Informacje

Fot. przywiazanidopolisy.pl
Fot. przywiazanidopolisy.pl

Polisolokaty wciąż groźne. Dlaczego sądy nie stoją po stronie poszkodowanych?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 6 marca 2016, 21:02

    Aktualizacja: 6 marca 2016, 21:07

  • 6
  • Powiększ tekst

Zmiany w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów, które zaczną obowiązywać od 17 kwietnia br., niosą ze sobą kilka pozytywnych informacji dla klientów poszkodowanych przez instytucje finansowe. Podjęta została próba ograniczenia tzw. zjawiska missellingu, czyli działań, które prowadzą do zawierania przez klientów umów niedopasowanych do ich potrzeb oraz możliwości finansowych.

O tym, że zakaz sprzedaży takich produktów jak np. polisolokaty (noszące wszystkie znamiona missellingu) jest konieczny, kontrolerzy finansowi wiedzieli od dawna. Niewiele jednak dotychczas zrobiono, a kosztami nieuczciwych praktyk, obliczonych tylko i wyłącznie na zwiększenie zysków ze sprzedaży, obarczeni byli oczywiście tylko i wyłącznie klienci. Niestety, pozytywne zmiany w ustawie to tylko jedna strona medalu. Klienci wciąż narzekają na opieszałe działania sądów, które ewidentnie nie nadążają za dobrymi zmianami i utrudniają poszkodowanym walkę o swoje prawa.

O to, czemu sądy wciąż sprzyjają nieuczciwym instytucjom finansowym spytaliśmy Tomasza Sokołowskiego, radcę prawnego i właściciela kancelarii, który bardzo mocno zaangażował się w obronę klientów poszkodowanych przez polisolokaty:

- Najpoważniejszą bolączką jest zdecydowanie przewlekłość postępowań w sądach. To jednak niestety bardzo powszechny problem polskiego wymiaru sprawiedliwości. Sam prowadzę kilka spotkań w sprawach związanych z polisolokatami, które rozpoczęły się w 2013 roku i żadne z nich nie zakończyło się jeszcze wyrokiem prawomocnym. Sądy bardzo często nie rozumieją, że to nie jest tak, że jednej osobie przytrafiło się coś takiego, jak polisolokata, ale mamy do czynienia z nieuczciwymi praktykami stosowanymi wobec wszystkich konsumentów. Niestety, najczęściej przez cały czas trwania postępowania klienci muszą opłacać niekorzystne dla nich składki. W zdecydowanej większości przypadków sądy nie przychylają się do wniosków konsumentów o zawieszenie należności wobec ubezpieczyciela na czas trwania postępowania. Klient zmuszony jest więc do dalszych przysporzeń na rzecz podmiotu, który stosuje nieuczciwe praktyki rynkowe. Kolejne działanie na niekorzyść konsumentów to zupełne kuriozum, które polega na zmuszaniu klientów do przenoszenie spraw poza miejsce zamieszkania powodów – mówi mecenas Sokołowski.

Sytuacja jest paradoksalna, bo polisolokaty stanowią klasyczny przykład missellingu, który próbuje się wyeliminować z rynku finansowego. Nic dziwnego – w ten toksyczny produkt klienci zainwestowali blisko 50 miliardów złotych, co działo się niestety przy całkowitej bierności Komisji Nadzoru Finansowego. Pomysł był prosty – miało to być połączenie funduszu inwestycyjnego z polisą ubezpieczeniową, czyli klient nie tylko zabezpieczał się na tzw. „czarną godzinę”, ale jeszcze zarabiał poprzez inwestycje prowadzone przez instytucję finansową, której powierzył kapitał. Tyle w teorii. W rzeczywistości bardzo szybko się okazało, że inwestycje nie przynosiły zysków, a kiedy klient chciał zerwać niekorzystną i powodującą straty umowę finansową dowiadywał się, że traci dużą część wpłacanych regularnie pieniędzy.

O tym, że polisy ubezpieczeniowe połączone z funduszem kapitałowym tworzą toksyczny produkt informowali przedstawicieli rządu i nadzoru finansowego nie tylko poszkodowani klienci, ale także politycy, którzy włączyli się do walki z nieuczciwymi banksterami. Już w 2014 roku Grzegorz Bierecki pytał Donalda Tuska i Komisję Nadzoru Finansowego:

– Ile tego typu umów w skali całego kraju zawarto z bankami i firmami ubezpieczeniowymi i na ile można szacować ich łączną kwotę? Na ile można szacować dotychczasowe straty klientów, którzy już rozwiązali swe umowy, oraz potencjalne straty pozostałych osób z tytułu tak zwanych polisolokat? Czy działań banków i firm ubezpieczeniowych w zakresie polisolokat nie należy traktować jako formy bezprawnego wzbogacenia się oraz zorganizowaną próbę wyłudzenia ogromnych kwot pieniędzy od milionów Polaków? – pytał senator, który bardzo aktywnie włączył się walkę z toksycznymi produktami finansowymi.

Między innymi dzięki tej intensywnej walce, dużemu wsparciu medialnemu i zaangażowaniu wielu stowarzyszeń konsumenckich, przemoc ekonomiczna stosowana przez niektóre instytucje finansowe zostaje stopniowo ograniczana. Przede wszystkim, poza wspomnianymi wcześniej zmianami w ustawie, w końcu widać zaangażowanie UOKiK. Jeszcze we wrześniu 2015 roku UOKiK zarzucił siedemnastu towarzystwom ubezpieczeniowym, że wprowadzając opłaty likwidacyjne przerzucają na konsumentów koszty początkowe zawarcia ubezpieczenia – głównie wynagrodzenie pośredników ubezpieczeniowych. W ocenie urzędu powinny one obciążać w głównej mierze ubezpieczycieli, a ich poniesienie stanowi zwyczajne ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej. W ramach postępowań przed prezesem UOKiK dotyczących polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, Aviva, Allianz i Nationale Nederlanden zobowiązały się do znaczącego obniżenia opłat likwidacyjnych w istniejących umowach i wyeliminowania ich z kwestionowanych wzorców umownych. UOKiK zaakceptował te zobowiązania jako wychodzące naprzeciw konsumentom. Podobne decyzje podjęły też później MetLife, PZU Życie i PKO Życie (d. Nordea Życie).

Na czym więc polega problem, skoro wydaje się, że konsumenci mają po swojej stronie coraz więcej atutów, w tym przychylne stanowisko UOKiK?

– To jest paradoks polskiego wymiaru sprawiedliwości. W ugruntowanych demokracjach, jeżeli urząd taki jak UOKiK stwierdzi stosowanie nieuczciwych praktyk w stosunku do klientów, to umowy są unieważniane i instytucje stosujące nieuczciwe praktyki muszą zwracać klientom wpłacone przez nich pieniądze. U nas niestety każdy musi sam udać się do sądu i walczyć o swoje prawa. Na szczęście, poza działaniem UOKiK-u „światełkiem w tunelu” jest też działalność Rzecznika Finansowego i jego jednoznaczne stanowisko w sprawie polisolokat, w którym stwierdził wyraźnie, że jest to toksyczny produkt. Niestety, tego typu informacje zbyt wolno docierają do sądów – przyznaje radca prawny Tomasz Sokołowski.

Pozostaje mieć nadzieję, że sądy będą – zgodnie z duchem i literą prawa – znacznie częściej niż dotychczas stawały po stronie tych konsumentów, którzy dotychczas ponosili koszty nieuczciwych praktyk stosowanych przez liczne instytucje finansowe.

Powiązane tematy

Komentarze