Rządowe pieniądze dla Wileńszczyzny
Rząd Litwy przygotuje plan wsparcia finansowego dla Wileńszczyzny zdecydowali podczas spotkania w czwartek litewscy ministrowie spraw wewnętrznych, oświaty i kultury. Plan ma być opracowany do 21 marca br.
Ministrowie wskazali przede wszystkim na potrzebę zmniejszenia nierówności społecznych, poprawienia sytuacji gospodarczej i zaspokojenia potrzeb wielonarodowego społeczeństwa Wileńszczyzny, rejonu zamieszkanego przez Polaków, Litwinów, Rosjan, a także Białorusinów, Tatarów, Karaimów i przedstawicieli innych mniejszości narodowych.
Chcąc zrealizować te trzy cele, należy koordynować działania różnych resortów. (…) Uzgodniliśmy zasady współpracy, gdyż każdy z resortów ma swoje odrębne projekty dla tego regionu - powiedział w rozmowie z agencją BNS minister spraw wewnętrznych Eimutis Misiunas.
Minister poinformował, że jego resort na realizację projektów w tym regionie do 2020 r. przewidział 15 mln euro z unijnych funduszy strukturalnych.
W rozmowie z PAP posłanka Akcji Wyborczej Polaków na Litwie - Związku Chrześcijańskich Rodzin z sejmowego komitetu zarządzania państwem i ds. samorządów Wanda Krawczonok zaznaczyła, że „najważniejsze, by przygotowując plan, ministerstwa współpracowały z władzami lokalnymi”.
To władze samorządowe są najbliżej ludzi, najlepiej znają problem i najlepiej wiedzą, czego potrzebuje region - powiedziała Krawczonok.
Litwa kilkakrotnie występowała z inicjatywą uruchomienia specjalnych programów dla rozwoju Wileńszczyzny, gdzie - w porównaniu z innymi rejonami kraju - panuje większe bezrobocie, niższe są wynagrodzenia, mniej jest inwestycji zagranicznych.
Z inicjatywą powołania Funduszu Wileńszczyzny przed rokiem wystąpili posłowie partii opozycyjnych. Zgodnie z założeniem „funduszem miałby administrować rząd, by uniezależnić mieszkańców regionu od finansowych decyzji władz lokalnych, od lat pozostających niepodzielnie w rękach Akcji Wyborczej Polaków na Litwie - Związku Chrześcijańskich Rodzin”.
Zdzisław Palewicz, mer rejonu solecznickiego w 80 proc. zamieszkanego przez Polaków, przyznaje, że inwestycje w rejonie są potrzebne, ale nie zgadza się z oskarżaniem o tendencyjność władz lokalnych. Jego zdaniem „skandaliczne jest zakładanie pominięcia władzy lokalnej” przy realizacji programów inwestycyjnych.
(PAP)