Budowa terminalu LNG opóźni się, a my zapłacimy za gaz którego nie będzie
Inwestycja, która miała nas uniezależnić od dostaw gazu z Rosji i zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne zalicza kolejne wpadki. Audyty budowy terminalu LNG w Świnoujściu przeprowadzane przez kolejne firmy konsultingowe wypadają negatywnie dla prowadzącej inwestycję spółki Polskie LNG. Rok temu po audycie KPMG stanowisko stracił ówczesny prezes Zbigniew Rapciak. Teraz po audycie E&Y okazuje się, że inwestycja nie zostanie skończona w planowanym terminie. Na dodatek rząd chce ograniczyć w tym roku wydatki na budowę niezbędnego terminalowi falochronu.
Pierwsze nieprawidłowości przy budowie terminalu LNG w Świnoujściu ujawnił audyt przeprowadzony przez KPMG w marcu ubiegłego roku. Okazało się, ze istnieją zastrzeżenia odnośnie nadzoru nad finansami spółki Polskie LNG. Na tej podstawie Rada Nadzorcza odwołała prezesa Zbigniewa Rapciaka. Posadę stracił też dyrektor finansowy.
Żeby naprawić sytuację postanowiono, że nowy prezes zostanie wyłoniony w otwartym konkursie. Tylko, że w warunkach określających profil kandydata nie było żadnych wymagań związanych z branżową wiedzą czy stażem na stanowisku prezesa. W efekcie okazało się, że humanista i prawnik, który pracował jako asystent europosła i zna języki obce doskonale spełniał oczekiwania jakie ministerstwo miało od prezesa budowanego terminalu gazowego - jednej z najważniejszych inwestycji mającej zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne. Konkurs wygrał Rafał Wardziński - 35 letni absolwent Integracji Europejskiej na Uniwersytecie Szczecińskim były asystent Sławomira Nitrasa i europosła Zdzisława Chmielewskiego, a także znajomy ówczesnego ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego.
Jak się okazuje nie były to jednak wystarczające kompetencje, ponieważ dzisiejsze „Puls Biznesu” i „Gazeta Wyborcza” informują o kolejnych problemach terminalu gazowego w Świnoujściu.
Włodzimierz Karpiński, który zastąpił na fotelu ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego zamówił w firmie konsultingowej E&Y audyt, który miał wykazać, na jakim etapie są prace budowlane przy terminalu LNG. Wyników audytu resort nie ujawnia, ale „Puls Biznesu” dotarł do jego najważniejszej konkluzji - pierwotny termin uruchomienia terminalu, czyli 30 czerwca 2014 roku jest nierealny.
Czy to oznacza, że nowy minister skarbu po roku uzna, że jednak wykształcenie humanistyczne i znajomość języków obcych, niektórych europosłów oraz zasiadanie w kilku Radach Nadzorczych państwowych spółek to za mało do kierowania strategiczną dla państwa inwestycją? To się okaże, ale pewne jest już, że rząd skorzystał z okazji, żeby zaoszczędzić w tym roku na budowie niezbędnego dla terminalu falochronu. Jak podaje Gazeta Wyborcza, oznacza to, że inwestycja nie tylko w połowie roku, ale nawet w ogóle w przyszłym roku może nie zostać zakończona.
Poczekamy więc sobie kolejne miesiące na dywersyfikacje dostaw gazu do Polski, ale będziemy już płacić zarówno Rosjanom, od których bierzemy obecnie gaz jak i Katarczykom, od których mamy sprowadzać gaz przez Świnoujście. Zapłacimy chociaż żadnego gazu nie odbierzemy.
„PGNiG będzie musiała zapłacić za gaz z Kataru nawet jeśli gazoport nie będzie gotowy” – informuje Dom Maklerski Banku BPS. – „Umowa z Katarem przewiduje odbiór 1,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie od 2014 do 2034. Według szacunków gaz z Kataru jest w tym momencie o 50% droższy od gazu z Rosji.”
Wygląda na to, że największe zagrożenie dla polskiej gospodarki stanowią rządowe inwestycje – autostrady pogrążyły sektor budowlany, stadiony budżety samorządów, a terminal w Świnoujściu podwyższy ceny gazu zamiast je obniżyć.