Zdjęcie ilustracyjne.  / autor: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / autor: Pixabay

„Nie musimy kopiować Bawarii. Nie mamy się czego wstydzić.”

Grażyna Raszkowska

Grażyna Raszkowska

dziennikarka

  • Opublikowano: 4 maja 2023, 17:05

    Aktualizacja: 4 maja 2023, 17:17

  • Powiększ tekst

Dziś rozpoczęły się matury. Pierwsze emocje minęły, ale „czas nerwów” potrwa prawie do końca miesiąca. Jak co roku.

Dla ponad 270 tys. tegorocznych absolwentów liceów ogólnokształcących, techników i szkół branżowych II stopnia początek matur to obowiązkowy pisemny egzamin z języka polskiego na poziomie podstawowym.

To niezmienna od lat sytuacja. Niezależnie od tego czy jest to liceum, technikum czy szkoła branżowa II stopnia.

I właśnie o kształceniu zawodowym warto dziś wspomnieć.

Polska reforma szkolnictwa zawodowego jest zbieżna z zaleceniami Komisji Europejskiej, które zostały sformułowane w Europejskim Roku Umiejętności 2023.

Z tym, że powstała wcześniej niż te zalecenia. Można przyjąć, że  je wyprzedziła. Pokazują to dane.

Okazuje się, że wyprzedzamy UE. Obecnie 58,5 proc. uczniów wybiera kształcenie branżowe i techniczne. To dużo więcej niż średnia w UE. Absolwenci podstawówek nie stronią więc od edukacji zawodowej. To już nieaktualne.

Przyczyn tej sytuacji jest zapewne wiele, ale jedną z głównych może być fakt, że kształcenie zawodowego nie zamyka drogi do dalszej edukacji, a co najważniejsze polski system oświaty nie ogranicza kształcenia ogólnego w „szkołach zawodowych”.

W reformie nie ograniczyliśmy kształcenia ogólnego w szkołach branżowych i technicznych. Czyli nasze szkoły nie zamykają drogi do dalszego kształcenia. Nie mamy się czego wstydzić. Jeśli ktoś ma inne plany na życie, to wybór kształcenia zawodowego nie jest drogą jednokierunkową. Może wybrać inną ścieżkę kształcenia i takie są też zalecenia KE – mówiła podczas ostatniego XV  kongresy EKG w Katowicach wiceminister MEiN Marzena Machałek.

A co z tzw. kształceniem dualnym? Głośno o tym systemie od lat także w Polsce bardzo był swego czasu promowany. Ma on swoich gorących zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Najogólniej mówiąc oparty jest na podwójnym, przemiennym, równoległym kształceniu w szkole zawodowej (wiedza teoretyczna) i kształceniu praktycznym w zakładzie pracy (bezpośredni kontakt z przedsiębiorstwem).

W tym systemie, kształcenie zawodowe jest ściśle dostosowane do oczekiwań i potrzeb pracodawców. Zaleta to płynne przejście od nauki w szkole, do czynnego życia zawodowego. Głównie jednak opłaca się pracodawcom – to oni na tym najbardziej korzystają, bo zaraz po zakończeniu edukacji mogą wybierać uczniów, z którymi chcą współpracować, bez rekrutacji pracowników, bez zbędnych kosztów.

Dla młodych ludzi niesie to jednak ogromne ograniczenia. W wielu życiowych sytuacjach zamyka im drogę.

System dualny bardzo ceniony i rozpowszechniony jest u naszych zachodnich sąsiadów – w Niemczech. To stamtąd mieliśmy w pierwszej kolejności czerpać wzory.

Jednak, co podkreślała w dyskusji wiceminister Machałek, polski system edukacji nie zmierza w żadnym wypadku w kierunku kształcenia dualnego.

U nas takiego kształcenia nie ma i nie będzie, jeśli chodzi o szkoły średnie. Bo w naszej mentalności, w naszej kulturze kształcenia nie ma takiego myślenia, iż zamkniemy dziecku drogę do kształcenia ogólnego po podstawówce i będzie się tylko uczyło zawodu. Zwłaszcza że 60 proc. absolwentów będzie pracować w zawodach, których jeszcze nie ma. Więc musimy ich uczyć szerokich kompetencji - podkreśliła Marzena Machałek. - Nie mamy się czego wstydzić. Nie musimy kopiować Bawarii - dodała.

Na szczęście nie skopiowaliśmy więc tego, co proponowano nam z dużym zaangażowaniem jeszcze kilka lat temu.

Cytaty pochodzą z portalu pulshr.pl

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych