Opinie

Prezydent Rosji Władimir Putin konferuje z ministrem obrony Siergiejem Szojgu  / autor:  PAP/EPA/ALEXANDER KAZAKOV/SPUTNIK
Prezydent Rosji Władimir Putin konferuje z ministrem obrony Siergiejem Szojgu / autor: PAP/EPA/ALEXANDER KAZAKOV/SPUTNIK

INWAZJA NA UKRAINĘ

Dwa lat wojny. Czy Rosja będzie nadal odporna na sankcje?

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 21 lutego 2024, 13:00

    Aktualizacja: 21 lutego 2024, 13:10

  • Powiększ tekst

O tym, że sankcje nałożone na Rosję po jej agresji na Ukrainę nie są tak skutecznie, jakby chciał tego Zachód, wiadomo od dawna. Ale o tego, że Kreml będzie mieć rekordowo wysoki budżet w 2023 r.– 320 mld dolarów, mało kto się spodziewał. Na dodatek okazuje się, że Europa i Zachód zasilają finanse Moskwy, kupując za granicą paliwo wyprodukowane z rosyjskiej ropy za ponad 10 mld dolarów.

Przypadająca 22 lutego druga rocznica napaści Rosji na Ukrainą skłania do podsumowań, które dla koalicjantów wspierających Kijów nie wypada dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą, bo obostrzenia nałożone na Moskwę nie przyniosły spodziewanych efektów i może ona kontynuować działania wojenne.

Embargo nieskuteczne

Stacja CNN na swoim portalu opisała słabość sankcji w sektorze naftowo-paliwowym, przez co Stany Zjednoczone zapłaciły 1,3 mld dolarów za paliwo wyprodukowane z rosyjskiej ropy, a inne kraje Zachodnie – ponad 9 mld dolarów (w okresie grudzień 2022-grudzień 2023).

Chodzi o embargo (wprowadzone w grudniu 2022 r. przez UE i państwa G7) na import rosyjskiej ropy oraz limit cenowy, według którego jej odbiorcy nie mogą płacić więcej niż 60 dolarów za baryłkę, a także o pułapy cenowe na gotowe produkty. Choć Zachód przestał praktycznie kupować surowiec z Rosji (z nielicznymi wyjątkami), to jednak ta znalazła innych odbiorców, a ci z kolei sposób na zarobek i po jego przerobieniu zaczęli wysyłać paliwo do Europy i USA.

Indie i Chiny to dwa kraje, które najbardziej na sankcjach zyskały, bo z jednej strony mogły kupować ropę z dużym dyskontem (wobec notowań na światowych giełdach), gdy firmy rosyjskie szukały pilnie nowych rynków zbytu, a z drugiej – gdy zwiększyły przerób w swoich rafineriach i zaczęły gotowe paliwo słać w świat. Portal informuje także, że „dochody federalne Rosji w 2023 r. osiągnęły rekordową kwotę 320 miliardów dolarów i mają nadal rosnąć”.

Flota cieni

Nie jest tajemnicą, że Europa zależy od importu benzyny i oleju napędowego, USA także kupują paliwo za granicą. Portal CNN w swojej analizie pokazuje przykład Indii, które kupiły w 2023 roku od Rosjan ropę o wartości 37 mld dolarów, a część paliwa z niej wyprodukowanego trafiło do USA – właśnie za 1,3 mld dolarów. CNN powołuje się przy tym na najnowszy raport Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), z którego także wynika że naftowy import Indii wzrósł 13-krotnie w porównaniu z dostawami sprzed wojny. Portal sugeruje, że według analiz ruchu „tak ogromny wolumen dostaw może obejmować tzw. flotę cieni tankowców, utworzoną specjalnie przez Moskwę, by ukryć, z kim i w jaki sposób handluje, i maksymalizować zyski Kremla”. Już w ubiegłym roku branżowe portale informowały, że rosyjskie firmy, które nie dysponowały odpowiednio liczną własną flotą (gdyż znaczną część ropy wysyłały do Europy rurociągami), odkupowały od zachodnich armatorów stare tankowce, by wykorzystać je do przewozu swojego surowca.

Ropa ciągle droga

O tym, że Rosjanie skutecznie omijają naftowe sankcje Zachodu, alarmowali już w ubiegłym roku zarówno eksperci, ośrodki analityczne, jak i poprzednie polskie władze wespół z rządami państw nadbałtyckich, gdy domagały się zaostrzenia sankcji i obniżenia pułapu cenowego. W odpowiedzi amerykańscy politycy przekonywali, że pułap 60 dolarów jest odpowiednio wysoki, choć było wiadomo, iż Rosjanie sprzedają swoją ropę znacznie drożej – nawet po 75-80 dolarów za baryłkę. Tymczasem eksperci Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (tego samego, na które teraz powołuje się CNN) już listopadzie zeszłego roku wskazywali, że aby skutecznie ograniczyć dochody Kremla z eksportu ropy, Zachód powinien ustalić limit cenowy na poziomie 30 dolarów za baryłkę. Równocześnie w grudniu ub.r. wicepremier Andriej Biełousow zapewniał w rosyjskich mediach o wzroście o 7 proc. eksportu ropy w porównaniu z okresem sprzed wojny i zapewnił, że udało się rozwiązać „najpilniejsze problemy” w tym względzie.

Przypomnijmy, że Unia Europejska od początku wspierała sankcje i nie tylko zrezygnowała z większości importu ropy ale także i gazu ziemnego z Rosji. Gazprom, dla którego państwa unijne były przed wojną najważniejszymi klientami, odczuł najbardziej boleśnie utratę tego rynku. Jednak z drugiej strony Europa zwiększyła wielokrotnie dostawy rosyjskiego LNG (gazu skroplonego), a na czele listy odbiorców są Hiszpania, Belgia i Francja.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych