Napięcia handlowe to straty na rynkach towarowych
W efekcie napięć handlowych na linii Stany Zjednoczone-Chiny ceny surowców podlegają gwałtownym wahaniom. Najwięcej na wartości straciły w zeszłym tygodniu soja i ropa naftowa. Na rynkach towarowych tydzień zakończył się stratą, jednak nie osiągnięto minimum
Światowe rynki zostały wplątane w coraz bardziej intensywne napięcia handlowe na linii Stany Zjednoczone-Chiny. Po odwetowym nałożeniu ceł przez Chiny na towary amerykańskie, nastroje na rynku zmieniały się jak w kalejdoskopie (awersja – apetyt na ryzyko – powrót do awersji) w związku ze sprzecznymi sygnałami napływającymi z Białego Domu. W ujęciu ogólnym ceny surowców spadły, jednak nie osiągnęły minimów. Najwięcej na wartości straciły soja i ropa naftowa.
Pierwsze straty rynki towarowe odnotowały po publikacji przez Pekin listy 106 towarów amerykańskich o łącznej wartości 50 mld USD, które zostaną objęte dodatkową opłatą przywozową wynoszącą 25 proc. Była to odpowiedź na publikację przez Biały Dom listy obejmującej 1 300 produktów importowanych z Chin, od technologii przemysłowych po transport i produkty medyczne. Z kolei lista chińska zawierała szeroką gamę amerykańskich towarów, w tym soję i inne produkty rolne, jak również takie produkty jak samochody, środki chemiczne, whiskey, cygara czy tytoń.
Zapowiedź ta spowodowała masową sprzedaż na giełdach światowych, ponieważ eskalacja wojny handlowej może negatywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy i popyt. W wyniku obaw o wzrost gospodarczy ucierpiały surowce o charakterze cyklicznym, takie jak ropa czy metale przemysłowe, stosunkowo chętnie natomiast kupowane było złoto jako inwestycja bezpiecznej przystani. Najbardziej stracił sektor rolny: notowania głównych produktów, takich jak soja, kukurydza i bawełna, poszły w dół w wyniku wyprzedaży przez fundusze spekulacyjne, które znalazły się po niewłaściwej stronie transakcji.
Biały Dom zareagował na to na zasadzie „dobry policjant - zły policjant”: Larry Kudlow, powołany niedawno na stanowisko doradcy gospodarczego Donalda Trumpa, zdołał wesprzeć rajd na rynku, wyrażając gotowość do podjęcia rozmów z Pekinem. Spokój trwał zaledwie jeden dzień, po czym Trump zalecił amerykańskim urzędnikom rozważenie nałożenia dodatkowego, wartego 100 mld USD cła na chińskie towary.
Po tej informacji amerykańskie kontrakty terminowe na soję gwałtownie poszły w dół, ponieważ oznaczało to zagrożenie dla eksportu tego towaru do Chin, które są największym na świecie nabywcą amerykańskiej soi. W ostatecznym rozrachunku jest jednak bardzo mało prawdopodobne, by Stany Zjednoczone i Chiny mogły się bez siebie obyć, ponieważ pozostali znaczący eksporterzy, przede wszystkim z Ameryki Południowej, nie są w stanie sprostać szybko rosnącemu popytowi Chińczyków. W ubiegłym roku połowa importu soi do Chin pochodziła z Brazylii, podczas gdy amerykańska soja stanowiła około jedną trzecią, tj. 33 mln ton, a jej wartość wyniosła 12 mld USD.
Informacja z Pekinu negatywnie wpłynęła już na wiele spekulacyjnych długich pozycji w soi i kukurydzy. Inwestorzy zawierali transakcje głównie w związku z ostatnim raportem w sprawie przyszłych zasiewów, zgodnie z którym w bieżącym roku amerykańscy farmerzy planowali mniejsze uprawy soi i kukurydzy, niż przewidywano.
Rynek obawia się, że wojna handlowa mogłaby zahamować światowy wzrost gospodarczy, a tym samym popyt na surowce zależne od wzrostu, takie jak miedź. Dotychczas jedynym efektem tych obaw w odniesieniu do miedzi było wyeliminowanie rekordowej długiej pozycji spekulacyjnej utrzymywanej przez fundusze hedgingowe w kontraktach terminowych na miedź HG.
