Analizy

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Nastroje na rynkach wciąż złe

źródło: Roman Przasnyski, Open Finance

  • Opublikowano: 13 sierpnia 2014, 08:28

  • Powiększ tekst

Wybuch optymizmu na Wall Street z ubiegłego piątku, podchwycony przez większość pozostałych parkietów w poniedziałek, okazał się jedynie krótkim epizodem. Wszystko wskazuje na to, że na zakończenie spadkowej korekty na głównych giełdach przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Nasz rynek poddaje się tendencjom dominującym w otoczeniu, choć WIG20 próbował wczoraj wykazać się niezależnością. Dziś o jego losach mogą zadecydować wyniki spółek.

We wtorek słabą postawę indeksu naszych największych spółek w pierwszej części sesji można było tłumaczyć odcięciem dywidend od akcji Tauronu i PGNiG. WIG20 słabość tę w znacznym stopniu przezwyciężył w końcowej fazie handlu. Dziś znajdzie się on pod presją wyników JSW, Lotosu i KGHM. Analitycy liczą na około 10 proc. spadek zysku netto miedziowego kombinatu, czyli do poziomu 598 mln zł i podobną obniżkę przychodów ze sprzedaży. W przypadku JSW oczekiwania były jeszcze bardziej pesymistyczne. Liczono się ze stratą w wyso1kości 265 mln zł i spadkiem przychodów o jedną czwartą. O 20 proc. obniżył się zysk Energi.

Dziś także trudno będzie liczyć na pomoc otoczenia. Amerykańskie indeksy zakończyły wtorkową sesję symbolicznymi spadkami (Dow Jones o 0,03 proc., a S&P500 o 0,16 proc.), ale brak kontynuacji wyskoku z ubiegłego piątku nie świadczy najlepiej o stanie rynku. Wygląda na to, że tę silną zwyżkę część inwestorów postanowiła wykorzystać do pozbycia się akcji. Gdyby liczyli na zakończenie spadkowej korekty, penie zdecydowaliby się jeszcze poczekać. Okolice 1940 punktów okazały się w przypadku S&P500 barierą zbyt trudną do pokonania. Poprzednia próba odbicia z 4 sierpnia również się na niej zatrzymała. Sytuacja na wykresach amerykańskich indeksów nie wygląda jednak szczególnie groźnie. Można przynajmniej dostrzec nieodległe poziomy, przy których byki mogą próbować powalczyć przynajmniej o powstrzymanie spadków.

Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja w przypadku giełdy we Frankfurcie. DAX wydaje się być skazany na kolejną próbę testowania 9000 punktów. Choć ten poziom wydaje się być mocnym wsparciem, nie ma pewności, że zostanie obroniony. Jeśli dojdzie do jego przełamania, kolejnych okazji trzeba będzie szukać znacznie niżej.

W dużej części potwierdziły się obawy o japońską gospodarkę. W drugim kwartale skurczyła się ona o 1,7 proc., a wrażenie robi sięgający 6,8 proc. spadek w ujęciu „urocznionym”. Wyniki były minimalnie lepsze niż oczekiwano, co wystarczyło by popchnąć w górę o kilka dziesiątych procent indeks w Tokio. Zgodne z oczekiwaniami okazały się też dane z Chino produkcji przemysłowej, a nieznacznie gorsze o sprzedaży detalicznej i inwestycjach w aglomeracjach. Shanghai Composite zniżkował o 0,5 proc. Neutralne wskazania płynęły z porannych notowań kontraktów na amerykańskie i europejskie indeksy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych