Analizy

Eurodolar próbuje przeć na północ

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 20 stycznia 2017, 08:00

  • Powiększ tekst

Gdy piszemy te słowa, tj. w piątek rano, po godzinie siódmej, eurodolar pozycjonuje się przy 1,0675-80. Widać w tym więc próbę kontynuacji ogólnego procesu osłabiania dolara, którą zachwiała w środę, jak wiemy, sama Janet Yellen, szefowa Rezerwy Federalnej. Z drugiej strony, tak naprawdę nie wyszliśmy ponad maksima z wtorku i środy, kiedy to wykres ocierał się o 1,07.

Jeśli jednak uda się powrócić powyżej owej 'zero siódemki', to będzie można z dużą dozą prawdopodobieństwa oceniać cały okres od 3 stycznia jako rodzący się trend wzrostowy. W kontekście oporu można by wówczas rozważać 1,0850-70.

Janet Yellen wystąpiła publicznie także dziś w nocy (w Instytucie Stanforda). Tym razem było to długie, szczegółowe przemówienie na temat sytuacji gospodarczej i polityki ekonomicznej. W kolejnych miesiącach Yellen oczekuje dalszego wzmocnienia rynku pracy, w miarę jak gospodarka będzie rosnąć według umiarkowanej dynamiki. Jej zdaniem to pogląd podzielany przez większą część FOMC. Zgadzają się z taką oceną także wieści na temat zamówień na sprzęt i maszyny oraz na temat nastrojów w biznesie, nawet jeśli dotychczas w inwestycjach tego sektora widać było pewną słabość.

Stany Zjednoczone są poza tym, w obecnie Yellen, dużo bliżej 2-procentowej inflacji niż były rok temu. To z perspektywy Fed pozytywne, jest to bowiem cel inflacyjny, który Rezerwa ma ambicję osiągnąć. FOMC, jak wiemy, podwyższył ostatnio stopy, niemniej Yellen zaznaczyła, że generalne nastawienie jest 'akomodacyjne' i zależy od przyszłych danych. Proces podwyższania stóp będzie realizowany, jeśli dane makro będą się poprawiać. Ale znów z drugiej strony: ścieżka stóp pozostaje 'wysoce niepewna'.

Zdaje się, że wystąpienie to było znacznie bardziej niejasne niż to ze środy. Ale to nie zaskoczenie – tym razem przemowa miała nader formalny, quasi-naukowy charakter, w środę pani prezes pozwoliła sobie na odrobinę luzu – i na nastawienie bardziej jastrzębie.

W nocy napłynęły dane z Chin. Produkcja przemysłowa za grudzień miała dynamikę 6 proc., a oczekiwano 6,1 proc. (w skali rocznej). Sprzedaż detaliczna wzrosła o 10,9 proc., oczekiwano 10,7 proc. Trochę poniżej prognoz wypadły inwestycje w aglomeracjach, zaś dynamika PKB (6,8 proc. r/r) nieznacznie przebiła założony poziom 6,7 proc.

O 10:30 poznamy brytyjską sprzedaż detaliczną, zaś o 14:00 polskie wskaźniki koniunktury gospodarczej i konsumenckiej (te jednak zazwyczaj nie wstrząsają walutami, nawet złotym). O 14:30 mamy sprzedaż detaliczną w Kanadzie (i tamtejszą inflację CPI), o 18:00 zaprzysiężony zostanie Donald Trump, nowy prezydent USA. Wciąż jest on wielką niewiadomą dla rynków finansowych – na kanwie jego słów zarówno obniżano wartość dolara, jak i gwałtownie podwyższano.

Kurs złotego

Na parze USD/PLN mamy 4,0940. Nowa świeca rysuje się powoli jako spadkowa, choć to oczywiście dopiero początek zmagań, a poza tym rynek forex i tak pracuje całą dobę, tak więc to, jaki czas obejmują świece, jest zawsze trochę arbitralne.

W każdym razie prawdziwym wyzwaniem na tej parze jest wsparcie przy 4,0715-30. Dopiero jego przebicie potwierdzi nam, że otwarta jest droga do 4 zł. Owszem, zdaje się, że jest – ale ostatnie dni pokazały, iż dolar wciąż się broni.

Euro-złoty lokuje się na 4,3725. To wciąż wahania o charakterze stricte konsolidacyjnym. Mocne wsparcie to rzecz jasna 4,35. Wczoraj opublikowano dobre dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży, ale zdaje się, że nasza waluta bardziej teraz jest uzależniona od klimatów ogólnych, np. od eurodolara.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.