Chińczycy wykupują amerykańskie domy i mieszkania
Chińczycy kupili w USA nieruchomości za 68,2 mld dol. - podało chińskie Krajowe Stowarzyszenie Pośredników Obrotu Nieruchomości. Stanowi to 18 proc. wszystkich transakcji dokonanych na tym rynku przez cudzoziemców w ciągu roku, do końca marca.
Z danych Stowarzyszenia wynika także, że chińscy klienci kupują luksusowe nieruchomości, średnio wartość jednej to 425 tys. dol.
Jason Chen, prezes Shenzhen World Union Properties Consultancy, chińskiej firmy obrotu nieruchomościami, powiedział ogólnokrajowemu dziennikowi Zhongguo Ribao, że zakup nieruchomości w USA jest modny wśród chińskich biznesmenów. Aby nadążyć za rosnącym popytem, jego firma założyła filię w Nowym Jorku i nawiązała współpracę z kilkoma lokalnymi agencjami.
W Chinach zatrudnia ok. 15 tys. pracowników i ma 3-proc. udziały na tym rynku. W ubiegłym roku sprzedała ok. 300 tys. mieszkań.
Zdaniem Briana Harrelsona, dyrektora południowo-kalifornijskiego oddziału Toll Brothers (firma deweloperska, zajmująca się budowaniem luksusowych apartamentów), śladem World Union podąża już wiele innych chińskich firm. Jego zdaniem działalność chińskich agencji widoczna jest zwłaszcza w południowej Kalifornii. Chińczycy w Kalifornii - po Meksykanach i Filipińczykach - są trzecią największą grupą zagranicznych nabywców nieruchomości.
Toll Brothers wspólnie z chińskimi agencjami pośrednictwa obrotem nieruchomościami organizuje kampanie marketingowe - w tym dopłaty do biletów lotniczych dla klientów z Państwa Środka.
Sally Forster Jones, agent z Coldwell Banker International w Los Angeles, twierdzi, że zainteresowanie Chińczyków zakupem nieruchomości w Los Angeles to trend długoterminowy.
Pod koniec czerwca, amerykański deweloper Tishman Speyer i największy chiński deweloper mieszkaniowy China Vanke, rozpoczęli budowę 655 luksusowych domków na nabrzeżu w San Francisco.
Natomiast Todd Dumaresq, dyrektor marketingu z nowojorskiego oddziału agencji Toll Brothers, dodał, że bogaci Chińczycy szukają też nieruchomości w Nowym Jorku, bo te wydają się im wyjątkowo atrakcyjne.
Z Pekinu Jacek Wan (PAP)
