Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Igrzyska tylko dla dyktatorów

Bartłomiej Orzeł

Bartłomiej Orzeł

Członek Klubu Jagiellońskiego, gdzie zajmuje się projektami oraz redaktor jagiellonski24.pl. Student zarządzania, zainteresowany tematyką patriotyzmu ekonomicznego i udziału NGOsów w życiu przedsiębiorstw. Sam siebie określa jako konserwatywnego liberała.

  • Opublikowano: 3 października 2014, 09:08

  • Powiększ tekst

Oslo ostatecznie wycofało się z organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w roku 2022. Wcześniej tą drogą podążył również nasz Kraków, gdzie większością prawie dwóch trzecich głosów, mieszkańcy opowiedzieli się w referendum za rezygnacją z tego wyścigu. Podobnie było w Monachium, Sztokholmie i szwajcarskim kantonie Gryzonii.

Już Adolf Hitler i Benito Mussolini rozumieli propagandowy wydźwięk dużych imprez sportowych – pierwszy z nich wyprawił ZIO i IO w 1936, a drugi Mistrzostwa świata w piłce nożnej – trzy największe imprezy globu. Jakby propagandy dotyczącej samej organizacji było mało, to w Berlinie w klasyfikacji medalowej triumfowała III Rzesza, na stadionie w Rzymie reprezentacja Włoch, a na skoczniach i lodowiskach Garmisch-Partenkirchen Niemcy zajęli drugie miejsce, ustępując jedynie Norwegii.

Potem wcale nie było lepiej, jeśli chodzi o wykorzystywanie organizacji tych trzech wielkich światowych imprez w celach polityczno-propagandowych – bojkot Igrzysk w Moskwie, wynikający z niego bojkot Igrzysk w Los Angeles, ale również ciągłe „przepychanie swoich” (przodowali w tym zwłaszcza Koreańczycy – vide MŚ 2002 czy oszukanie Roya Jonesa Jr. w finale Igrzysk w Seulu). Przez ten czas imprezy te odbywały się jednak w większości w państwach, które były powszechnie uznawane za rozwinięte – USA, Kanadzie, Francji czy Niemczech - które miały już w dużej mierze gotową infrastrukturę, hotele czy stadiony. Raz na jakiś czas okazję na pokazanie się w świecie dostawały kraje, które chciały pokazać swoją siłę i stworzyć trochę propagandy – takie jak ZSRR, Japonia czy Korea (w ich przypadku chodzi głównie o ZIO i IO w latach 19XX)

Po dzisiejszym wycofaniu się Oslo, w grze pozostały jedynie kazachskie Ałmaty i chiński Pekin. I w mojej opinii do takich obrazków będziemy musieli coraz częściej się przyzwyczajać – największe imprezy będą coraz częściej organizować kraje, które „siedzą na ropie” lub ich władze zwyczajnie mają całemu światu coś do udowodnienia. Po kryzysie finansowym oraz bankructwie Grecji, do której swoją rękę przyłożyły też Igrzyska w Atenach, europejskie państwa (oraz ich obywatele) coraz mniej przychylnym okiem patrzą na największe sportowe zawody globu. Do gry coraz częściej wchodzą za to rejony praktycznie bez infrastruktury - Brazylia (IO), Rosja i Katar (piłkarskie MŚ). A swoją szansę dostały już przecież Chiny, RPA oraz wspomniane Brazylia (MŚ) i Rosja (ZIO). Kolejne pewnie będą Azerbejdżan, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska czy chociażby Indie. Są to w końcu coraz bogatsze państwa (lub mają piekielnie bogatych obywateli), które jeśli tylko trzeba będzie zbudują skocznię narciarską chociażby zamkniętą w hali. Dodatkowo chcą pokazać, że wcale od Zachodu nie odstają. Wielkie imprezy poza Europą będą już więc chyba codziennością, zważywszy na to, że tematu ciągle mocno trzymają się Japończycy i Koreańczycy, którzy także zorganizują odpowiednio letnie i zimowe Igrzyska.

Nawet ostatnie Mistrzostwa Europy (to dobre słowo) stworzyli odpowiednicy arabskich szejków – ukraińscy oligarchowie (nie ma się co łudzić, że bez nich by się nam udało). Jest to więc tylko i wyłącznie dowód na to, że pieniądze i możliwość propagandy ciągle odgrywają w sporcie olbrzymią rolę, a że były przez lata jakby lekko uśpione... cóż. Właśnie się obudziły i ryczą ze zdwojoną mocą.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych