Po 11 latach koniec sprawy "łowcy skór"
Łódzka prokuratura umorzyła ostatni wątek śledztwa w aferze tzw. łowców skór. Postępowanie dotyczyło 37 osób podejrzanych o łapownictwo w związku z przekazywaniem informacji o zgonach pacjentów. Śledztwo w sprawie afery w łódzkim pogotowiu trwało prawie 11 lat.
Ostatni wątek śledztwa dotyczący wręczania łapówek pracownikom pogotowia przez pracowników i właścicieli zakładów pogrzebowych umorzono pod koniec ubiegłego roku, ale dopiero teraz poinformowała o tym Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
"Umorzono postępowanie wobec 37 podejrzanych o łapownictwo, czyli przyjmowanie lub wręczanie korzyści majątkowych za informacje o zgonach pacjentów. Podstawą umorzenie było stwierdzenie, że osoby te nie popełniły zarzuconych czynów, ze względu na brak znamion przestępstwa" - powiedział w czwartek PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Decyzja o umorzeniu jest już prawomocna.
Prowadzone przez ponad dekadę śledztwo obejmowało lata 1998-2002. Główne wątki dotyczyły pozbawiania życia pacjentów przez stosowanie niewłaściwej terapii lub niewłaściwych leków oraz korupcji w związku z informacjami o zgonach pacjentów.
Zarzuty stawiane były w 2002 roku, tymczasem od lipca 2003 roku w Kodeksie karnym wprowadzono definicję osób pełniących funkcję publiczną. "Wyroki, które zapadały w tej sprawie, były wydawane już po tych zmianach. Orzekające sądy przyjmowały, że w tej sprawie nie doszło do wyczerpania znamion przestępstwa łapownictwa" - wyjaśnił Kopania.
Jak podkreślił, z ustaleń prokuratury i sądów wynika, że w Łodzi miał miejsce proceder polegający na przyjmowaniu korzyści w zamian za informacje o zgonach. "Nie sposób jednak tego typu sytuacje rozpatrywać w kategoriach przestępstwa łapownictwa, ponieważ przekazywanie informacji o zgonach - jak stwierdziły sądy - nie pozostawało w związku z pełnionymi przez lekarzy funkcjami publicznymi" - wyjaśnił Kopania.
Śledczy rozważali, czy możliwe byłoby skierowanie aktu oskarżenia o przestępstwo oszustwa dot. zawyżania kosztów pogrzebów. Zdaniem prokuratury przedstawienie takich zarzutów musiałoby się łączyć z koniecznością wykazania, w odniesieniu do konkretnych pogrzebów, że doszło do zawyżenia kosztów o konkretne kwoty, które zostały przekazane konkretnym osobom za informacje o zgonie.
Według Kopani prokuraturze nie udało się zebrać wystarczających dowodów w tym zakresie - ani w oparciu o możliwą do zabezpieczenia dokumentację zakładów pogrzebowych, ani z zeznań świadków i podejrzanych. Przedstawiciele zakładów pogrzebowych twierdzili, że pieniądze wręczane za informacje o zgonach pochodziły np. z pożyczek czy zysków, a wręczali je, by utrzymać się na rynku. "W związku z tym nie było możliwe sformułowanie wobec tych osób zarzutów oszustwa i skierowanie aktu oskarżenia" - ocenił rzecznik prokuratury.
Akta śledztwa dot. afery "łowców skór" liczyły ponad 2 tys. tomów.
Jeden z wątków dotyczył ujawnienia danych personalnych zmarłych pacjentów; postępowanie w tej sprawie umorzono - bądź ze względu na przedawnienie, bądź brak znamion przestępstwa.
W ostatnich latach łódzcy śledczy wydali też 80 decyzji o umorzeniu postępowania ws. mniej więcej 1500 przypadków zgonów pacjentów, w których było podejrzanie, że mogło dojść do przestępstwa w związku z nieudzieleniem lub niewłaściwym udzieleniem pomocy przez zespoły ratownictwa medycznego. Powodem był głównie brak znamion przestępstwa. W wielu przypadkach korzystano z opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie i Zakładu Medycy Sądowej w Łodzi.
Wcześniej już prokuratura umorzyła śledztwo w zakresie tzw. ruchu karetek, czyli celowego opóźniania ich wyjazdu. Przebadano 35 przypadków skierowania karetki do pacjenta. Nie stwierdzono żadnego przypadku celowego opóźnienia w wysłaniu do chorego pogotowia i doprowadzenia w konsekwencji do zgonu pacjenta. Ustalono natomiast, że ewentualne opóźnienia w przyjeździe karetki wynikały np. z dużej liczby wizyt.
W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może nawet celowo zabijano pacjentów. Alarmowano, że są poszlaki, iż niektórym chorym podawano pavulon - lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć.
Po kilkuletnim procesie i oddaleniu kasacji przez Sąd Najwyższy w październiku 2009 roku ostatecznie na dożywocie i 25 lat więzienia za zabójstwa łącznie pięciu pacjentów skazani zostali dwaj b. sanitariusze pogotowia - Andrzej N. i Karol B.
Dwaj b. lekarze - Janusz K. i Paweł W. - za narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli, zostali skazani na sześć i pięć lat więzienia. Wszyscy zostali także skazani za wyłudzenie pieniędzy na szkodę rodzin zmarłych i przyjęcie od 10 do 30 tys. zł od firm pogrzebowych za informacje o zgonach.
W lutym 2010 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi prawomocnie skazał pięciu b. pracowników łódzkiego pogotowia, w tym troje lekarzy, na kary od 2 lat do 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Sąd uznał, że w latach 1998-2002 pomogli oni w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach. Wobec całej piątki orzeczono również grzywny - od 10 do 15 tys. zł i przepadek uzyskanych od zakładów pogrzebowych pieniędzy.
PAP