Analizy

Klątwa niskiego rachunku

Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych

  • Opublikowano: 29 lipca 2019, 07:04

  • Powiększ tekst

Z badania opinii przeprowadzonego na zlecenie KPF wynika, że tylko 41 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, że niski rachunek (np. za telefon w kwocie 33 zł), którego konsument nie uregulował w terminie może być powodem rozpoczęcia procesu windykacyjnego. Aż 36,2 proc. rodaków jest przeciwnego zdania, a 22,4 proc. przyznaje, że nie ma wiedzy w tej kwestii. Rachunek telefoniczny to tylko jeden z przykładów tzw. niskiego rachunku, który bywa traktowany jako „błahy”. Dlaczego wydaje nam się, że niepłacenie niskiego rachunku jest nieszkodliwe? Jakie mogą być tego konsekwencje?

Ponad 90 proc. Polaków ma telefon komórkowy. Z najnowszych danych BIG InfoMonitor wynika, że zaległości za rachunki telekomunikacyjne, które nie zostały uregulowane w terminie przekraczają już 1,3 mld złotych. Liczba dłużników, którzy mają przeterminowane płatności wobec telekomów osiągnęła 372 tys. Wśród nich przodują klienci indywidualni (337 tys.), którzy mają blisko 995 mln zł długu. Firmy (34 tys.) są winne 339 mln zł.

  • Większość z nas posługuje się telefonem na co dzień, a duża część nie wyobraża sobie życia, zarówno prywatnego, jak i zawodowego, bez komórki. Mimo to liczba nieopłaconych rachunków wciąż rośnie, a osoby korzystające z usług firm telekomunikacyjnych ryzykują nadwerężenie dobrych relacji m.in. z powodu spóźnialstwa, czy roztargnienia. Jest mnóstwo badań, z których wynika, że Polacy w pierwszej kolejności starają się uregulować opłaty za czynsz, raty kredytu mieszkaniowego czy raty leasingowe za samochód. Niższe rachunki często idą w zapomnienie, a nie powinny, gdyż od uzyskania należności od nas i jak pokazują aktualne dane, wielu tysięcy innych osób, zachowujących się podobnie, zależy sytuacja finansowa podmiotu, z którym podpisaliśmy umowę i zgodziliśmy się na przedstawione warunki – mówi Andrzej Roter, prezes Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, która wraz ze zrzeszonymi w organizacji firmami windykacyjnymi prowadzi kampanię edukacyjną „Windykacja? Jasna Sprawa!”.

Warto pamiętać, że rachunek telefoniczny to tylko jeden z przykładów. Takich „niższych” rachunków jest mnóstwo – chociażby nieopłacone mandaty, opłaty za Internet i inne zobowiązania, które wydają nam się „błahe” i o których uregulowaniu często zapominamy.

Ziarnko do ziarnka, aż zbierze się…

Jeden z rekordzistów ma zaległości względem telekomów w wysokości 189 tys. zł. Na łączną kwotę zadłużenia, która widnieje w jednym z rejestrów dłużników, składa się bowiem 12 informacji gospodarczych z różnych telekomów.

Konsekwencji niepłacenia rachunków za telefon może być wiele. Firma telekomunikacyjna ma prawo naliczyć karne opłaty za opóźnienie lub dodać do powstałego już zadłużenia udzielone wcześniej rabaty na oferowaną taryfę lub model telefonu. Może też zaliczyć na poczet zaległości wszystkie płatności, które klient powinien uregulować do końca trwania swojej umowy. Jeżeli kwota zadłużenia przekracza 200 zł, a zwłoka trwa więcej niż 30 dni – telekom może wpisać osobę zadłużoną do jednego z rejestru dłużników. Do takich baz zaglądają nie tylko banki i firmy pożyczkowe, ale też leasingowe czy operatorzy telewizji kablowych. Słowem – te podmioty, w których osoba zadłużona może chcieć zaciągnąć nowe zobowiązania w przyszłości.

W Polsce działa kilka rejestrów dłużników, a ich celem jest udostępnianie informacji o firmach lub osobach indywidualnych, które nie wywiązują się z terminów płatności. Warto tu podkreślić, że każdemu może zdarzyć się zgubienie rachunku lub spóźnienie z opłatą z powodu wyjazdu, wakacji, choroby. Powodów może być mnóstwo. Jeżeli jednak ktoś nie płaci w terminie, a później przez dłuższy czas unika kontaktu z wierzycielem, może spodziewać się, że skieruje on sprawę do sądu – przypomina Andrzej Roter z KPF.

Co robić, gdy mamy kłopoty ze spłatą?

Jeżeli powodem problemów z opłaceniem rachunków są kłopoty finansowe, warto postawić na szczerą rozmowę z wierzycielem pierwotnym lub – jeżeli nasz dług już tam trafił – z firmą windykacyjną. Po pierwsze – warto zapytać o czasowe odroczenie płatności. Zdarza się, że za takie „wakacje w spłacie” wierzyciel będzie chciał pobrać dodatkowe opłaty. Można też negocjować rozłożenie zadłużenia na raty. Jeśli pokażemy dobrą wolę – możemy liczyć na ugodę. Gdy nasze kłopoty finansowe są spowodowane chorobą lub problemami w pracy, warto przedłożyć np. wypis ze szpitala lub wypowiedzenie z pracy – wtedy wierzyciel również spojrzy na nas przychylniej.

Ludzie obawiają się rozmowy z windykatorem, ale otwarta komunikacja jest szansą na dogadanie się i rozwiązanie problemu – dlatego jest po prostu wskazana. Firmy windykacyjne kierują sprawy do sądu tylko w ostateczności, czyli wtedy, gdy ktoś uchyla się od spłacania długu lub unika kontaktu z taką instytucją. Zazwyczaj jednak chcą negocjować warunki spłaty i porozumieć się z osobą zadłużoną. Warto przeanalizować swój miesięczny budżet i otwarcie powiedzieć, jaką kwotę można przeznaczyć na spłatę. Najważniejsze, by pokazać, że dług nie jest nam obojętny – podsumowuje Andrzej Roter.

Źródło: materiały prasowe KPF

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych