ostatnich dniach lepszymi odczytami indeksów ISM z przemysłu i usług. Choć konsensus prognoz dla zmiany zatrudnienia poza rolnictwem plasuje się na 172 tys., można przyjąć, że punktem wyjścia dla oceny raportu będą okolice 180-185 tys. USD jest bardziej zagrożony podkopaniem ostatniej siły przez słabszy odczyt, niż mocniejszą reakcją na dobre dane. Okolice 150 tys. należy traktować jako złe dla USD (gdyż umniejszą szanse na podwyżkę Fed przed końcem roku), ale nie dla globalnego sentymentu, więc powinniśmy tutaj widzieć lepszą postawę walut ryzykownych (rynki wschodzące, AUD, NZD). Z taktycznego podejścia osłabienie oczekiwań na podwyżkę Fed zdławi ostatnie wzrosty USD/JPY. Problem leży w trwałości ruchu i pewności co do utrzymania pozycji przez inwestorów, biorąc pod uwagę ryzyko wokół niedzielnej debaty Clinton-Trump. Zwycięstwo w pierwszej debacie z 26 września wpisano na konto Clinton, więc teraz Trump ma więcej do zyskania niż stracenia. Przy lepszych danych takie ryzyko może pomagać szybszej realizacji zysków na USD/JPY, ale potrzyma presję m.in. na AUD/USD i NZD/USD.

EUR/USD jest niżej z pomocą wymazania obaw o wygaszanie QE po tym, jak wczoraj wiceprezes EBC Constancio stwierdził, że wtorkowe rewelacje prasowe w tej kwestii są nieprawdziwe. Dodatkowo jest możliwe, że euro odczuwa pośrednią presję związaną ze słabością funta i zamieszaniem wokół Brexitu. Mimo to raport NFP stanowi dwustronne ryzyko i albo lepsze dane pozwolą złamać na dobre 1,11, albo wracamy do nudnej konsolidacji przy 1,12. EUR/PLN wyraźnie korzysta na słabości euro i testuje dziś rano 4,27. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że jeśli „efekt Trumpa” uderzy w rynki, złoty się nie obroni.

Powiązane tematy

Komentarze