Alior w opałach. Kredyty korporacyjne pogrążają bank
Historia kłopotów w jakie popadł Alior Bank wygląda nieciekawie. To co ujawnił Puls Biznesu przypomina przypadki wielu banków działających na początku lat 90. Czarna pasa udzielania kilkuset milionowych kredytów firmom, które zaraz potem bankrutowały nie wystawia dobrego świadectwa tak zarządowi banku, jaki i radzie nadzorczej czy wreszcie komitetowi kredytowemu.
Tło historii. Alior hojnie finansował Ruch, jak szacuje PB, starty sięgają tu 150 mln zł. Kolejne wpadki kredytowe to Onico (ponad 50 mln zł), handlujący paliwami, Zakłady Mięsne Kania(253 mln zł spisanych na starty). „Ruch” bank finansował od 2012 roku, chociaż gołym okiem było widać, ze firma podupada z dnia na dzień. Nie był to więc wypadek przy pracy.
Tylko te trupy w szafie, jak nazywa je PB, kosztowały Alior gigantyczne odpisy na rezerwy, blisko 800 mln zł, spadek kapitalizacji z 8 do 5 mld zł i szorujący po dnie kurs akcji (spadek z 61 do 38 zł), podczas gdy przejmując bank PZU płaciło za jeden papier 90 zł.
Jak mogło do tego dojść, kiedy rynek jest skrupulatnie regulowany tak przez przepisy unijne, jak i krajowe? Co przez tyle czasu robiła Komisja Nadzoru Bankowego (KNF), która dopiero od paru tygodni wzięła pod lupę 50 największych kredytów korporacyjnych z portfela banku. Pytanie też do PZU. Kupując pakiet Aliora nie wiedział o niczym, nie zbadał sytuacji banku (tzw. due diligence)?
Znamienne jest, że założyciele i długoletni liderzy banku w porę ewakuowali się z banku i zapewne unikną wszelkich reperkusji. Chociaż ich reputacja pewnie ucierpi. Obecny prezes Aliora chociaż bierze na siebie odpowiedzialność, to nie może mówić, ze o niczym nie wiedział.
Czy przypadek Aliora wpłynie na kondycję całego sektora bankowego? Nie powinien. Wcześniej była i jest do dziś para kryminalna sprawa SK Banku, gdzie też hojną ręką udzielono kredytów, które doprowadziły do ponad miliardowych strat i upadku instytucji. Teraz jest czas by KNF zadziałał szybko i z całą stanowczością, mimo, że mamy do czynienia z instytucją w państwowych rękach.
Dariusz Styczek