Informacje

zdj. ilustracyjne / autor: Pixabay
zdj. ilustracyjne / autor: Pixabay

Wojenne podwyżki cen ropy

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 18 grudnia 2023, 19:30

    Aktualizacja: 18 grudnia 2023, 19:36

  • Powiększ tekst

Rynek ropy nerwowo reaguje na wojnę Hamas- Izrael i ataki powietrzne rebeliantów Houthi na statki, dziś ropa zdrożała o 3 procent, a kolejne firmy ograniczają transport ładunków przez Morze Czerwone i Kanał Sueski. Jest jednak szansa, że to to krótkotrwały wzrost cen a nie nowy trend

Oprócz trwającego militarnego konfliktu Strefie Gazy w weekend nasiliły się tak bardzo ataki z powietrza, których dokonali rebelianci Houthi z terytorium Jemenu, , ze do akcji włączyła się amerykańska i brytyjska się marynarka wojenna stacjonująca w tym rejonie, unieszkodliwiając w sumie kilkanaście pocisków wymierzonych we flotę handlową. To wszystko spowodowało, że część firm żeglugowych także tych, które transportują ropę zrezygnowały lub bardzo znacząco ograniczyły ruch statków. Na efekty nie trzeba było długo czekać – notowania ropy wzrosły o ponad dwa dolary na baryłce i na londyńskiej giełdzie wyceniana jest na prawie 79  dolarów. Podczas gdy jeszcze tydzień temu kosztowała około 73 dolary.

Dziś – jak podał portal oilprice.com – ze względów bezpieczeństwa swoje transporty przez Morze Czerwone ograniczyli tacy potentaci jak Maersk Tankers, Moller-Maersk, Hapag-Lloyd i MSC, należące do światowej czołówki. Do tej grupy przyłączył również jeden z największych koncernów naftowych – BP.

CZYTAJ TEŻ: Dostępne pieniądze z UE. 65 mln dla wybranych państw

Wzrost naftowych notowań może utrzymać się przez co najmniej kilka dni, jeśli nadal z tego rejonu świata dochodzić będą informacje o kolejnych atakach powietrznych Houthi lub eskalacji wojny w Gazie, pomimo podejmowanych przez przedstawicieli Administracji USA prób złagodzenia konfliktu.

W ocenie ekspertów sytuacja gospodarcza na świecie i ustabilizowany popyt na ropę powodują, że nie ma powodów do podwyżek na giełdach surowcowych na przełomie roku. Zwłaszcza że amerykańskie koncerny pompują maksymalne ilości ropy. O tym, że świat nie obawia się skoku naftowych notowań może świadczyć także najnowsze dane z Goldman Sachs. Jak podał Reuters analitycy banku obniżyli prognozę cen ropy na 2024 rok i to dość znacząco, bo o 10 dolarów na baryłce czyli na ok. 70-90 dolarów. Dla porównania US Energy Information Administration także zmieniła swoje przewidywania na przyszły rok, zakładając, że ropa Brent będzie wyceniana na 83 dolary (średnio) czyli również o 10 dolarów poniżej poprzedniej prognozy z listopada.

Agnieszka Łakoma

CZYTAJ TEŻ: Zmiana traktatów Unii. „Nie było dyskusji”

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych