Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Kto się boi związków zawodowych?

Krzysztof Wołodźko

Krzysztof Wołodźko

Redaktor „Nowego Obywatela”, publicysta „Gazety Polskiej Codziennie”, członek zespołu „Pressji”.

  • Opublikowano: 17 sierpnia 2013, 10:12

    Aktualizacja: 17 sierpnia 2013, 14:16

  • 3
  • Powiększ tekst

Tylko w wyobrażeniach xero-thatcherystów, jakich wciąż w Polsce sporo, dobre związki to takie, które okłada pałką policjant w służbie polityki zbratanej z kapitałem.

W najnowszym numerze pisma „KONTAKT” (nr 22, lato 2013) znaleźć można bardzo interesujący wywiad z prof. Juliuszem Gardawskim, kierownikiem Katedry Socjologii Ekonomicznej SGH, dotyczący specyfiki związków zawodowych w III Rzeczpospolitej. To temat bardzo gorący, ze względy na zbliżającą się wrześniową akcję protestacyjną, organizowaną przede wszystkim przez trzy duże centrale związkowe: NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Forum Związków Zawodowych.

Pozwolę sobie na cytat z rzeczonego wywiadu: „Prof. Wiesława Kozek przebadała to, w jaki sposób prasa pisze o związkach zawodowych. Okazało się, że do gazet przebijają się wyłącznie informacje negatywne. Nie tylko dlatego, że większość Polaków jest sceptyczna wobec związków zawodowych, lecz także ze względu na to, iż wielki kapitał i środowiska opiniotwórcze są skierowane raczej na prawo, niechętne ideom socjaldemokratycznym. W głównych tytułach prasowych nie przeczytacie (…), że dzięki związkom udało się zatrzymać w jakiejś sieci handlowej łamanie prawa pracy albo że zrealizowane zostały pewne cele w ramach polityki społecznej”.

To kwintesencja medialnej postawy wobec związków zawodowych, która w znacznej mierze kształtuje wyobrażenia społeczne. Niezależnie od wszystkich błędów popełnionych przez związki przez lata, w polskich realiach społeczno-gospodarczych zarówno politykom, jak właścicielom kapitału (polskim i zagranicznym) oraz mediom głównego nurtu, ściśle powiązanym z kapitałem, bardzo zależy na podtrzymywaniu negatywnego obrazu związków. To nie obiektywizm, ale wielość interesów i sieć powiązań kapitałowych dyktuje mediom antyzwiązkową strategię przekazu. Fakt, że Platforma Obywatelska próbuje dziś na różne sposoby szantażować związkowców, a media od kilku miesięcy usłużnie przygotowują grunt pod antyzwiązkowe ustawy jest konsekwencją ponad dwóch dziesięcioleci polskich realiów, a nie żadnym ewenementem. 

Kwestia związków zawodowych nie sprowadza się jednak wyłącznie do walki o prawa pracownicze. Zarówno przykłady krajów skandynawskich jak państw zachodnich pokazują, że państwo dobrobytu zbudowano m.in. na silnych związkach, które nie tylko pełniły rolę mediatora, ale także zmuszały właścicieli całych gałęzi gospodarki, łącznie z państwem, do szukania rozwiązań zarówno bardziej innowacyjnych, jak bezpieczniejszych społecznie. Bo ekonomia nie jest celem samym w sobie – kryzysy spekulacyjne potwierdzają to najpewniej. I wystarczy nawet elementarna znajomość polskich i zachodnich analiz społecznych i badań naukowych, by zorientować się, jak w rzeczywiście dobroczynny wpływ miały związki zawodowe na rzeczywistość europejską po II wojnie światowej. Tylko w wyobrażeniach xero-thatcherystów, jakich wciąż w Polsce sporo, dobre związki to takie, które okłada pałką policjant w służbie polityki zbratanej z kapitałem.

A co do „nadmiernych uprawnień” związków zawodowych: z pewnością, dla neoliberałów przywilejem jest wszystko, co wykracza poza totalną i niekontrolowaną przez nikogo dominację pracodawcy nad pracownikiem. Gdyby ktoś jednak chciał dowiedzieć się więcej o realiach związkowych w Europie i porównać ją z sytuacją u nas, polecam krótkie korepetycje: „Co wolno związkom”.

I jako podsumowanie, raz jeszcze prof. Gardawski: „Nie idealizuję ani związkowców, ani zarządzających przedsiębiorstwami. Teza, której bronię, mówi, że jeśli z polskich dużych przedsiębiorstw usunie się związki zawodowe, nawet te cierpiące na (...) bolączki, to powstanie przestrzeń do brutalizacji stosunków pracy i ujawni się ciemna strona naszej kultury menadżerskiej”.

Czy naprawdę chcemy Polski, w której pracownik jest zerem, a cała sprawność kapitalizmu polega na jego szybkim wyzysku, krótkotrwałych zyskach i znacznych stratach społecznych?

Powiązane tematy

Komentarze