W przeddzień wizyty Putina Węgrzy przyznają, że Rosjanie mają ich na gazowej smyczy
Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto powiedział w czwartkowym wywiadzie dla agencji Associated Press, że jego kraj jest uzależniony od dostaw gazu z Rosji i dlatego "nie może sobie pozwolić na brak dialogu" z Kremlem.
Szef dyplomacji zwrócił uwagę, że Węgry nie mają alternatywy dla rosyjskich dostaw gazu, na co wpływ miało wstrzymanie dwóch projektów budowy rurociągów - Nabucco i South Stream. W związku z taką sytuacją "jedynym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Węgier jest negocjowanie z Rosjanami" - oświadczył Szijjarto.
"Chcielibyśmy mieć inne możliwości, ale ich nie mamy. Wszyscy muszą zaakceptować fakt, że nie możemy sobie pozwolić na to, by nie rozmawiać z Rosjanami" - zaznaczył.
Minister przypomniał, że 85 proc. dostaw gazu dla jego kraju pochodzi z Rosji, a porozumienie z 1996 roku na import tego surowca wygasa w tym roku. Dodał, że przemysł węgierskim jest mocno uzależniony od gazu.
Mimo tej sytuacji Szijjarto zapowiedział, że Budapeszt będzie wspierał unijne sankcje wobec Moskwy, chociaż straty Węgier z ich powodu wyniosły 750 mln dolarów. Zapewnił też, że rząd premiera Viktora Orbana opowiada się za poszanowaniem integralności terytorialnej Ukrainy, którą zamieszkuje około 150 tys. Węgrów.
W następnym tygodniu z wizytą na Węgry ma przybyć prezydent Rosji Władimir Putin. Agencja AP zwraca uwagę, że kwestia nowej umowy gazowej ma zdominować jego rozmowy z premierem Orbanem.
PAP, sek