Informacje

Żenujący spektakl: Owsiak nie wpuszcza Marcina Wikło z tygodnika "wSieci" na finał WOŚP w TVP: „Jesteśmy zmuszeni odmówić Państwu akredytacji mimo jej przyznania”

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 11 stycznia 2015, 11:30

    Aktualizacja: 11 stycznia 2015, 11:53

  • Powiększ tekst

Jerzy Owsiak nie wpuścił Marcina Wikło, dziennikarza tygodnika "wSieci" na finał WOŚP. „Jesteśmy zmuszeni odmówić Państwu akredytacji mimo jej przyznania” - usłyszał od organizatorów. Jak to możliwe?

Dziennikarz tygodnika "wSieci" i portalu "wPolityce.pl" Marcin Wikło chciał dzisiaj z bliska przyjrzeć się finałowi WOŚP, który co roku organizowany jest w studiu Telewizji Polskiej. - To, co by nie powiedzieć, duże i efektowne widowisko, wydawało mi się, że dobrze byłoby je zrelacjonować czytelnikom „wSieci” i wPolityce.pl. Do tego jednak konieczna jest obecność na miejscu. Tak, jak o Przystanku Woodstock napisałem dopiero wtedy, gdy pojechałem do Kostrzyna i zobaczyłem to na własne oczy - tłumaczy Marcin Wikło.

Dziennikarz od asystentki rzecznika WOŚP dowiedział się, że w celu uzyskania akredytacji wymagana jest rejestracja w systemie medialnym WOŚP i akredytowanie się. Tak też zrobił. - Pierwsze zaskoczenie (a właściwie to może wcale nie zaskoczenie) to sam proces rejestracji. W okienku „redakcja” nie można wpisać nazwy, można wybrać tylko pozycję z istniejącej już listy. Na tej liście nie ma żadnej z redakcji, z którą współpracuję (wSieci, wPolityce.pl, wNas.pl itp.) więc wybrałem „inna redakcja” i „zamówiłem” akredytację - relacjonuje Marcin Wikło.

Po kilku godzinach dziennikarz dostał takiego SMS-a:

tytuł

Pełna relacja Marcina Wikło z tego żenującego spektaklu WOŚP tutaj: "Skandal! Owsiak nie wpuszcza nas na finał WOŚP: „Jesteśmy zmuszeni odmówić Państwu akredytacji mimo jej przyznania”"

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych