Analizy

Inflacja nam nie podskoczy

źródło: Roman Przasnyski Główny Analityk GERDA BROKER

  • Opublikowano: 29 czerwca 2017, 10:42

  • 0
  • Powiększ tekst

Wszystko wskazuje na to, że sięgający w lutym 2,2 proc. wzrost wskaźnika cen wyczerpał swoją dynamikę na dłuższy czas. Spadek notowań ropy naftowej, umocnienie się złotego i szczyt sezonowego wzrostu cen żywności pozwalają spodziewać się mniejszej presji inflacyjnej w najbliższych miesiącach.

Po lutowych notowaniach ropy naftowej, sięgających 55-57 dolarów za baryłkę, zostało już tylko wspomnienie. W czerwcu średnia cena surowca typu Brent wynosi 47,5 dolara i jest o 5 proc. niższa niż rok wcześniej. Z tej strony nie należy się więc spodziewać presji w tym miesiącu, a jeśli notowania ropy nie pójdą mocniej w górę, także w kolejnych miesiącach. W maju, przy inflacji wynoszącej 1,9 proc., ceny transportu były wyższe niż przed rokiem o 4,2 proc. a ceny paliw na stacjach o 7,6 proc. W czerwcu i lipcu przełożą się na wskaźnik cen w znacznie mniejszym stopniu, tym bardziej że złoty jest znacznie mocniejszy względem dolara niż w czerwcu 2016 r. (w lipcu ubiegłego roku kurs dolara sięgał niemal 4 zł). Tańszy dolar oznacza także niższe ceny wielu innych importowanych towarów, a więc i mniejszą presję inflacyjną. Dopóki za dolara będziemy płacili wyraźnie mniej niż 4 zł, a notowania ropy nie powrócą zdecydowanie i trwale powyżej 50 dolarów za baryłkę, z tej strony inflacyjne tendencje nie będą mieć wsparcia, a więc wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych powinien pozostawać poniżej 1,8-1,9 proc.

Nieco trudniej przewidzieć, a zatem i oszacować wpływ cen żywności na inflację. W 2016 r. ceny żywności i napojów bezalkoholowych wywierały presję inflacyjną aż do sierpnia (choć niezbyt skutecznie), rosnąc od czerwca do sierpnia, a więc już po sezonie drogiej żywności, o 0,9-1,2 proc. W tym roku ceny tej grupy towarów są wyższe niż przed rokiem o 2,8-3,9 proc., wyraźnie podbijając inflację. Wiosenne niekorzystne warunki pogodowe mogą podtrzymać tę tendencję w kolejnych miesiącach, głównie za sprawą droższych owoców. Jednak, jak wynika z ostatnich szacunków Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, wzrost cen żywności w tym roku powinien być niższy niż się wcześniej spodziewano. Gdyby tak się stało i ceny żywności rosły w tempie zbliżonym do 3 proc. lub niższym, wskaźnik inflacji mógłby obniżyć się przejściowo do 1,5-1,6 proc. Pod koniec roku spadkowi inflacji sprzyjać będzie wyższa baza odniesienia z 2016 r. W efekcie w całym roku osiągnęłaby poziom niższy niż zakładane przez większość ekonomistów 2 proc., zbliżony bardziej do 1,8 proc.

Sporo też zależeć będzie od dynamiki płac, która zwykle jest istotnym czynnikiem wpływającym na zjawiska inflacyjne. Na razie, mimo bardzo korzystnej z punktu widzenia zatrudnionych sytuacji na rynku pracy, nie jest ona na tyle wysoka, by podbijać inflację. W ujęciu realnym wzrost średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw nie jest w tym roku zbyt wysoki i jedynie w lutym i w maju przekroczył nieznacznie 3 proc., podczas gdy w 2016 r. sięgał 4-6 proc. Z badań ankietowych wynika, że około jedna trzecia firm zamierza dać pracownikom podwyżki, jednak prawdopodobnie ich skala nie będzie znacząca.

Na obniżenie się dynamiki inflacji wskazują także między innymi spadek inflacji bazowej (nie uwzględniającej cen żywności i energii) w maju z 0,9 do 0,8 proc. oraz sięgający zaledwie 2,5 proc. wzrost cen produkcji sprzedanej w przemyśle, po przekraczających 4 proc. zwyżkach w pierwszych czterech miesiącach roku. W tym przypadku to efekt niższych cen surowców, w tym ropy naftowej. Na słabnącą presję inflacyjną wskazują też analizy Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych, zwracające uwagę właśnie na malejący wpływ cen surowców i antyinflacyjnie działające umocnienie się złotego. Spadek dynamiki inflacji to zjawisko powszechnie widoczne w ostatnich miesiącach w większości światowych gospodarek.

Niska inflacja, utrzymująca się znacznie poniżej wyznaczonego przez NBP celu (2,5 proc.), będzie sprzyjać łagodnemu nastawieniu Rady Polityki Pieniężnej, a więc stopy procentowe pozostaną na niezmienionym, rekordowo niskim poziomie jeszcze co najmniej przez kilkanaście miesięcy. To sytuacja sprzyjająca zadłużonym, jednak niekorzystna z punktu widzenia posiadaczy oszczędności. Ich kapitał będzie narażony na inflacyjną erozję, której nie będzie w stanie zniwelować niskie oprocentowanie lokat bankowych. Przy inflacji sięgającej 1,8 proc. lokata bankowa o oprocentowaniu poniżej 2,2 proc. przyniesie realną stratę (uwzględniając podatek od dochodów kapitałowych). W takich warunkach powodzeniem będą się nadal cieszyć alternatywne sposoby inwestowania, charakteryzujące się niskim i umiarkowanym poziomem ryzyka, takie jak nieruchomości, czy obligacje korporacyjne, pozwalające jednocześnie osiągnąć satysfakcjonujące efekty.

Powiązane tematy

Komentarze