Informacje

budynki, Syberia / autor: Pixabay
budynki, Syberia / autor: Pixabay

Wierszyna, polska wieś na Syberii, przyciąga turystów i naukowców

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 lipca 2021, 10:01

  • Powiększ tekst

Założona w 1910 roku przez polskich osadników wieś Wierszyna, położona około 140 km od Irkucka, jest fenomenem: na odległej Syberii jej mieszkańcy zachowali przez pokolenia język swoich przodków. Z tego powodu Wierszyna od dawna przyciąga naukowców, jak i turystów

Turystów tu dużo przyjeżdża. Jakby nie koronawirus, to chyba by codziennie ktoś tutaj był - mówi PAP mieszkanka Wierszyny Ludmiła Wiżentas. Do wsi, która dziś liczy około pięciuset mieszkańców, trafiają studenci, naukowcy badający folklor, historię i język Wierszyny, ale też turystyczne grupy zorganizowane.

Duże grupy pozostają zwykle na parę godzin, by po prostu zobaczyć to miejsce. Zdarza się jednak, że przyjeżdża kilka osób, które zatrzymują się na dłużej. „Wtedy się zapoznają nie tylko z wioską, a też z mieszkańcami. Czasem przyjaźnie jakieś powstają, te kontakty się utrzymują, a czasem po prostu - byli i pojechali, no i też dobrze” - opowiada pani Ludmiła.

Przyjezdni są w różnym wieku, zarówno młodzież, jak i osoby starsze - uczestnicy grup zorganizowanych. Nawet nasi się dziwią, że w takim wieku chce im się tak daleko jechać - uśmiecha się pani Ludmiła.

Mówiąc o reakcji przybyszy z Polski na język mieszkańców Wierszyny, przyznaje, że niektórzy podróżnicy po Rosji są zaskoczeni. Przyjeżdżamy i nie musimy mówić po rosyjsku - mówią.

Jak tłumaczy, mieszkańcy Wierszyny mówią polską gwarą z dużą naleciałością języka rosyjskiego. Niemniej, ten wpływ rosyjskiego nie dotyczy brzmienia języka i nawet, gdy wierszynianie wtrącają jakiś wyraz rosyjski, to dodają do niego końcówki z języka polskiego.

Z kolei niektórzy mieszkańcy Wierszyny trochę się czasem krępują: „my nie umiemy mówić po polsku, bo my nie po polsku mówimy, a wy po polsku rozmawiacie” - opisuje takie spotkania. Zdarza się, że dzieci z Wierszyny pytane, czy znają polski, odpowiadają polszczyzną: „nie, ja nie mówię po polsku”. Wierszynianie bowiem „widzą tę różnicę” między swoim językiem i sposobem, w jaki mówią turyści z Polski i wydaje się im, „że język, którym mówią, to nie jest polski” - tłumaczy Ludmiła Wiżentas.

Z powodu pandemii koronawirusa w przyjazdach do Wierszyny nastąpiła przerwa, chociaż nie całkowita. Niedawno do syberyjskiej „małej Polski” trafiła reżyserka z Czech, która przygotowuje film o przesiedleńcach na Syberii. Na rozmowach z mieszkańcami spędziła w Wierszynie około tygodnia.

PAP/mt

Czytaj też: Profesor Witold Kieżun: Powstaniec, bohater, wybitny ekonomista

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych