Informacje

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Prof. Bałaban: Ręce precz od SKOK-ów!

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 maja 2014, 13:56

  • Powiększ tekst

Uczestnicy Konferencji nt. "Prawnej i faktycznej pozycji polskiej spółdzielczości" wystosowali apel do Komisji Europejskiej o podjęcie działań na rzecz nadania Międzynarodowym Zasadom Spółdzielczości rangi prawa europejskiego.

Zdaniem sygnatariuszy apelu jest to niezbędne, żeby ruch spółdzielczy w Polsce mógł nadal istnieć. A to dlatego, że ich zdaniem, zmiany w polskim prawie zmierzają do likwidacji spółdzielni. Pod petycją zebrano już 130 tys. podpisów.

Według uczestników konferencji, którą zorganizowały w Sejmie Związki Rewizyjne Spółdzielni Mieszkaniowych symbolem negatywnych zmian w tym zakresie stała się posłanka PO Lidię Staroń. Jej nazwisko w wystąpieniach prelegentów przywoływano wielokrotnie. W jednoznacznie negatywnym kontekście.

Z obszerną analizą sytuacji prawnej ruchu spółdzielczego w Polsce wystąpił konstytucjonalista prof. Andrzej Bałaban.

-- Spółdzielczość to jest problem faktyczny, bo spółdzielców jest naście milionów. To problem prawny i polityczny. Niestety między działalnością polityków i ideami spółdzielczości nastąpiło rozejście dróg. Doświadczają tego wszyscy - mówił. - To czego się chce dziś dokonać, to jest niszczenie tego, co sprawdzone.

Prof. Bałaban odniósł się między innymi do sytuacji prawnej SKOK-ów, którym nowe przepisy zdecydowanie utrudniają działalność.

-- Kasy nie mogą być jednocześnie bakiem i spółdzielniami - zauważył.

Jak podkreślał petycja do Parlamentu Europejskiego powstała po to, by zainteresować Unię problemami spółdzielczości. I właśnie by osiągnąć ten cel w dokumencie zrezygnowano z argumentacji prawnej, natomiast opatrzono ją tysiącami podpisów.

-- Dla Unii nie liczą się argumenty prawne , ale poparcie społeczne - przekonywał profesor.

Zaakceptowany przez uczestników konferencji apel zostanie przesłany na ręce wiceprezydenta Komisji Europejskiej Antonio Tajaniego.

Rozmowa z prof. Andrzejem Bałabanem

Czy w Polsce istnieje dziś dobry klimat dla rozwoju spółdzielczości? Jaka jest kondycja tego ruchu?

Prof. Andrzej Bałaban: Ogromny potencjał gospodarczy spółdzielczości w Unii i w Polsce jest faktem. Nie powinniśmy więc zagubić relacji pomiędzy tym, co ma być tworzone, czyli wspólnotami mieszkaniowymi, a tym co już jest. Ci, którzy już istnieją mają być chronieni. Mają tzw. prawa nabyte, gwarancje państwowe. A my tutaj zatracamy chyba proporcje w poszukiwaniu nowych rozwiązań - jakiejś spółki europejskiej, tworzonej na bazie spółki akcyjnej, czy wspólnot mieszkaniowych tylko dlatego, że ktoś wydzielił mieszkanie w bloku, w którym mieszka tysiąc rodzin. I teraz mamy podporządkować wszytko jego interesom. Spółdzielnia jest ogromnym dobrem społecznym i dlatego trzeba ją chronić.

Czy można mówić o dyskryminacji spółdzielni w stosunku do innych form działalności gospodarczej?

W polskim prawie od 8-10 lat mamy do czynienia wyłącznie z dyskryminacją.

Na czym ona polega?

Na ingerencji w autonomię spółdzielczą. Bo te przepisy mówiące o zgromadzeniach ogólnych zamiast zgromadzeń przedstawicieli tam gdzie, zgromadzenie przedstawicieli się nie sprawdza, to obligatoryjne przekształcanie we wspólnotę spółdzielni, w której wyodrębniono mieszkanie... I niestety dziesiątki, a nawet setki kolejnych przykładów - to wszystko jest - tu trzeba użyć mocnych słów - bezprawną i bezsensowną ingerencją we wspólnoty. Polska jeśli nie jest wypełniona strukturami obywatelskimi - to jest pustka, w której jest administracja państwowa, która się ciągle rozwija. Spółdzielnie biorą na siebie zadania państwowe, robią to za własne pieniądze i państwo powinno temu sprzyjać, pomagać, a nie bezmyślnie, niekompetentnie, w sposób impertynencki - atakować te struktury.

Czy dostrzega pan niebezpieczeństwo w ciągłych zmianach przepisów i regulacji państwowych wobec SKOK-ów?

SKOK-i sprowadzono na równię pochyłą. To jest rodzaj polskich instytucji finansowych, których w Polsce prawie nie ma, prowadzonych bardzo uczciwie, na bardzo jasnych zasadach. SKOK-i miały dotąd tylko sukcesy, a utrudnia się ich działalność poprzez ciągłą zmianę reguł ich rozliczania, poprzez próbę upodabniania ich do banków. A one bankami nie są. To są instytucje drobnych oszczędności i drobnych kredytów. I jedyne co można tu powiedzieć, to: Ręce precz od SKOków!

not. ansa

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych