Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pexels.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pexels.com

Skutki embarga

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 31 maja 2022, 11:51

  • Powiększ tekst

Polska jest przygotowana na embargo na rosyjską ropę. Od rana jednak rosną ceny tego surowca i paliw na światowych giełdach

Polska od wielu tygodni przygotowywała się na to, ze Unia Europejska wprowadzi zakaz importu ropy z Rosji i była jednym z głównych zwolenników tego rozwiązania, wiec nie ma powodów do obaw i nie będziemy mieć problemów z dostawami ropy do rafinerii ani z zaopatrzeniem na stacjach – mówi analityk Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.

Unia Europejska w ramach szóstego pakietu sankcji na Rosję, po kilku tygodniach negocjacji uzgodnionego w nocy, chce zrezygnować z dostaw ropy z tego kraju. Jak zapowiedział na tweeterze Charles Michel zakaz „od razu” obejmie 75 proc. importu rosyjskiej ropy do państw unijnych, a do końca roku – nawet 90 proc.

Zdaniem Krzysztofa Romaniuka trzeba jeszcze poczekać na szczegółowe informacje na temat sankcji i wtedy będzie można jednoznacznie ocenić, jaka ilość rosyjskiej ropy zostanie zablokowana, w jakim terminie. (O wyłączenia z zakazu zabiegały Węgry i Słowacja, ze względu całkowicie uzależnienie od rosyjskiego importu i ograniczone możliwości sprowadzania surowca z innych kierunków.)

Dla polskich rafinerii w Płocku i Gdańsku decyzja o embargu ma praktycznie neutralne znaczenie, i tak na koniec pierwszego kwartału poziom dywersyfikacji szacowaliśmy na 50 proc., a w przypadku PKN Orlen był nawet wyższy – mówi Krzysztof Romaniuk.

Rosyjska ropa do polski jest transportowana przede wszystkim rurociągiem „Przyjaźń”, biegnącym z Rosji przez Białoruś. Igor Wasilewski prezes spółki PERN, odpowiedzialnej za naftową i paliwową logistykę w kraju, zapewniał w niedawnym wywiadzie, że firma jest przygotowana na zamknięcie rurociągu. I nie wywoła to problemów na rynku paliwowym w Polsce. Tym bardziej, że ropa może być dostarczana drogą morską – do Naftoportu w Gdańsku. Może on odbierać nawet 36 mln ton ropy rocznie, a zatem o 9 mln ton więcej niż potrzebują zakłady w Płocku i Gdańsku.

Ceny w górę

Informacje o unijnym porozumieniu w sprawie embarga wywołały wzrost notowań na światowych giełdach. Za baryłkę ropy Brent w Londynie płacono nawet 124 dolary, a za tonę oleju napędowego – 1250 dolarów. Baryłka ropy podrożała o ponad 3 dolary a olej napędowy o 50 dolarów.

Choć rynek spodziewał się, że Unia wprowadzi zakaz importu ropy i w ostatnim tygodniu już ceny zaczęły rosnąć, to jednak dzisiejsze poranne notowania wskazują na nerwową reakcję rynków – mówi Urszula Cieślak, analityk łódzkiego Biura Reflex.

Jej zdaniem na ceny wpływa obecnie nie tylko embargo ale także kilka innych czynników – jak na przykład sytuacja w Chinach po częściowym zniesieniu ograniczeń związanych z COVID oraz rozpoczęcie sezonu letnich wyjazdów w USA i Europie, co wiąże się ze wzrostem popytu. – Z drugiej strony niestety poziom zapasów jest niski – dodaje Urszula Cieślak.

Wysokie ceny na giełdach to potencjalny impuls do podwyżek cen w naszym kraju. PKN Orlen i Grupa Lotos kalkulują ceny według tzw. parytetu importowego, czyli notowań giełdowych paliw i kursu złotego.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych