Analizy

Na kurs dolara wpłyną dane NFP

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 5 sierpnia 2016, 08:26

  • Powiększ tekst

Odczyty z godziny 14:30

Tzw. non-farm payrolls to jedne z najważniejszych amerykańskich danych makroekonomicznych, przynajmniej w kontekście polityki monetarnej banku centralnego. Formalnie bowiem bank ów (Rezerwa Federalna) ma kierować się w swojej działalności kryteriami inflacji i zatrudnienia. Im lepsze dane, tym większa szansa na to, że Fed zacznie zmierzać w kierunku podwyżki stóp procentowych.

Nie – podwyższy, ale "zacznie zmierzać w kierunku...". Świadomie użyliśmy tego sformułowania, może nawet wypadałoby jeszcze bardziej je rozwodnić i złagodzić. To nie nasza wina, taki jest Fed – w grudniu 2015 bank po długich deliberacjach dokonał pierwszej od wielu lat podwyżki stóp, a potem okazało się, że to ciągle nie jest dobry moment na drugi ruch. Zawsze był jakiś zmyślny pretekst – krach na chińskiej giełdzie, ryzyko pro-brexitowego wyniku referendum brytyjskiego, faktyczny pro-brexitowy wynik, a do tego ewentualne słabe dane z samych Stanów. Przypomnijmy, że majowe payrollsy potwornie rozczarowały, a opublikowano je u progu czerwca. Wtedy eurodolar gwałtownie wybił w górę – z 1,1140 do 1,1360 w ciągu jednego dnia, a następnie nawet do 1,14.

Z kolei czerwcowe payrollsy zaskoczyły pozytywnie, choć dolar już wcześniej z naddatkiem nadrobił straty, bo pomogło mu referendum na Wyspach. Generalny obraz jest taki, że od 3 maja dolar z wielkimi korektami i okresami konsolidacji – ale jednak stopniowo zdaje się umacniać. Ostatnio znów sporo stracił, mieliśmy więcej niż 1,1230 – niemniej teraz kurs to 1,1135 i jeśli tylko payrollsy będą dobre, to wędrówka na południe może być kontynuowana. Nawet wtedy jednak okolica 1,0950 – 1,10 może być mocnym wsparciem, szczególnie jeśli Fed znów o podwyżkach będzie tylko mówić – i to nieśmiało.

Dane, o których mowa, poznamy o 14:30. Uwaga: jeśli rozczarują, to znów, jak po słabym odczycie PKB z ostatniego piątku, będzie trzeba się przymierzać do poważnej modyfikacji pro-dolarowego scenariusza. Po każdej takiej wpadce jest coraz mniej argumentów za takim obrazem, choć na razie wciąż jeszcze trochę on przeważa. Cóż – jeśli spojrzeć na politykę BoJ, BoE czy EBC, to Fed faktycznie jawi się jako względnie jastrzębi.

Inne dane na dziś to: zamówienia w niemieckim przemyśle (o 8:00), produkcja przemysłowa w Hiszpanii i na Węgrzech (o 9:00), produkcja przemysłowa we Włoszech (o 10:00), bilans handlu zagranicznego USA (o 14:30, jak payrollsy), dane z rynku pracy Kanady (też o 14:30), kanadyjski indeks Ivey PMI (o 16:00).

Na EUR/GBP mamy 0,8480, na USD/GBP natomiast 0,7615. Obie te pary wyraźnie wczoraj wzrosły, co znaczy, że dolar i euro umocniły się kosztem funta. Nic dziwnego – jak wiemy, Bank of England obniżył stopę z 0,50 proc. do 0,25 proc. i znacząco poszerzył program QE.

Kwestia złotego

Na GBP/PLN mamy dziś ok. 5,0585, co pokazuje, że na razie nie idziemy bardziej w dół niż wczoraj. Złoty i tak jest już bardzo mocny w relacji do funta, wszak jeszcze 25 maja mieliśmy 5,8340.

Na EUR/PLN mamy 4,2880, tu też można mówić o lekkim powrocie w relacji do dołków ze środy, choć tak naprawdę jesteśmy poniżej wczorajszych maksimów, dość efemerycznych, jak się okazało. Złoty wczoraj już tracił, ale decyzja BoE pośrednio mu pomogła. Przypomnijmy, że w razie dalszego umocnienia EUR/PLN (czego nie wykluczamy, ale raczej po korekcie lub okresie konsolidacji) mamy dołek z 4 kwietnia, tj. 4,2270.

Na USD/PLN delikatnie wykraczamy ponad 3,85. Godny uwagi jest pewien obraz techniczny: oto bowiem możemy połączyć minima z 1 kwietnia, 23 marca oraz – w przybliżeniu – z wczoraj i przedwczoraj. W takim układzie dostajemy łagodną linię wzrostową, ale jednak wzrostową. Czyli złoty się osłabia. Jeśli dziś payrollsy wypadną dobrze i umocnią dolara, to ten trend powinien się potwierdzić, co oznaczałoby, że nasza waluta zacznie stopniowo tracić.

W tym tygodniu złotemu pomogła przychylna ocena ustawy frankowej przez banki, co skłoniło graczy do inwestowania w akcje banków i ogólnie poprawiło nastroje. Ustawą rozczarowani są kredytobiorcy, a wczoraj Marek Magierowski z Kancelarii Prezydenta próbował ich uspokajać. Wyjaśniał m.in., że prezydencki projekt to dopiero początek rozwiązywania problemu, a rozłożenie ustawy na etapy to skutek zmiany sytuacji na rynkach finansowych (Brexit, kryzys banków włoskich etc.).

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.