Brak zaufania niszczy polską przedsiębiorczość
Olga Grygier-Siddons prezes PwC, firmy konsultingowej z którą „Gazeta Bankowa” od 4 lat przeprowadza konkurs Najlepszy Bank, wskazała na wartość nieekonomiczną, która ma niebagatelne znaczenie dla rozwoju gospodarki. Zaufanie. Jego brak był powodem kryzysu bankowego po upadku Lehman Brothers. Jego brak w istotnym stopniu spowalnia rozwój polskiej gospodarki.
Po eksplozji wolności i wzrostu gospodarczego w latach 90., później – im dalej od 1989 roku - skutecznie rozbudowywaliśmy aparat administracyjny, który jeszcze skuteczniej ograniczał wolność gospodarczą. Absolutny brak zaufania urzędników do obywateli skutkował zwiększaniem kosztów funkcjonowania administracji, podwyższaniem opłat na tąż administrację i przybierającą na sile w postępie arytmetycznym nadprodukcję przepisów, które coraz bardziej krępowały przedsiębiorczość Polaków. W tej chwili pogoń fiskusa za podmiotami uchylającymi się od płacenia podatków straciła już chyba uzasadnienie ekonomiczne. Koszty związane z uszczelnianiem systemu przekraczają zyski osiągnięte z tego uszczelniania. Jako kraj popadliśmy w obsesję szkodliwej dla państwa – według fiskusa - optymalizacji podatkowej i jak każdy paranoik nie potrafimy normalnie funkcjonować.
Konsekwencją podejmowanych przez lata prób uszczelnienia systemu podatkowego i przewidzenia wszelkich prób jego obchodzenia jest prawo podatkowe sprawiające wrażenie jakby powstało poprzez zszywanie ze sobą nieprzystających do siebie łatek. System ten jest bardzo uciążliwy dla uczciwych obywateli, którzy nigdy nie mogą być pewni czy nie łamią jakiegoś przepisu, o istnieniu, którego nie mają zielonego pojęcia i wręcz wymarzony dla dużych instytucji, które stać na zatrudnienie księgowych i prawników, którzy tak wykorzystają najprzeróżniejsze – często sprzeczne – interpretacje, żeby uniknąć płacenia podatku. Zjawisko to opisuje w wakacyjnym numerze „Gazety Bankowej” Stanisław Żaryn. Cytuje on prof. Konrada Raczkowskiego:
„Prawo podatkowe jest stosowane w ten sposób, że właściwie zarzuty można postawić każdemu lub równie dobrze każdego uniewinnić. Państwo nie ma zaufania do podatnika i uznaje, że musi wszystko kontrolować. Nawet przedsiębiorca, który bardzo skrupulatnie podchodzi do wszelkich regulacji i obowiązków podatkowych, uchodzi za podejrzanego. Organy podatkowe orzekają bowiem, że skoro przedsiębiorca tak dba o formalności, to istnieje duże prawdopodobieństwo, iż działa nieuczciwie”.
Aparat skarbowy zarzuca więc swoją sieć bardzo szeroko, licząc, że w masie skontrolowanych uczciwych firm znajdzie kilka nieuczciwych, zamiast prowadzić ukierunkowane działania na jednostki naprawdę podejrzane. W efekcie po pierwsze mamy system bardzo drogi - na 100 złotych dochodów podatkowych zebranych przez Polskę wydajemy 1,72 zł na administrację skarbową. Dla porównania Niemcy na 100 euro dochodów wydają 79 eurocentów. Po drugie bardzo niebezpieczny dla przedsiębiorców – kolejne informacje o firmach zniszczonych przez niekompetentnych (w najlepszym razie) urzędników. Po trzecie bardzo nieszczelny – według szacunków prof. Raczkowskiego za rok 2012 do budżetu nie wpłynęło 69,5 mld zł – wystarczyłoby to na pokrycie rocznego deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w ZUS.