Drożyzna narodowa
Właśnie opracowaliśmy naszą definicję pojęcia „narodowy”. Jej zaletą jest prostota przemawiająca do wyobraźni, potwierdzająca jednocześnie jej zasadność no i to, że odwołuje się tego najważniejszego zdaje się już aspektu naszej egzystencji – finansowego. Otóż narodowy znaczy ni mniej, ni więcej: bardzo drogi! Zostawmy możliwy sens emocjonalny tej definicji i skoncentrujmy się na jego sensie pieniężnym. Doświadczenie wielkich inwestycji infrastrukturalnych uczy nas, że to co narodowe mocno trzepnęło nas po kieszeni. Najdroższe autostrady, najdroższe stadiony (ten narodowy to już circa 2mld zł.) to tylko dwa wybijające się przykłady. Mamy przecież narodowy program informatyzacji ZUS, narodowy podręcznik dla pierwszoklasisty, narodowe PKP, ostatnio nowy narodowy program Inwestycje Polskie.
Z tego punktu widzenia większość, jeśli nie każdy zarządzający publiczną firmą to… narodowiec. I doprawdy nie ma znaczenia ta pozorna partyjna przynależność. Narodowość zarządcza bierze się z gigantycznej skali marnotrawstwa i niekompetencji skutkującej wyparowywaniem milionów z kasy publicznej. W regionie, w którym mieszkam ogólna kwota „wydatków narodowych” sięga miliarda i zaliczyć tu można chociażby niekończącą się rewitalizację niegdyś narodowego Stadionu Śląskiego, aferę Kolei Śląskich i tę powiązaną z nią GPW, które utopiło skromne 160 mln. złotych.
Narodowość to jednocześnie narodowe uwielbienie dla współtworzących nową definicję. Przejawia się ono w znanych już hasłach utrzymania w narodowych rękach jak najwięcej z narodowego. Czym się to może skończyć, jeśli narodowe nie oznacza mądre, perspektywiczne i ekonomicznie racjonalne właśnie obserwujemy na przykładzie branży węglowej. W skali kraju istnieje mnóstwo narodowych przedsięwzięć wymagających ciągłych narodowych dotacji i jeszcze więcej jest w przygotowaniu. Daje nam to pewność, że narodowy program zadłużania się będzie nadal koncentrował wysiłki politycznej i ekonomicznej elity kraju.
Martwimy się tylko, że narodowy przestało już znaczyć powszechny. Bo koniec tej narodowej rozpusty niestety nie będzie jednaki dla wszystkich.
