Informacje

http://cozl.pl/
http://cozl.pl/

Los tysięcy chorych na nowotwory pacjentów w rękach ministra finansów

Izabela Kordos

Izabela Kordos

Dziennikarka "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 28 września 2012, 10:14

    Aktualizacja: 28 września 2012, 14:21

  • Powiększ tekst

Tak, to nie pomyła! Od decyzji Jacka Rostowskiego zależy, jak szybko ciężko chorzy na nowotwory będą mogli trafić na leczenie. Decyzji finansowej. Chodzi o rozbudowę Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie. Jeśli minister finansów nie przesunie pieniędzy zapisanych w budżecie na tę inwestycję o budowie nowoczesnego szpitala będzie trzeba zapomnieć.

Historia rozbudowy COZL przypomina historię firm drogowych, które masowo zaniżały ceny, by tylko wygrać przetarg. Potem jednak okazywało się że z wykonania inwestycji nie są w stanie się wywiązać Ta sprawa jednak jest o tyle bulwersująca, że dotyczy najciężej chorych pacjentów.

W COZL leczą się pacjenci nie tylko z tzw. ściany wschodniej, ale z całej Polski.

To zbieg ludzkich potrzeb. Do Centrum Onkologi w Lublinie trafiają ludzie, którzy potrzebują leczenia. I trafiają na lekarzy, którzy mają potrzebę niesienia pomocy innym

– mówi Rafał Janiszewski ekspert rynku medycznego.

Wyjątkowość tego miejsca nie polega na zasobach. Pod względem wyposażenia w nowoczesne technologie, w porównaniu z Centrum Onkologii w Warszawie czy w Kielcach, Lublin wypada słabiej. Ale to tam są lepsi specjaliści. Lekarz nie musi mieć świetnych narzędzi. Wystarczy wiedza, by pomóc pacjentowi. Nic więc dziwnego, ze pacjenci garną się do tego szpitala

– dodaje.

Nie tylko chorzy z całej Polski chcą się leczyć w Lublinie, ale nawet z zagranicy. Ale tym COZL musi odmawiać Powód? Brak miejsc.

Od ręki staramy się przyjmować chorych z wysokowrażliwymi nowotworami. Pozostali, zdarza się, że muszą czekać kilka tygodni

– mówi dr Elżbieta Starosławska dyrektor COZL.

W latach 70. na 186 łóżkach, jakie był w szpitalu, przyjmowaliśmy 1000 pacjentów rocznie. Teraz, na tych samych 186 łóżkach – mamy 25 tysięcy. Zagęszczenie ogromne, pacjenci leżą  nawet na korytarzach. Np. na oddziale chemioterapii mamy tylko jedną toaletę, w dodatku koedukacyjną. Właśnie takie są u nas warunki. Jedyne, co w tej sytuacji możemy zrobić to przeprosić naszych pacjentów. To ciężko chorzy ludzie, którzy mają za sobą traumatyczne doświadczenia, a muszą jeszcze znosić dyskomfort związany z warunkami, jakie u nas panują.

Już wkrótce pacjenci będą jednak leczeni w zupełnie nowym budynku. budowa dużego, nowoczesnego kompleksu już się rozpoczęła.

Będziemy mieć tam 500 łóżek, 7 nowoczesnych sal operacyjnych. Szacujemy, że będziemy mogli pomóc nawet 80 tysiącom pacjentów rocznie

– mówi dr Starosławska.

Jeśli jego budowa zostanie zakończona, bo na razie z daleka straszy tylko siedmiokondygnacyjny szkielet. O takim scenariuszu dyrekcja COZL nawet nie chce myśleć Los inwestycji leży teraz w rękach ministra finansów. Co Jacek Rostowski ma do budowy kliniki onkologicznej? Wyjaśniamy.

 

Historia pewnej umowy

Na początku 2011 roku COZL podpisał umowę z konsorcjum Mostostal Warszawa i Acciona Richtermed na rozbudowę szpitala. Właśnie to konsorcjum wygrało przetarg, bo zaproponowało najniższą cenę – co, jak zwykle bywa, bywa kluczowym kryterium.

Zresztą ceny wszystkich oferentów były zaniżone w stosunku do naszych szacunków

– mówi Dariusz Ciwiński wicedyrektor ds. organizacyjno–finansowych w COZL.

W zasadzie już po kilku tygodniach po zawarciu umowy zaczęły się "schody". Problem dotyczył dokumentacji projektowej. W trzy miesiące od podpisania umowy Mostostal wystąpiło o zmianę wynagrodzenia. Dyrekcja szpitala jednak odmówiła. Kilka miesięcy po tym wykonawca zwraca się z kolejnym wnioskiem – chce przedłużyć termin realizacji inwestycji.

W ciągu półtora roku współpracy z COZL Mostostal wnioskowało o zwiększenie budżetu inwestycji o 90 milionów złotych. Tymczasem na całą rozbudowę zaplanowano 210,5 mln zł.

Właśnie żądania podwyżek z jednej strony i nie wywiązywanie się terminów z drugiej – spowodowały, że marszałek województwa lubelskiego Krzysztof Hetman na początku września br. zerwał umowę z Mostostalem.

Co na to wykonawca? Twierdzi, że zarzuty stawiane przez dyrekcję szpitala są pozbawione podstaw. Główny wykonawca twierdzi, że opóźnienia wynikały z niewystarczająco starannie przygotowanego przez zamawiającego Programu Funkcjonalno–Użytkowego (PFU), a wyższe koszty – ze zmian wprowadzanych w projekcie na żądanie szpitala.

Procedury, procedury, a czas płynie

Umowa została zerwana i od razu pojawił się problem: przecież budowa musi zostać zakończona. Czyli trzeba znaleźć nowego wykonawcę To wymaga procedur, a procedury, wiadomo, trwają. Już teraz wiadomo, że rozbudowy nie uda się zakończyć przed upływem 2013 roku – jak to planowano. A jeśli ten termin nie zostanie zachowany, to inwestycja może stracić rządowe dofinansowanie – a to aż 80 proc. kosztów budowy! A samorząd sam takiego wydatku nie udźwignie.

Jest tylko jeden sposób na to, by uratować te fundusze. Minister finansów musi wyrazić zgodę, by pieniądze te przesunąć w budżecie państwa. Jednak i tu trzeba zachować procedurę: marszałek województwa musi w tej sprawie zwrócić się do wojewody lubelskiego, ten z kolei – do Ministerstwa Finansów. Jak twierdzi Beata Górka, rzecznik urzędu marszałkowskiego w Lublinie, marszałek złożył już wniosek w tej sprawie do wojewody. Na to czeka teraz resort finansów, bo dopiero na jego podstawie będzie mógł podjąć decyzję w sprawie przesunięcia pieniędzy. Oby jednak nie trwało to długo. Nie wszyscy mają czas na to, by czekać...

Izabela Kordos

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.