Po ponad trzech miesiącach niemal nieprzerwanej sprzedaży, pozycja funduszy po raz pierwszy od października 2016 r. uzyskała status neutralny. W okresie masowej sprzedaży cena miedzi utrzymywała się jednak w przedziale pomiędzy 2,95 USD/funt a 3,3 USD/funt.
Najnowsze wyniki złota ponownie okazały się rozczarowujące dla byków, które wspierały ten metal w postaci coraz większych długich pozycji zarówno w kontraktach terminowych, jak i w produktach notowanych na giełdzie. Fatalne wyniki metali białych zależnych od popytu w przemyśle, takich jak pallad, platyna czy srebro, zarówno w ujęciu względnym, jak i bezwzględnym, zahamowały wzrost cen złota i przeszkodziły we wkroczeniu w kluczowy obszar oporu powyżej 1 355 USD/uncja.
Napięcia handlowe na linii Stany Zjednoczone-Chiny oraz pośrednie napięcia o charakterze militarnym pomiędzy Arabią Saudyjską a Iranem, spowodowane poparciem przez Teheran rebeliantów Huti w Jemenie, nie wystarczyły do zneutralizowania negatywnego wpływu wzrostu cen akcji, rentowności obligacji i aprecjacji dolara w ubiegłym tygodniu.
Niepewność prognoz geopolitycznych i zwiększona zmienność na giełdach najprawdopodobniej w dalszym ciągu będą zapewniać wsparcie. Niewątpliwie jednak wielokrotne nieudane próby wybicia złota od 2016 r. spowodowały, że potencjalni nabywcy obecnie wstrzymują się z decyzją w oczekiwaniu na ewentualne pokonanie poziomu 1 375 USD/uncja, czyli maksimum z 2016 r.
Comiesięczny raport w sprawie zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych zapewnił złotu niewielkie tymczasowe wsparcie, ponieważ liczba utworzonych w ciągu miesiąca miejsc pracy wyniosła 103 000, tj. nieco mniej, niż przewidywane 185 000. Stabilny odczyt płac godzinowych potwierdza pogląd, że FOMC nie jest obecnie skłonny podwyższać w tym roku stóp procentowych częściej niż przewidywano (dwie podwyżki).
Rajd cen ropy przed Wielkanocą, spowodowany ryzykiem nałożenia sankcji na Iran i wspomnianymi powyżej napiętymi relacjami na linii Rijad-Teheran, nie zdołał wygenerować wystarczającego impetu, aby ceny przekroczyły maksimum ze stycznia. W efekcie podważyło to nieco prognozy techniczne, przede wszystkim w kontekście kolejnej rundy spekulacyjnych transakcji kupna w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Pewną ulgę stanowił spadek stanu zapasów w Stanach Zjednoczonych w ujęciu tygodniowym, mimo iż zmiana ta wynikała częściowo z faktu, iż był to kolejny rekordowy tydzień dla amerykańskiego eksportu. Chiny stały się głównym importerem amerykańskiej ropy i w związku z zapowiedziami, iż zamierzają „do końca” walczyć z Trumpem w sprawie ceł, druga runda nakładania opłat mogłaby stanowić cios dla wzrostu liczby tych transakcji. Jeżeli obie strony nałożą kolejne cła, może to wywrzeć dodatkową relatywną presję na relację cen ropy WTI i Brent ze względu na potencjalny problem ze znalezieniem innych nabywców bez konieczności zaoferowania większego dyskonta.
Stosunkowo duża korelacja z amerykańską giełdą niemal na pewno zagwarantuje dalszą zmienność cen ropy w miarę eskalacji i łagodzenia napięć handlowych. Rynek najprawdopodobniej uzyska wsparcie w związku z majowym terminem decyzji Waszyngtonu w sprawie sankcji na Iran, a także w związku z dalszymi próbami ataków rakietowych z Jemenu na terytorium Arabii Saudyjskiej. Sytuacja ta utrzyma się, dopóki prognoza techniczna nie ulegnie istotnemu pogorszeniu.
Podtrzymujemy opinię, że cena ropy najprawdopodobniej pozostanie w przedziale, przy czym krótkoterminowe ryzyko jest spadkowe, jednak potencjalnie ogranicza się do obszaru pomiędzy 62,5 USD/baryłka a 60 USD/baryłka.
Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank