Informacje

Tesla / autor: Pixabay
Tesla / autor: Pixabay

Nie było zamówienia Hertza na 100 tys. Tesli. Gruba spekulacja

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 listopada 2021, 20:00

    Aktualizacja: 23 grudnia 2022, 21:10

  • Powiększ tekst

Elon Musk przyznał w tweecie, że wbrew informacjom medialnym jeden z liderów wynajmu samochodów, firma Hertz, nie podpisał z Teslą nowej umowy na zakup aut – czytamy na portalu interia.pl. Możliwe więc, że doniesienia o 100 tys. nowych Teslach zamówionych przez Hertza, o których pisaliśmy, były wyłącznie rynkową spekulacją

Czytaj też: Tesla przekroczyła barierę 1 bln dol. kapitalizacji

W ubiegłym tygodniu głośno było o domniemanym zamówieniu przez jednego z liderów wynajmu samochodów, firmy Hertz, 100 tys. nowych aut Tesli. Wartość kontraktu miała wynieść aż 4,2 mld dol. W wyniku doniesień, notowania Tesli skoczyły o 12 proc., a kapitalizacja rynkowa globalnego hegemona e-samochodów przekroczyła bilion dolarów.

Po licznych wyrazach wdzięczności od fanów Tesli złożonych na ręce prezesa firmy Elona Muska, ten odpisał im na podziękowania tak, że wywołał kolejny szok na rynku.

Nie ma za co. Jeśli cokolwiek z tego opiera się na informacjach z firmy Hertz, chciałbym powiedzieć, że żadna umowa nie została jeszcze podpisana - stwierdził Musk. Z rozbrajającą szczerością dodał również, że Tesla nie ma żadnych problemów z pozyskaniem klientów (popyt przewyższa możliwości produkcyjne), więc może sprzedać samochody firmie Hertz tylko z taką samą marżą, jak w przypadku innych klientów. Dodał również, że „umowa z Hertz ma zerowy wpływ na naszą ekonomię” –informuje portal interia.pl.

Wszystko wskazuje więc na to, że ubiegłotygodniowy komunikat Hertza był tylko i aż spekulacją giełdową, która być może miała być sposobem wywarcia presji na Teslę, aby ta obniżyła cenę aut przed zawarciem kontraktu. Warto jednak pamiętać, że sam Musk zarobił dzięki temu niebagatelną kwotę 24 mld dol. Z niecierpliwością czekamy na reakcję instytucji nadzoru finansowego w USA na wywołane zamieszanie.

interia.pl/mt

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych