Informacje

Nadal mało wiemy o przebiegu choroby u dzieci / autor: pixabay.com
Nadal mało wiemy o przebiegu choroby u dzieci / autor: pixabay.com

Prof. Wysocki: dzieci także chorują

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 października 2020, 10:28

  • Powiększ tekst

Wciąż niewiele wiemy o przebiegu Covid-19 u dzieci; nie wiadomo, czy zmiany w płucach wywołane tą chorobą u dzieci będą miały charakter długotrwały – powiedział PAP prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Zakażenia u dzieci potwierdza się rzadziej, rzadziej też przechodzą one Covid-19 ciężko. Natomiast dzieci także chorują, a te, które trafiają do nas do szpitala, mają objawy zapalenia płuc, mają duszności, wymagają tlenu – to widzimy. Ewidentnie też zauważamy u nich zmiany w płucach spowodowane chorobą. Tego, czego jednak nadal nie wiadomo – bo takie badania prowadzone są także nadal wśród dorosłych pacjentów – czy te zmiany w płucach dzieci będą miały jakiś charakter długotrwały – mówi prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Profesor wskazał, że pierwsze wyniki badań wśród dorosłych pacjentów pokazują, że „można Covid-19 przechorować, można z tego wyjść, ale uszkodzenia zostają na dłużej”. „Ludzie czują to też w normalnym życiu, że po chorobie już się im nie oddycha tak, jak kiedyś” - dodał.

CZYTAJ TEŻ: Koniec z zakazem handlu w niedzielę? Ministerstwo otwarte na dialog

Ekspert zaznaczył, że wciąż niewiele wiadomo także o kwestiach związanych z zakażeniem koronawirusem i przebiegiem Covid-19 u najmłodszych pacjentów.

Są prowadzone różne badania, ale wciąż mało jest na ten temat danych. Jeszcze wiosną na przykład świat alarmował, łącząc to z koronawirusem, że u dzieci pojawia się taka uogólniona reakcja zapalna, coś na kształt choroby Kawasakiego, którą znaliśmy sprzed Covid-19. W ciężkiej postaci tej choroby dochodzi do uszkodzenia płuc, nerek, wątroby itd. Szkopuł w tym, że okazuje się, że połowa z tych dzieci jest Covid-dodatnia, a połowa Covid-ujemna. Nie wiemy co to znaczy, czy te dzieci zakażały się koronawirusem przypadkowo, czy to ma jakikolwiek związek – powiedział.

Dodał, że prowadzone w różnych instytutach badania nie wykazały także, by były np. jakieś składniki diety, które mogłyby wpływać na odporność przed koronawirusem u dzieci, czy też łagodzić u nich przebieg choroby.

Pojawiły się jedynie podejrzenia dotyczące witaminy D, ale przy wit. D wiemy o tym, że ta suplementacja miałaby sens może, gdyby wykazać u danego człowieka, czyli zrobić mu badania, że tej witaminy mu brakuje. Natomiast podawanie komuś wit. D, jeżeli ma jej w organizmie odpowiednią ilość, może u niego sprowokować kamicę nerkową - mówi Jacek Wysocki.

Profesor zaznaczył jednak, że to, co wiadomo, w odniesieniu do dzieci, to, że rodzice i opiekunowie powinni być wyczuleni i zwracać uwagę przede wszystkim na wszelkie objawy infekcji dróg oddechowych. Podkreślił również, że w przypadku dzieci uczęszczających do szkół należy starać się jak najbardziej minimalizować ryzyko zakażenia SARS-CoV-2.

CZYTAJ TEŻ: Lekcje on-line: Dbajmy o prywatność

Szkoła może być dla dzieci niebezpieczna z dwóch powodów. Po pierwsze, w szkołach dzieci gromadzą się niekiedy w naprawdę dużych grupach. W czasie lekcji dzieci nie noszą maseczek, więc powinny być rozsadzone, nie powinny się tłoczyć, siedzieć blisko siebie w ławkach, jak wcześniej. Nauczyciel prowadzący zajęcia powinien zwracać uwagę na odkażanie rąk, powinny być dezynfekowane ławki, wietrzone pomieszczenia. Trzeba pamiętać, że dzieci mogą mieć skąpe objawy, może nie być po nich specjalnie widać, że są zakażone, albo mają te objawy bardzo łagodne; dziecko może mieć po prostu katar, albo np. przekrwione spojówki – powiedział Jacek Wysocki.

My też jako pediatrzy zdajemy sobie sprawę, że zamykanie dziecka w domu na dłużej to nie jest dobra metoda, ale dzieci powinny się spotykać bezpiecznie – a im większe środowisko, tym bardziej jest niebezpiecznie. Mała szkoła w jakiejś mniejszej miejscowości, gdzie w klasie jest kilkanaścioro dzieci, jest na pewno bezpieczniejsza, niż jakiś wielkomiejski moloch, gdzie codziennie przebywa nawet tysiąc uczniów – mówi prof. Jacek Wysocki.

CZYTAJ TEŻ: „I nie opuszczę Cię aż do… ślubu” Odwołano tysiące wesel

Profesor zaznaczył, że ze względu na tak duże ryzyko zakażenia w szkołach, należałoby rozważyć wprowadzenie dodatkowych zasad, które to ryzyko by minimalizowały w jak największym stopniu.

PAP/RO

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych