Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Czego nam jeszcze zakażą? Kolejny absurdalny pomysł UE – dzieci nie namalują już słoneczka?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 9 lutego 2017, 07:00

  • Powiększ tekst

Marchewka to owoc, ślimak to ryba, a banan nie może być bardziej krzywy niż 27 milimetrów na 14 cm długości – to tylko niektóre z absurdów, jakimi raczy nas Unia Europejska.

Unijni urzędnicy nie zamierzają jednak przestać i ciągle pracują nad nowymi przepisami, które, oczywiście w trosce o nasze bezpieczeństwo i wygodę, uregulują kolejną dziedzinę naszego życia. Tym razem wzięli się za… kredki.

Według informacji, do jakich dotarł niemiecki Bild, eurokraci debatują o zakazie sprzedaży całej palety kredek, farbek akwarelowych czy ołówków. Przyczyną zamieszania jest używany do produkcji barwników ołów. Według urzędników ma on być szczególnie niebezpieczny dla zdrowia, szczególnie najmłodszych. Chociaż o szkodliwości ołowiu wiemy od lat, a według niektórych historyków mógł być on jedną z przyczyn postępującej intelektualnej indolencji elit Cesarstwa Rzymskiego (Rzymianie mieli pić wodę, która przepływała przez ołowiane rurki, a nawet spożywać posiłki na ołowianych zastawach), to rozciąganie tej, skądinąd wątpliwej teorii, na kredki może budzić spore zastrzeżenia. Urzędnicy przekonują, że przeciętne dziecko podczas rysowania może zjadać dziennie nawet 100 miligramów zawierającego szkodliwy ołów rysika! Szczególnie narażone są maluchy o pogodnym nastawieniu, malujące jasne obrazki, bo to właśnie takie barwy mają zawierać największą ilość trującego pierwiastka. Według urzędników tego typu kredki powinny natychmiast zostać wycofane z rynku, nawet jeżeli miałoby to ograniczyć paletę dostępnych kolorów! Co ciekawe nawet politycy z największej unijnej frakcji chadeków dostrzegają absurd proponowanych zakazów. Jak tłumaczy eurodeputowany CSU Markus Ferber, „Unia Europejska ma poważniejsze problemy, którymi powinna się zająć zamiast tracić czas na ograniczanie kreatywności dzieci”. Tyle tylko, że przecież nie jest to pierwszy tego typu przypadek…

„Tony papieru, tony analiz, genialne myśli tłumy na sali…” czyli jak należy korzystać z sedesu?

Chęć regulowania każdej dziedziny życia towarzyszy UE od wielu lat. Np. już w 1989 roku w jednej z dyrektyw Rada Unii Europejskiej nakazała producentom kaloszy dołączanie instrukcji obsługi, do każdej pary sprzedawanych butów. Instrukcja powinna zawierać dokładny opis sposobu używania i przechowywania „gumiaków”. Podobne obostrzenia obowiązują też producentów drabin i prezerwatyw. Te ostatnie zresztą, by móc być sprzedawanymi na unijnym rynku muszą spełnić bardzo wyśrubowane kryteria.

Nie chcemy po raz kolejny pisać o „legendarnej” już krzywiźnie bananów, ślimakach, które w świetle unijnego prawa są rybami, czy papierosach, które same muszą się gasić – na ten temat przelano już dużo słów. Ale skoro jesteśmy już przy przelewaniu, nie możemy nie wspomnieć o jednym z najbardziej kuriozalnych uwarunkowań prawnych przyjętych przez Komisję Europejską. Co istotne normy zostały poprzedzone kilkuletnimi badaniami eksperckimi. Efektem prac specjalistów był 60-stronicowy raport dotyczący… efektywności spłukiwania wody w toaletach. Analizując szereg median i wykresów eksperci ustalili, jak powinny funkcjonować sedesy, z jakim ciśnieniem, pod jakim kątem i w jakiej objętości woda powinna spłukiwać nasze nieczystości. Urzędnicy tłumaczyli, że dzięki tym wymaganiom ograniczymy ilość marnowanej wody i uporządkujemy „chaos” na globalnym rynku armatury łazienkowej. I chyba na tym ostatnim punkcie należy się skupić. Każde tego typu prawo czy zalecenia premiuje przecież konkretnych producentów, a innych zmusza to wycofania swojego towaru i kosztownych zmian. Wbrew pozorom chodzi przecież o setki przepisów, setki uwarunkowań i zaleceń, a w konsekwencji o miliony euro, które trafiają na konkretne konta. I chyba w tych „szaleństwach” jest metoda...

PF

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.